32. Co cię tu sprowadza?

25 1 2
                                    

SOPHIA  
Po pierwszej nocce w nowym mieszkaniu z Tay, czułam się jakoś dziwnie. Wszystko było przyjemnie i fajnie, ale brakowało mi budzenia Nialla, gdy zawsze zasypiał do szkoły. Dobra, koniec marudzenia. Przecież jest frajerem i nawet nie umie wyznać prawdy. Padłam twarzą na poduszkę i postanowiłam zrobić sobie jeszcze chwilę odpoczynku. W pewnym momencie Taylor weszła i powiedziała:
- O, ty jeszcze tutaj? Wstawaj szybko, Soph. Spóźnisz się! Myślałam, że już wyszłaś z akademiku.
- Kurde, faktycznie. Ugh, leć, bo się spóźnisz. Ja mam teraz w sali na dole, więc szybko tam dotrę. Dzięki za pobudkę. Do zobaczenia na przerwie.
Szybko wstałam z łóżka, wyciągnęłam pierwsze lepsze ciuchy z szafki i zaczęłam się przebierać. Jeszcze tylko buty oraz torba i jestem gotowa. W szkolonej toalecie pospiesznie nałożyłam lekki makijaż i weszłam do klasy z 8 minutowym spóźnieniem, co mam nadzieję, nie przyniesie większych problemów. Zauważyłam od razu krzywy wzrok Nialla, skierowany w moją stronę. Gdy zmierzałam w kierunku ławki, postanowiłam sprawdzić, co tak naprawdę na siebie ubrałam. Spojrzałam w dół i miałam ochotę siebie postrzelić. Przeklnełam po cichu, gdy usiadłam na krześle. Miałam na sobie bluzę Nialla, którą dał mi na koncercie Eda. To dlatego tak się gapił. Moi przyjaciele dalej kolegowali się z nim, bo przecież nic im nie zrobił, ale ja mam prawo być na niego wciąż zła. Siedziałam w ławce z Cheryl, dlatego nachyliła się do niej i zaczęłam:
- Cher, mam problem i musisz mi pomóc. Jak nie wiem czy zauważyłaś, mam na sobie bluzę mojego byłego, co jest totalną pomyłką i przypadkiem. Proszę, powiedz, że masz w szafce jakąś bluzę czy cokolwiek.
- No to się wkopałaś, bo on ją już zobaczył na tobie dzisiaj, ale trudno. Ja nie mam nic ja zmianę, ale spytaj się Sary. Ona zawsze przynosi ze sobą połowę szafy na różne awaryjne sytuacje. - wspomogła mnie dziewczyna.
- Cóż, okej. Wiesz, gdzie ma teraz lekcje?
- Chyba na drugim piętrze w 47. Za trzy minuty dzwonek, więc możemy się pakować.
Gdy tylko usłyszałam „Do widzenia" pana Revesa, od razu wybiegłam z pomieszczenia, by więcej się nie kompromitować. Gdy szłam w kierunku klasy Sary, spotkałam Taylor, która od razu skapnęła się, co się stało. Po chwili znalazłyśmy naszą przyjaciółkę i podeszłyśmy do szafki dziewczyny.
- Masz, Soph. Ta bluza będzie ci pasować. A tą, chyba najlepiej oddaj Niallowi.
- Uf, dziękuję Sara. Ratujesz mi tyłek. Tylko jak mam oddać mu tą bluzę? Nie gadałam z nim już jakiś czas i zrobię z siebie idiotkę.
- Myślę, że po prostu musisz podejść i dać mu ją. Powiesz tylko, że to założenie jej dzisiaj było przez przypadek i tyle. Odwrócisz się i wracasz do nas. - podpowiedziała mi Tay.
- Oby to było tak proste jak powiedziałaś.
- Na pewno będzie dobrze. My tu poczekamy, a ty idź już.

Sprawdziłam, gdzie Niall ma teraz lekcje i ruszyłam w tamtym kierunku. Nie bałam się, ale wciąż byłam na niego zła, więc nie będzie to miłe spotkanie. Dotarłam na miejsce i stanęłam naprzeciwko niego.
- Hej. Oddaje bluzę, bo zapomniałam ją kiedyś zwrócić. - powiedziałam niezbyt przyjemnie.
- Ta, dzięki. Pa. - widać było, że też nie jest zadowolony.
Spojrzałam się na niego ostatni raz i wróciłam do dziewczyn. Zdążyłam zauważyć, że mało co nie wybuchały ze szczęścia, dlatego musiałam sprawdzić, o co im chodzi.
- Już jestem. Nie było najgorzej. A wy co takie podjarane?
- w ten piątek jest impreza na działce rodziców Jake'a! - zaczęła Cheryl.
- Ooo, fajnie. Jeszcze nic mi nie mówił, bo zobaczymy się dopiero na lunchu. Okej, ja lecę na historię, buziaki.

Spodobał mi się ten pomysł, ponieważ już dawno nie byłam na jakiejkolwiek imprezie, a naprawdę potrzebuję chwili rozrywki. Na tej przerwie zagadam do Jake'a i podpytam co i jak. Gdy tylko zadzwonił dzwonek, poszłam  prosto w stronę stołówki. Od razu zauważyłam tego wieżowca z brązowymi włosami. Okazało się, że impreza zaczyna się o 20:00 i jest bez żadnej okazji. Pogadaliśmy jeszcze trochę, po czym wróciłam na lekcje.

-

NIALL
- Siema, co tam? Jak z Soph? - podszedł do mnie Jake i klepnął w ramię.
- Norma. A co do dziewczyn, to kończę już z tym. Wole inne rzeczy np. imprezy, wolność niż stałe związki. A u ciebie? - odparłem opierając się o ścianę.
- Okej, a co do imprez, to urządzam jedną od tak sobie w piątek na działce u starszych i oczywiście jesteś zaproszony.
- Ooo, fajnie. Szykuje mi się imprezowy tydzień, więc bardzo prawdopodobnie nie będzie mnie kilka razy w szkole. Dzisiaj, w środę i jeszcze twoja w piątek. Oj, jak mi tego brakowało.
- Woo, nieźle, stary. Tylko uważaj.
- Ta, nie musisz się martwić. Napewno wpadnę w piątek.
- Luz, do zobaczenia.

(Wieczorem)
Za chwilę znowu poczuje się tak jak to było kiedyś. Zero ograniczeń, zasad, ostrzeżeń, umiaru. Mogę robić co chcę. Minąłem właśnie kolejne czerwone światła moim lamborghini i byłem na miejscu. Chrisa znałem z gimnazjum, kiedy razem wychodziliśmy na papierosa i zrywaliśmy się z lekcji. Wszedłem do jego chaty i przywitałem się. Chwyciłem plastikowy kubeczek i nalałem sobie alkoholu. Po kilku kolejkach shotów z innymi podeszła do mnie Lisa, którą też pamiętałem z gimnazjum. Miała na sobie dość wyzywającą sukienkę i rozpuszczone blond włosy. Uśmiechnęła się i przysunęła bliżej mnie.
- Cześć, Niall. Co cię tu sprowadza? Dawno cię nie widziałam. - zaczęła mowić uwodzący głosem.
- E tam, spotkałem Chrisa na mieście i tak jakoś mnie zaprosił.
- No, wyprzystojniałeś od czasów gimnazjum. - powiedziała, po czym położyła dłoń na mojej koszulce. Byłem już nieźle wstawiony, co tylko wzmocniło moje podniecenie. Nagle dziewczyna przechyliła głowę i zaczęła mnie całować. Nie opierałem się, bo czemu miałbym to zrobić? Nie wiem nawet jakim znaleźliśmy się na korytarzu, który był całkiem pusty. Przyznam, że Lisa naprawdę miała w tym wprawę. Gdy odchyliłem na chwilę głowę, by wziąć oddech, zauważyłem Cheryl, która rozmawiała z jakimś gościem. Wymieniliśmy spojrzenie, po czym wróciłem do mojego poprzedniego zajęcia. Kiedy dziewczyna chciała zaprowadzić mnie do sypialni, w moim mózgu na szczęście zapaliła się lampeczka, że już wystarczy. Nie mogę stać się takim dupkiem. Przynajmniej nie tak od razu. Powiedziałem, że muszę iść do toalety i odszedłem. Ciekawe, co pomyślała sobie o mnie Cher. A z resztą. Może jutro z nią pogadam. Choć w sumie, o czym tu rozmawiać?

--------------------------------------------------------------------
Siemka, kochani. Mam nadzieję, że rozdział znośny. Chciałbym podziękować wszystkim, którzy gwiazdkują lub po prostu czytają. Następny rozdział za tydzień.
Buziaki, Gosia xx

Challenge yourself/ niall horanWhere stories live. Discover now