Mistrz ognia zdawał się być wytrącony z równowagi i nie odezwał się na komentarz Cole'a. Jay zaśmiał się sarkastycznie:

- Czyżby mistrz ognia został zgaszony?

Kai podrzucił telefon mistrzowi ziemi i odwrócił się naburmuszony.

- Wal się, Cole - szarpnął, wkładając dłonie do kieszeni.

Najwyraźniej temat związku Skylor i Kai'a był czymś, o czym chłopak nie chciał rozmawiać. Brunet zniknął pod pokładem. Do grupy podeszła Rose, wymijając rozdrażnionego mistrza ognia w korytarzu.

- Jeszcze trochę i gość podpali wam statek - szarpnęła dziewczyna, machając dłonią, w której trzymała swój notes. - Nie ważne... przyszłam tylko po to, żeby dać wam mój notes.

Lloyd odebrał zeszyt od dziewczyny, unosząc wysoko brwi. Nie był pewien, czy powinien udawać, że nie wie, co jest w nim zapisane - bał się reakcji dziewczyny.

- Wiem, że już do niego zajrzeliście - zaczęła, widząc, że reszta nie jest w stanie wydobyć z siebie słowa. - Jednak zdaję sobie z tego sprawę, że wam może się on bardziej przydać.

- Skąd wiesz o tym, że do niego zajrzeliśmy? - zapytał Lloyd, chowając notes do koszuli.

- Ktoś z was mnie wyleczył - to po pierwsze, i jesteście strasznie przewidywalni - to po drugie.

- Cole zabawił się w pielęgniarkę - odparł Jay, szczerząc się, jakby wziął dopalacze. - Wiedziałaś o tym, że poznał jakąś dziewczynę przez Internet? Ponoć mają się nie długo spotkać.

Cole zgromił mistrza piorunów swoim spojrzeniem. Rose zaśmiała się ironicznie.

- A ciebie co tak bawi? - zapytał mistrz ziemi, chowając komórkę do kieszeni.

- Bawi mnie twoja głupota... - znowu się zaśmiała. - Naprawdę, poczekajcie, bo mi przepona zaraz siądzie... hu... - znowu się zaśmiała.

Lloyd uniósł brwi w zdumieniu.

- Może wyjaśnisz nam, zamiast wić się ze śmiechu?

- Czekaj... hu... - wzięła głęboki oddech i znowu spojrzała na Cole'a. - Nie, dajcie mi chwilkę...

Wzięła oddech i skupiła się na moment.

- Twój tata nie wspomniał, że zadawanie się z obcymi ludźmi przez Internet jest niebezpieczne? - zapytała, nie oczekując odpowiedzi ze strony mistrza ziemi. - Człowieku, jeżeli podałeś imię i nazwisko to - i nie mów mi, że jest inaczej - piszesz ze swoją napaloną psychofanką... albo z pindą, która okradnie cię z kasy, ale opcja pierwsza wydaje się bardziej w twoim przypadku prawdopodobna.

- Skąd możesz to niby wiedzieć? - zapytał Cole, czując się nieco jak idiota.

- Pokaż mi jej zdjęcie - odparła, wyciągając rękę.

Mistrz ziemi podał dziewczynie telefon. Brunetka przejrzała jej zdjęcia i opis pod każdym z nich jaki zamieściła.

- Wiesz, gdybym ciebie nie znała... pomyślałabym, że to twoja siostra... bliźniaczka...

- Co masz na myśli? - zapytał.

Lloyd przyjrzał się ekranowi telefonu uważniej, marszcząc przy tym brwi.

- Faktycznie.

- Czarne włosy, brązowe oczy, opalona skóra... Cole w żeńskiej wersji... chciałeś puknąć samego siebie? - Rose spojrzała na niego nieco z obrzydzeniem, ale po chwili jej wyraz twarzy zmienił się, mówiąc wyraźnie, że ją to nic nie obchodzi. - Szanuję takie fetysze...

Cole wzdrygnął się nieco. Brunetka nie chciała jednak kończyć tej... egzekucji, jeżeli można byłoby to tak nazwać.

- Może wygląd to nie wszystko? Dowiedzmy się o niej więcej. Dobrze - zawiesiła na moment swoje spojrzenie w opisie dziewczyny. - Cole, lubisz tańczyć?

Cole kiwnął głową niepewnie.

- Tak, uwielbiam.

- Lubisz ciastka czekoladowe?

- Tak...

- Czy twoim ulubionym kolorem jest pomarańczowy?

- Tak...

- O rety... jakoś dziwnie się składa, że i... Kornelia... też lubi wspomniane rzeczy. Chcesz dowiedzieć się też, czego nie znosi? - zapytała, ze zwycięską miną na twarzy.

Jay zaśmiał się.

- O matko! Co tu się wyprawia? Kai jest w strefie Friendzone, a Cole chciał umówić się z samym sobą. Coraz gorzej jest z ninja... coraz gorzej.

- Kai miał chyba rację, mówiąc, że tego nie zrozumiem - odparł Lloyd, śmiejąc się przy tym wraz z Jay'em.

Dziewczyna oddała telefon mistrzowi ziemi, szyderczo się uśmiechając.

- Bynajmniej nie okradnie cię z kasy... ale uważaj, bo psychofanki mają to do siebie, że zwykle porywają i trzymają w klatkach - odparła i ruszyła w stronę sterowni. - Wiem o tym, bo czytałam książkę o psychopatach.

Nya ponagliła wszystkich, aby oddalili się do pomieszczeń pod pokładem, gdyż za moment zaczną startować. Na pokładzie nie została żadna żywa dusza. Większość ninja udała się do swojego pokoju, tylko Zane i Jay zostali przy sterowni statku. Nya zaraz po wzbiciu się w powietrze, oddaliła się do swojego pokoju. Otworzyła drzwi i przekroczyła próg pomieszczenia, które musiała dzielić z Rose.

Brunetka leżała na jednym z łóżek i czytała, ku zdziwieniu mistrzyni wody, książkę. Nya zamknęła drzwi cicho i zbliżyła się do zajętej dziewczyny.

- Czytasz książkę?

Rose zwróciła spojrzenie w stronę mistrzyni wody, unosząc brwi.

- Nie, gram na konsoli, popijając swoją tequile.

- Musisz być taka... wredna?

- Musisz zadawać głupie pytania? - zapytała Rose, wracając oczami do lektury. - Nie nauczyłaś się jeszcze, że są bezsensowne i tylko drażnią?

Nya zamilkła i usiadła na łóżku obok. Mierzyła tak jeszcze brunetkę swoim wzrokiem i położyła głowę na poduszce, odwracając wzrok w stronę sufitu.

- Banita... - łypnęła brunetka, nie odrywając oczu od literatury.

Nya zwróciła swoje spojrzenie w stronę brunetki.

- Co?

- Taki tytuł... „Banita".

- Znam tę opowieść... to moja ulubiona... - odparła mistrzyni wody, prostując się na siedzeniu. Nie dowierzała w to, że osoba taka jak Rose, byłaby zdolna do czytania. Nie dyskryminowała ludzi, ale brunetka nie wyglądała na miłośniczkę literatury a raczej na typowego jej hejtera. Mistrzyni wody przekonała się, że pozory czasem mylą.

Rose przerzuciła kolejną kartkę, nie dodając już kolejnego komentarza w rozmowie, w zasadzie ją kończąc.

Ninjago: Ludzka Klątwa [ zakończone ]Where stories live. Discover now