Rozdział 10

2.8K 142 18
                                    


Perspektywa Emmy

Ten Nowy Jork potrafi być naprawdę męczący. Jak ludzie mogą tu wytrzymać? Naprawdę. Zdecydowanie wolę swoje małe miasteczko, niż jakieś durnowate, największe na świecie megalopolis. Niestety, jak szef karze wyjechać to nie można mu porządnie przywalić, żeby pokazać mu sprzeciw, bo jego najlepsi ochroniarze zaraz przywalą ci w twarz. No, ale trudno. Przeżyję te kilka tygodni, żyjąc w najgorszym mieście na świecie, mieście niszczącym życie i marzenia, i tak dalej.

Leniwie przeciągnęłam się na łóżku. Wypadałoby wstać. Przecież obowiązki czekają. Robota sama się nie zrobi. Siadając na łóżku, ze stolika nocnego wzięłam laptop i zaczęłam przeglądać dane Lisy. Co? Zdziwieni?

Tak czy inaczej, no dobra, co my tu mamy? Stark naprawdę nie potrafi porządnie schować całych danych, nawet nie wie, że przez ten cały czas sprawdzam mu każdy zapis jaki czytał.

No zobaczmy, co on tu ostanio sprawdzał? Śmiertelny wypadek w Waszyngtonie, bla, bla, bla, Lisa Spencer. BINGO.

Od razu weszłam w plik, nic ciekawego, rodzice i siostra zginęli w wypadku, trafiła do domu dziecka, w wieku dziesięciu lat była ofiarą wypadku i zapadła w śpiączkę, w wieku siedemnastu lat poważnie pobita przez rówieśników ze szkoły. Nie miała ciekawego życia. Ciekawie by było gdyby ją zwerbowali do jakiegoś gangu lub mafii, czy czegoś tam.

Tylko interesuje mnie to, czemu tu nic nie pisze o wypadku jej rodziców i siostry? Czyżby sama nie wiedziała jak zginęli? To że tylko pisze, że to był wypadek samochodowy, nie mówi zbyt wiele. Napewno jej się przyda wiedza na temat, jak jej rodzina zginęła.

Ale od czego tu zacząć? Napewno Stark też szukał coś na ten temat, ale dlaczego? Jeżeli się dowiem to pewnie zakończę swoją misję szybciej niż planowałam.

Zaczęłam poszukiwania, w całej Hydrze jestem najlepszym hakerem, więc nie dziwię się, że Bakshi wysłał mnie na tę misję.

Zamiast szukać informacji na temat śmierci rodziny tej dziewczyny, znalazłam ciekawy harmonogram Starka. Oo, widzę że ktoś tu pojechał do Londynu. Wygląda podejrzanie z tym faktem, że ta firma z którą ma walczyć o kontrakt, kompletnie nie istnieje. Ciekawe czy Lisa o tym wie? Zaraz.

Momentalnie wyciągnęłam drugi laptop, ale ten był ze wszystkimi danymi Hydry, oczywiście nie miałam danych dostępu i musiałam się włamać, w razie gdyby mnie nakryli, każdy by miał dwa laptopy, bardzo przydatne, bo możesz ich oszukać, ale jestem jeszcze lepsza, bo mam trzy. Wracając, patrzyłam na harmonogram Starka i porównywałam go z planem dnia z Hydry.

– To by się nawet zgadzało – zaczęłam cicho mówić do siebie – Stark ma spotkanie o tej samej godzinie, co w Hydrze jest spotkanie z jakąś panią Doktor.

Uśmiechnęłam się cicho pod nosem. Wszytko wyjaśnione. Pewnie myślał, że nikt się nie dowie. Wyśle tą dziewczynę, żeby sprawdzić, co knujemy, ale my jesteśmy sprytniejsi. Nie zauważą, że Hydra się dowiedziała. Muszę tylko poinformować szefa, który jest na tyle tempy, że nawet się nie angażuje w nic. Nie interesuje go walka z Tarczą. Więc z pewnością nie zauważył, że Avengers coś uknuli.

Skoro już wszystko się dowiedziałam, teraz muszę uknuć swój własny plan. Lecz żeby to się udało, muszę mieć dane o śmierci rodziny Lisy.

Po piętnastu minutach, znalazłam ciekawe informacje o wypadku w Waszyngtonie, spowodowanego przez Starka. Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy wyczytałam, że zginęło trojga osób z nazwiskiem Spencer. Hmm, więc przyda się wykorzystać nasz najnowszy projekt.

Po dwóch godzinach miałam już wszytko przygotowane, cały plan był gotowy. Powinien to zrobić Bakshi, ale z pewnością by coś zepsuł i źle przemyślał. Niby mój szef, niby najważniejsza, narazie, osoba w Hydrze, a ja i tak się wszystkim zajmuję. Jak bym to ja była jakimś dyrektorem. W sumie nie ukrywam, walczę o to by być główną głową Hydry, a kiedy się pozbędę Bakshi'ego... to na inny dzień. Nic wcale nie planuję, broń Boże. Przecież nie chcę zamordować własnego szefa i tak dalej. To przecież byłoby głupie.

Za dużo gadam. Wcale o tym nie myślałam. I nic nie planuję.

Kiedy skończyłam swoją pracę postanowiłam, że przekażę to co wymyśliłam Bakshi'emu. W końcu musi wiedzieć o tym planie. Jeżeli by tylko się potknął to mu tego nie wybaczę. To będzie jedyna okazja, żeby ich zaskoczyć.

Po chwili wyjęłam telefon i wybrałam numer do szefa. A po dwóch sygnałach usłyszałam:

– Słucham?

– Bakshi, mam interesujące informacje.

– Kto mówi?

– To ja Nadia.

– Jaka Nadia.

– Nadieżda Iwanienko. Idioto.

– A to ty. Wszytko idzie zgodnie z planem?

– Tak, dostałam pracę u Starka, ale chyba jej nie wykorzystam.

– Jak to nie wykorzystasz! Chcesz, żeby nasz plan poszedł na marne! Musisz ją wykorzystać, taki był plan!

– Uspokój się, bo ci żyłka pęknie i umrzesz. – Co z resztą byłoby cudowne. – Mam za to coś lepszego.

– No zadziw mnie.

– Zaprzyjaźniłam się z jego asystentką. Łyknęła całą moją bajeczkę, nawiasem mówiąc.

– I co z tego?

– Powiedziała mi, że jedzie w delegacje ze Starkiem. Miejscem gdzie zagoszczą będzie Londyn. Przypadek czyż nie? Stark ma walczyć o kontrakt z jakąś firmą samochodową, w co nie chce mi się wierzyć, bo ta firma nie istnieje. Z pewnością Mściciele coś knują i radziłabym ci nie zniszczyć okazji. Włamałam się na wasze dane, bo oczywiście nie mam dostępu i wyczytałam, że ma do was przyjechać jakaś ceniona pani doktor.

– No, zgadza się.

– Założę się, że to będzie ona. Z pewnością będzie musiała się dowiedzieć co knuje tym razem Hydra. Więc radziłabym ci powiedzieć o naszej planowanej akcji w Waszyngtonie, ale oszczędzaj szczegóły.

– Po co miałbym jej o tym mówić!

– Daj mi skończyć. Powiedz jej tylko zdanie na ten temat, coś typu nie mamy dość broni niestety, aby przeprowadzić atak w Waszyngtonie. Radziłabym to powiedzieć, kiedy będziesz ją oprowadzał po zbrojowni. Potem pokaż jej naszego asa w rękawie.

– Żeby potem powiedziała to Mścicielom? Chyba głupia jesteś.

– Poczekaj, znalazłam całkiem ciekawe informacje na temat śmierci rodziców i siostry tej dziewczyny, jeżeli jej to pokażecie już zapewne nigdy się nie zbliży do Avengers.

– Dobra. Daj mi tylko jej dane osobowe. Imię, nazwisko i wiek.

– Lisa Spencer. 23 lata.

Jeszcze tylko wyślę maila i na jakiś czas mam wolne, tak jakby. Wzięłam swój prywatny laptop z Hydry i żeby już nie zawracać głowy temu kretynowi napisałam:
"Możesz pomału wysyłać ich do Waszyngtonu, ale nie wszystkich od razu. Lepiej jakby wszyscy dotarli z kilka miesięcy po powrocie naszych supermocnych, tak żeby nikt niczego się nie domyślił.
Całuski złotko"

Zapowiada się bardzo ciekawie.

Stay With Me ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz