Prolog

7.1K 289 119
                                    


Moje imię: Lisa
Moje nazwisko: Spencer
Wiek: 23 lata
Miejsce zamieszkania: New York City

Wyglądam pewnie jak każdy inny człowiek, ale reakcja na mój widok wygląda trochę inaczej: zwykła, bez tony makijażu, a co najważniejsze pełna smutku. Dziewczyna, która tak naprawdę nie ma z kim porozmawiać, bojąca się czasem własnego cienia.

Ludzie po prostu, gdy mnie zobaczą, przechodzą obok mnie obojętnie, mijając mnie bez słowa. Nie wiem, dlaczego tak robią, ale co ja mogę z tym zrobić? Pogodziłam się z prawdą, że jestem niewidzialna dla ludzi. Czasami to nadal boli, ale jestem silna. Dlaczego tak jest? Dlaczego jestem samotna, nikt ze mną nie rozmawia i wszyscy uważają mnie za zawsze smutną i przygnębioną dziewczynę mimo, że mnie nie znają? Odpowiedź jest długa na to pytanie, nawet zbyt długa. Postaram się jakoś minimalnie ją skrócić.

Gdy byłam małym dzieckiem, mieszkałam w Waszyngtonie razem z mamą, tatą i młodszą siostrą (Suzy). Moje dzieciństwo wydawało się być szczęśliwe: kochająca się rodzina, pomagająca sobie w trudnych chwilach, rozumiejąca każdą trudną sytuację w życiu.

Ale nadszedł ten dzień, który sprawił, że łatwo nie mogłam się po tym pozbierać. Był to dzień 28 września. Miałam wtedy prawie 15 lat, więc już byłam jeżeli można tak powiedzieć dużą dziewczynką. Odkąd pamiętam trudno było mi się zaprzyjaźnić z kimkolwiek. A jeżeli dochodziło do wymiany zdań między mną a drugim człowiekiem rozmowa, wymowa jakichkolwiem słów lub zdań sprawiały mi ogromną trudność. Dlatego zawsze w szkole na przerwach, dyskotekach, a nawet na lekcjach zostawałam sama. Gorzej z moją nieśmiałością było w liceum. Ale o tym pózniej.

Jak już mówiłam dzień 28 września, gdy miałam prawie 15 lat, odcisnął na mnie i mojej psychice wielkie piętno. Niby zwykły dzień jak każdy z resztą: byłam w szkole, z nikim nie rozmawiałam później, gdy wróciłam do domu, czytałam moją ulubioną książkę "Władcę Pierścieni". Nagle zadzwonił telefon myślałam, że to pewnie rodzice dzwonią, bo musieli z Suzy pojechać do lekarza.

Odebrałam dzwoniący smartphone, ale po drugiej stronie nie było słychać głosów moich rodziców tylko jakiegoś mężczyzny.

– Dzień dobry! – Usłyszałam po drugiej stronie telefonu. – Panna Lisa Spencer. Zgadza się?

– Tak, to ja – potwierdziłam niepewnie.

– Panno Liso, mam bardzo smutną wiadomość. Otóż, gdy pańscy rodzice wracali z pańską siostrą do domu, doszło do wypadku. Niestety w wyniku poważnych obrażeń pańscy rodzice i siostra nie przeżyli. Jest mi naprawdę bardzo przykro.

Czułam jak do moich oczu napływają łzy, nie mogłam ich kontrolować. Szybko się rozłączyłam i pobiegłam do mojego pokoju, rzucając się na łóżko i płacząc do poduszki. To było dla mnie bardzo trudne.

Byli to moi jedyni bliscy w Stanach Zjednoczonych. Reszta rodziny mieszkała w Anglii. Wiedziałam, że teraz trafię do domu dziecka. O powrocie do Anglii nie było możliwości, ponieważ moich rodzice pokłócili się z resztą rodziny i dlatego wyjechaliśmy do Stanów Zjednoczonych.

Potem było liceum. Dla mnie najgorszy okres w życiu. Niby wszyscy mówią, że liceum jest najlepsze i tak dalej, ale w moim przypadku tak nie było.

Byłam bardziej nieśmiała i zamknięta w sobie niż wcześniej. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Nawet nie miałam z kim. Jako, że byłam w szkole jedyną dziewczyną, wychowującą się w domu dziecka, przez co strasznie mi dokuczano i gnębiono.

Nieraz, gdy szłam korytarzem, ktoś wystawiał mi nogę, a gdy się potknęłam, upuszczając książki mówił: " I co zadzwonisz teraz po swoich rodziców ?" przez co potem wszyscy zaczynali się śmiać.

Niby liceum, a wszyscy zachowują się jak dzieci. W takich chwilach, gdy wracałam do mojego miejsca zamieszkania, wczytywałam się w przeróżne książki. To mnie uspokajało. Czułam wtedy, że odłączam się od rzeczywistości i przenoszę się do świata mojej wyobraźni. Tak, to mi bardzo pomagało.

Bardzo się cieszyłam, gdy ukończyłam liceum jako absolwentka. Nikt mnie już nie gnębił. Byłam wolna. Od razu po zakończeniu roku i wręczeniu dyplomów, znalazłam bardzo dobrze płatną pracę.

Z racji, że miejsce gdzie miałam pracować znajdowało się w Nowym Jorku, byłam zmuszona się tam przeprowadzić. Nawet bardzo się z tego cieszyłam, bo mogłam zmienić swoje życie na lepsze. A, co najważniejsze mogłam w końcu pokonać nieśmiałość.

Znalazłam mieszkanie na Manhattanie. Moje poszukiwania były dość długie, ale przecież to był Nowy Jork, o jakiekolwiek mieszkanie było trudno. W wieku 20 lat przeprowadziłam się i zaczęłam swoją nową i pierwszą pracę.

Pewnie zastanawiacie się, dlaczego w wieku 20 lat, a nie 19 od razu po ukończeniu liceum się dopiero przeprowadziłam? Otóż praca, którą miałam dostać była bardzo dobrze płatną, mogłam zarabiać na najwyższym awansie nawet 65 000 dolarów miesięcznie. Więc rozmowa kwalifikacyjna trwała rok, mogłaby trwać krócej, ale nie miałam ukończonych odpowiednich studiów. Sprawdzano tam moją zdolność do pracy i robiono przeróżne badania. Dlatego w wieku 20 lat przeprowadziłam się do Nowego Jorku.

Okazało się, że po trzech latach kończyła się moja umowa na pracę w tym zawodzie. Było mi bardzo szkoda, bo bardzo podobała mi się ta robota. Sprawiała mi radość. Ale mówi się trudno. Z jakieś trzy miesiące szukałam kolejnej pracy, ale kompletnie nie spodziewałam się, gdzie będę pracować, był to wybór przez przypadek.

Stay With Me ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz