Rozdział 2

4.8K 223 69
                                    

Stałam jak wryta przez jakieś pięć minut. Kompletnie nie wiedziałam, co robić. Nie na codzień ma się rozmowę o pracę w Stark Industries, gdzie kwalifikacje przeprowadza sam Anthony Stark.

Nie wiedziałam, że ten dzień kryje tak wielką niespodziankę, nigdy nie myślałam o tym, że kiedykolwiek w życiu dostanę pracę, w której szefem jest milioner, playboy i filantrop. Moje zamyślenia przerwała kobieta, która rozmawiała z panem Starkiem.

– Panie Stark. To jest pierwsza kandydatka do posady pańskiej asystentki. – Gdy to mówiła robiło mi się słabo. Tak bardzo się denerwowałam, a co jak coś pójdzie źle, co jeśli pomylę podstawowe informacje na swój temat. Zbłaźnię się wtedy przed milionerem i to będzie moja życiowa porażka. Wtedy napewno już nie odważę się pójść do jakiejkolwiek pracy.

– Zostawiam państwa samych – powiedziała recepcjonistka, wychodząc z gabinetu pana Starka. Stałam kolejne pięć minut, nie wiedząc co robić. Czy usiąść? Nie, to wtedy będzie niekulturalne jak usiąde bez niczyjego pozwolenia. Czy może jednak się odezwać? Też nie, zazwyczaj osoba przeprowadzająca kwalifikacje odzywa się pierwsza. Jednym słowem mówiąc zapomniałam o wszystkim, jak się nazywam, ile mam lat, skąd pochodzę. Z takim stresem nie mogłam przystąpić do rozmowy o pracę. Ale odwrotu już nie było.

– Proszę usiąść. – Usłyszałam nagle słowa mojego mam nadzieje przyszłego pracodawcy. Posłusznie zajęłam miejsce siedzące na jednym z dwóch czarnych foteli, znajdujących się w pobliżu biurka, przy którym siedział pan Stark

– Dzień dobry – powiedział po chwili uśmiechając się.

– Dzień dobry – odpowiedziałam, również uśmiechając się.

–Widzę, że pani się przygotowała na spotkanie o pracę. – Było mi strasznie głupio. Wiedziałam, że chodzi o mój ubiór i fryzurę. – Świetnie, ta beżowa bluza jest piękna i elegancka, podkreśla, hmm, trampki, widzę że napewno są wygodne i leginsy, jak na mój gust naprawdę eleganckie. Idealny strój na bardzo ważne spotkanie. A przynajmniej legginsy pasują na to spotkanie. – Widziałam jak to mówiąc, uśmiech nie znikał z jego twarzy.

Wiadomo jak się czułam. Niespokojnie założyłam za ucho opadający na moją twarz wilgotny kosmyk włosów.

–Dobrze nie będę cię ochrzaniał za ubranie. – Ulżyło mi trochę. – W końcu ogłoszenie o to, że poszukuje nowej asystentki, opublikowałem jakieś piętnaście, a może trzydzieści minut temu? Chyba, że czterdzieści. Nie wiem, nie ja publikuję ogłoszenia. Ale widzę, że od razu przybiegłaś, żeby nikt ci tej roboty nie zabrał. Takie osoby lubię. Zrobiłaś tym na mnie pozytywne, pierwsze wrażenie.

Byłam już o wiele spokojniejsza, gdy pan Stark zaczął mówić, że niby przyszłam jako pierwsza, bo mi na tym zależy. Gdy wpadłam do biurowca, nie myślałam kompletnie o pracy tylko o tym, żeby ten deszcz przestał padać. Ale teraz bardzo mi zależy na tej pracy, bo nie wiadomo kiedy będę miała kolejną okazję. Nie chcę stracić szansy. Chcę w końcu zacząć pracować. Z zamyślenia wyrwał mnie pan Stark mówiąc:

– Dobrze przejdźmy do konkretów. Imię i nazwisko?

–Lisa Dacota Spencer. – Tak wiem, nie potrzebnie powiedziałam swoje drugie imię, ale wiadomo zestresowałam się.

– Wiek?

– 23 lata obecnie, a rocznikowo 24. – Super palnęłam znowu coś, co nie powinnam powiedzieć.

– Miejsce zamieszkania?

– Od trzech lat mieszkam w Nowym Jorku niedaleko pańskiego biurowca. – Brawo ja! Teraz napewno zacznie się wypytywać, gdzie mieszkałam wcześniej, z resztą nie dziwiłoby mnie to. Za to dziwiło mnie to, dlaczego powiedziałam, że mieszkam niedaleko biurowca pana Starka. Takich informacji na temat czy mieszkam blisko, czy daleko nie powinnam oznajmiać na tak ważnej rozmowie.

Stay With Me ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz