Rozdział 1

5.9K 234 83
                                    


Był piękny, słoneczny, majowy weekend. Słońce świeciło nad Nowym Jorkiem swoimi delikatnie ciepłymi promykami. Gdy było koło godziny szóstej rano, słońce budziło się i delikatnie powolutku zaglądało do mojej sypialni. Momentalnie się obudziłam, kochałam patrzeć na widok budzącego się miasta w promieniach słonecznych.

Nowy Jork wyglądał wtedy tak pięknie. Teraz rozumiem, dlaczego Nowy Jork przyciąga do siebie tylu ludzi, to miasto ma w sobie to coś. Od razu po przeprowadzce z Waszyngtonu zakochałam się w tętniącym życiem mieście.

Miałam ogromne szczęście, że udało mi się znaleźć mieszkanie na Manhattanie. Z tego co czytałam w internecie, to bardzo trudno jest znaleźć mieszkanie w tej dzielnicy.

Moje mieszkanie nie jest dużym apartamentem jak większość nowojorskich budynków mieszkalnych, jest małym, schludnym mieszkaniem składającym się z łazienki, salonu połączonego z kuchnią i sypialni. Mi tyle wystarczało, nie chciałam żyć w luksusach, nie miałam też tyle pieniędzy.

Wracając, oglądałam budzące się do życia miasto, rozmyślając z jakieś piętnaście minut. Gdy skończyłam podziwiać nowojorskie piękno, udałam się do kuchni, wyciągnęłam butelkę wody, nalewając ją do szklanki i opróżniłam jej zawartość. Później wyciągnęłam chleb tostowy i na śniadanie zjadłam kilka tostów z żółtym serem i masłem. Gdy już się najadłam do syta, poszłam w kierunku łazienki.

Wzięłam szybki prysznic i zrobiłam ze sobą porządek, czesząc swoje włosy i malując rzęsy (tak na codzień wyglądał mój makijaż). Następnie zwróciłam się w kierunku mojej sypialni, podchodząc do szafy wyjęłam beżową bluzę, w której wyglądałam jak worek na ziemniaki nawiasem mówiąc (z resztą kochałam kupować sobie górną część garderoby w rozmiarze większym niż powinnam nosić) do bluzy założyłam czarne leginsy i założyłam białe trampki.

Gdy już się ubrałam, wpadłam na pomysł, że pójdę na spacer. Gdy pracowałam rzadko to robiłam, a kochałam długie spacery będące na drugim miejscu rzeczy, które kocham robić, zaraz po czytaniu książek.

Odkąd moja umowa na pracę się skończyła miałam bardzo, ale to bardzo dużo czasu. Czasami zdarzało się tak, że nie miałam co robić, bo wszystko co chciałam po prostu wykonałam, zaczynając od spacerów, a kończąc na zakupach w centrum handlowym. Szczerze mówiąc nie za bardzo lubię chodzić na zakupy, więc kiedy nie miałam co robić, szłam tam. Tylko czasami, jakiś raz na tydzień, kupowałam sobie coś, a nawet zdarzało się, że nic nie kupowałam.

Wyszłam z domu około godziny ósmej rano. Wiał rzeźki i spokojny wiatr, a słońce tak jak myślałam, przygrzewało delikatnie moją twarz. Szłam w kierunku central parku, podziwiając widoki nowojorskiego piękna.

Od trzech lat mieszkam w Nowym Jorku, ale nigdy tak naprawdę nie zwiedziłam tego miasta. Cały czas byłam zapracowana i rzadko znajdywałam czas na spacery czy czytanie książek. Teraz mam niesamowicie mnóstwo czasu, żeby robić to, co kocham.

Fakt faktem kocham mieć dużo czasu wolnego, ale byłam też bardzo zaniepokojona, gdyż od trzech miesięcy nie mogłam znaleźć pracy. Całe szczęście miałam jeszcze sporo oszczędności, więc narazie nie groziło mi spanie na ulicy.

Spacerując straciłam poczucie czasu, gdy odblokowałam swój telefon zobaczyłam, że dochodziła godzina jedenasta. Mogłabym spacerować po tym mieście jeszcze dłużej, ale mój żołądek zaczął wskazywać potrzebę pożywienia.

Udałam się do pobliskiego truck food'a, zakupiłam jednego hot doga i usiadłam na najbliższej ławce. Kończąc jeść swoje "drugie śniadanie", ruszyłam w dalszy ciąg mojego spaceru.

Z centrum miasta, z powrotem wróciłam do central parku. Tym razem podziwiając jeszcze bardziej otaczającą mnie przyrodę. Zielone drzewa, rosnące, piękne kwiaty i krzewy. Gdzieniegdzie swoje prace zaczynały pszczółki, przenosząc się z jednego kwiatka na drugi i zapylając je. Przyglądałam się pracy jednej z pszczół, czując na sobie spojrzenia ludzi.

Znając już dobrze te spojrzenia, przechodzący ludzie, przyglądali się mi jakbym była jakąś wariatką. Starałam się, więc nie zwracać na to uwagi i ruszyłam dalej.

Nowy Jork, Nowym Jorkiem, zawsze mnie zaskakiwał, tym razem nie było inaczej. Idąc jednym z nowojorskich chodników, zauważyłam nad sobą na niebie skupisko chmur. Myślałam, że dzisiaj będzie cały dzień świecić słońce. Jednak się myliłam. Przez chwilę miałam nadzieję, że te chmury przejdą sobie boczkiem, nie ulewając ani jednej kropli deszczu. Znowu się myliłam. W pewnym momencie z nieba zaczęły spadać pojedyncze krople deszczu, więc przyspieszyłam trochę w kroku. Akurat moje mieszkanie było niedaleko.

Zmieniły się moje plany, gdy nagle zaczęły spadać na mnie tysiące, potężnych kropli deszczu. Z małego deszczyka powstała jedna, wielka ulewa. W ułamku sekundy przemoknęłam do suchej nitki. Cieszyłam się wiedząc, że wokół mnie znajdują się wieżowce, sklepy czy ogromne biurowce. Szybko, więc wbiegłam do jednego z budynków.

Jego wnętrze było bardzo nowoczesne. Szare ściany, białe fotele, a obok nich znajdujący się przeszklony stolik. Niedaleko windy znajdującej się w pobliżu foteli, krzeseł i sof po prawej stronie znajdowały się toalety, a po lewej coś co wyglądało jak recepcja. Już wiedziałam, że znalazłam się w jednym z biurowców, których w Nowym Jorku było pełno.

Udałam się w stronę toalet, gdzie nieco poprawiłam swój wizerunek. Wracając do ogromnego holu, zajęłam miejsce siedzące i z niecierpliwością czekałam, aż ulewa ustanie. Czekałam tak chyba z jakieś piętnaście lub dwadzieścia minut, kiedy nagle ruszyła w moim kierunku jakaś kobieta. Od razu rozpoznałam, że to jedna z recepcjonistek.

– Dzień dobry! – Usłyszałam delikatny i spokojny głos kobiety. Żeby nie było, że jestem źle wychowana czy coś odpowiedziałam jej również:

– Dzień dobry. Widzę, że pogoda dzisiaj nam nie dopisuje – uśmiechnęłam się delikatnie, mówiąc to.

– Dokładnie, ale na pogodę nic nie można przecież poradzić – odpowiedziała mi uśmiechając się po czym dodała – Czy mogę w czymś pomóc?

– Nie, narazie dziękuję – odpowiedziałam, rozglądając się od czasu do czasu po holu z nadzieją, że zaraz przestanie padać.

– Pani na coś czeka? O, pewnie jest pani jedną z kandydatów do pracy na posadę asystenta. Już zaraz panią zaprowadzę do szefa na rozmowę kwalifikacyjną. Proszę poczekać, zaraz wracam. – Byłam mocno zdziwiona słowami kobiety. Po części się cieszyłam, że mogę w końcu znaleźć pracę, ale z drugiej strony wydawało mi się to bardzo dziwne.

– Proszę za mną. – Usłyszałam po chwili. Wchodząc do windy, zdałam sobie sprawę z tego, jak ja wyglądam. Luźna bluza, zwykłe leginsy i trampki, a co najgorsze delikatnie wilgotne włosy. Nie tak powinno się wyglądać na rozmowie o pracę.

Jechałam windą jakieś dwie lub trzy minuty. Kiedy winda się zatrzymała,  wysiadłam z niej razem z recepcjonistką i skierowałyśmy się w stronę gabinetu. Gdy kobieta otworzyła mi drzwi, abym mogła wejść. Byłam bardzo zszokowana, gdy na miejscu siedzącym przy biurku, ujrzałam samego Tonego Starka!

Zupełnie nie wiedziałam jak się zachowywać. Zapomniałam podstawowych informacji na swój temat. Byłam jak dawna ja, bojąca się każdej rozmowy z człowiekiem. Ale w tym wypadku, w tym momencie zależało moje być albo nie być.

Stay With Me ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz