Rozdział 5

3.6K 203 29
                                    


Rogers już nic nie powiedział. Odkąd usłyszał moje imię, zamurowało go i siedział jak mysz pod miotłą. Zdziwiło mnie to, i to bardzo. Nie rozumiałam jego zmiany nastroju. To było bardzo, ale to bardzo dziwne. W ciszy wróciłam za recepcję i przeglądałam jak to zawsze swoje social media. Co jakiś czas spoglądałam w jego stronę. Za każdym razem jego wzrok tkwił w ścianie.

Po piętnastu minutach wyszedł pan Stark ze swoim gościem. Od razu zauważyłam, że spotkanie się udało.

– No to narazie. Obiecuję ci następnym razem będę pamiętać – pan Stark zaczął się śmiać.

– Okej Stark. – Jego gość też zaczął się śmiać. Nie rozumiałam ich powodu do śmiechu. Ale co mogę powiedzieć, nie byłam na tym spotkaniu, dlatego stałam zmieszana. – No to pa. Dobrze, że po niego poszłaś, przynajmniej był jeszcze trzeźwy – zwrócił się do mnie.

Nic nie odpowiedziałam. Nie zrozumiałam nic ze słów mężczyzny. Brzmiały tak bardzo niezrozumiale dla mnie, że analizowanie tego zdania trwała by naprawdę długo. Gdy mężczyzna wyszedł, skierowałam się do gabinetu pana Starka i to, co zobaczyłam w ogóle mnie nie zdziwiło.

Wiem już, o co chodziło temu mężczyźnie. Puste whisky, trochę tego napoju było rozlane na biurku, a kawa nietchnięta. Postanowiłam wrócić do kuchni po ręczniki papierowe, aby trochę tu posprzątać. Jednak zatrzymałam się przy drzwiach, kiedy do moich uszu docierała rozmowa pana Starka z Rogers'em.

– Słuchaj Rogers, po jaką cholerę tu przyszedłeś.

– Sam kazałeś mi tu przyjść.

– Że niby ja? Kazałem ci przyjść do mnie? A to ci checa. Nie odmrozili ci całkiem mózgu? Bo widzę, że masz problemy z docieraniem pewnych informacji i ich przetwarzaniem w mózgu.

– Nie rozumiem.

– Matko, Rogers, przynajmniej mam dowód na to, że nie odmrozili cię do końca, mrożono. To cud! Jak się wszyscy o tym dowiedzą to będzie straszne zamieszanie, że to ja odkryłem może jeszcze nagrodę Nobla dostanę.

– Tony, wyjaśnij mi po co chciałeś ze mną rozmawiać?

– Nie denerwuj się tak, bo ci żyłka pęknie. Zaczekaj chwilę. Friday?

– Tak panie Stark?

– Powiedz mi proszę, czy kazałem przychodzić tu Rogers'owi?

– Z moich analiz i z monitoringu wynika, że potwierdzam, pan Rogers miał się zjawić u pana.

– Tylko po co? Ja już nic nie pamiętam. Za bardzo się chyba upiłem na tym spotkaniu.

– Rozmowa miała na celu uzgodnić dane jednej z osób...

– Dobra Friday, już pamiętam.

Zdziwiło mnie to czemu pan Stark tak szybko przerwał Friday. Może wiedział, że jestem niedaleko, a Friday zaprogramowana jest u Starka na funkcję głośno mówiący.

Wykorzystałam sytuację ciszy, która zapanowała w holu i udałam się do kuchni, po całą rolkę papieru ręcznikowego. Kiedy wracałam zatrzymał mnie głos mojego pracodawcy:

– Co ty robisz? – podniósł brew, wydawał się bardzo zdziwiony tym, co robię.

– U pana na biurku, w gabinecie jest rozlana whiskey, więc pomyślałam, że pościearam rozlany alkohol.

– No dobrze. – Nagle się rozluźnił, nie rozumiałam dzisiejszego nastroju pana Starka. Jego zachowanie było dziwniejsze niż zawsze. Cały czas coś zapominał, nie rozumiał co się wokół niego dzieje. Może faktycznie za dużo wypił. – Jak skończysz możesz iść do domu.

Stay With Me ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz