Rozdział 15

36 8 10
                                    



   Był już kolejny dzień. Delikatne promienie słońca próbowały przebić się przez zasłonę  szarych chmur. Grupa jeźdźców zbliżała się coraz bardziej do Szarych Śniegów. Jechali w średnim tempie, czasami robiąc dziesięciominutowe przerwy. Megan wciąż nie wiedziała co ze sobą zrobić. Z jednej strony, chciała jak najszybciej znaleźć się w domu, jak najdalej od tych, którzy ją oszukiwali... ale przecież w końcu wyznali jej prawdę, ale czy całą? Z drugiej strony miała przeogromną chęć zostać z tymi tajemniczymi ludźmi. Johnny... znaczy Daniel... znaczy książę Daniel – poprawiła się w myśli – fascynował ją. Chciała go poznać jak najbliżej. Ale czy wypada interesować się aż tak władzą? Są jeszcze Lucas i Wilson. Rycerz też był ciekawym charakterem. Tyle wspaniałych rzeczy mogła się od niego dowiedzieć... A Wilson? On to już w ogóle jeden wielki znak zapytania. Musi się jeszcze zastanowić nad tym wszystkim. Jak na razie, to na pewno dojedzie do pobliskiej wsi, tam na spokojnie wszystko przemyśli i trochę odpocznie.

- Zatrzymamy się na krótką przerwę – zadecydował Wilson. – Zobaczcie, tam płynie rzeczka – wskazał palcem wodę oddaloną o jakieś sto metrów. – Tam uzupełnimy zapasy wody, napoimy konie i chwilę odpoczniemy.

Wszyscy posłusznie wykonali rozkaz i już po chwili znaleźli się nad brzegiem rzeki.

- Ktoś z was wie co to za rzeka? – spytał Wilson kierując spojrzenie w stronę księcia.

- Ta... Najdłuższa rzeka królestwa, Long River. Mogli wymyśleć ciekawszą nazwę...

- Widzę, że twoje lekcje geografii nie poszły na marne...

- A widzisz Danielu... uratowałeś życie staruszkowi - stwierdził w zamyśleniu rycerz pojąc swojego wierzchowca i uśmiechając się nieznacznie pod nosem.

- A niby czemu? – spytał Wilson nieco zły na siebie, że aż takim urażonym tonem. Wolał się w sumie nie dowiadywać o co chodziło temu tępakowi. Ale już zadał pytanie, za późno...

- Sądzę Wilsonie, że zadałeś to pytanie by dowiedzieć się nazwy rzeki, której ty już nie pamiętałeś. Rozumiem. Nie chcesz by później przy jakimś raporcie pojawiła się pomyłka. Och... starość nie radość. Myślałem, że masz problemy tylko ze wzrokiem. A tu proszę! Z pamięcią również!

- Problemy ze wzrokiem to miała twoja mama. Jak mogła nie zauważyć, że ty jesteś taki brzydki i tępy? Ja bym już dawno cię wyrzucił...

Lucas posłał mu spojrzenie spod byka. Daniel parsknął cichym śmiechem.

- Dokładnie – mruknął mężczyzna, po czym zawołał do Lucasa posyłając Danielowi ledwo dostrzegalny uśmiech. – Podejdź do mnie na chwilę, Lucas...

Następca tronu patrzył na swego nauczyciela stojącego przy brzegu. Uśmiechnął się pod nosem. Już domyślał się, co zrobi jego mentor. Posłał szeroki uśmiech w stronę dziewczyny, która siedziała na trawie.

- Zobacz... - powiedział Wilson, gdy Lucas przy nim się znalazł. – Widzisz tę rybę?

- No... - mruknął chłopak niepewny tego, co wymyślił Wilson. Jeszcze przed chwilą się obrażali, a teraz ten mu pokazuje zwierzątka pływające w rzece? Wilson ma jednak jakiś problem...

- A widzisz tę rybkę obok? Jest taka malutka... Schyl się to ją zobaczysz...

Rycerz nie rozumiał powodu, dla którego Wilson tak się zachowywał. Wzruszył tylko ramionami i pochylił się nieco do przodu. To był błąd. Wilson jednym szybkim pchnięciem wrzucił chłopaka do wody. Ten wpadł do niej z głośnym chlupnięciem. Daniel i Megan wybuchli śmiechem, a Wilson posłał tylko zdezorientowanemu chłopakowi złośliwy uśmiech.

W Królestwie Aglandu: PORWANIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz