Rozdział 19

1.6K 49 4
                                    

-Ja z kolei zrobiłam sobie znak nieskończoności. Mogę go rozbudować jak mi się będzie podobać, jednak gdy skończy się nasza przygoda, zawsze będzie mieć ona wpływ na moje życie.

-Mag choć chcę, żeby ta noc była nie zapomniana.

Nie mówiąc nic złapałam chłopaka za rękę i dałam się prowadzić. Szliśmy może 3 min i weszliśmy do supermarketu. Justin złapał za wózek i wsadził mnie do środka. Zaczęliśmy jeździć między regałami i zbierać wszystko na co mieliśmy ochotę. Nagle zaczął przyspieszać i sam wskoczył do mnie. Teraz jechaliśmy prosto na wierzę z puszek.

-AAA, Jusss co ty robisz? Haha.

-Już Shaw...

-Co tu się dzieje? Już mi stąd wypadać - w naszym kierunku zbliża się ochroniarz.

Szybko wyskoczyłam z pomocą chłopaka pobiegliśmy w kierunku kas, łapiąc za dwie butelki wina i wódkę.
Spacerowaliśmy pustą ulicą, aż w końcu doszliśmy na plac zabaw. Usiadłam na huśtawce, a chłopak zaczął mnie popychać.
-Wiesz nigdy nie sądziłem, że wrócą do mnie czasy picia w krzakach.
-Ohh przepraszam, że obniżam standardy wielkiej gwiazdki.
-Gooooood, a było już tak miło.
-To ja może już...
-Choć pokarze ci coś - chłopak złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę skateparku.
-Młody pożyczysz mi deskę.
- Deskę to ty masz ze sobą Haha .
- Dobra gówniarzu nie obrażaj mi dziewczyny, bo sam w życiu niw widziałeś gołej laski , dostaniesz 3 stówy, tylko ją pożycz.
-Dobra ziomek daj mu tą deskę.
Kiedy Justin podszedł do chłopaka po deskę i zaczął na niej się popisywać... nie powiem podobało mi się, niestety wszystko co dobre w moim przypadku ma swój koniec . Jeden z napalonych nastolatków zaczął mnie obmacywać po dupie.
- Debilu co ty odpierdalasz?- zapytałam grzecznie, żeby Juss nie usłyszał, bo młody by nie żył, gdyby chłopak to zauważył.
-Mała choć będzie ci dobrze, oboje tego chcemy.
-Nie słyszałeś kurwa, że ona nie chce .
Gwiazdka podeszła złapała go za szmaty i wycedziła prosto w twarz. Dobra trzeba chłopaca ratować, bo zazdrosny Justin to nieokiełznany, a ja też chce przeżyć i nie iść do pierdla za nie udzielenie pomocy atakowaniem przez oprawcę.
-Juss... kochanie nie warto - złapałam chłopaka za ramie i zaczęłam ciągnąć w druga stronę.
-Spierdalaj stąd dzieciaku albo nie ręczę za siebie, masz 5 sekund.
-Ejj stary złamasie, a nasza kasa.
- Wypierdalać  kurwa - tym razem ja krzyknęłam ;)
-Chodź ze mną.
- Już to chyba słyszałam dzisiaj.
- Oj chodź nie marudź i nie prowokuj  spokojnych ludzi.
Zaśmiałam się na jego reakcje, ale nie chciałam niepotrzebnych scen, więc złapałam go za rękę po raz kolejny dzisiejszej nocy i dałam się prowadzić.
-Jus powiedz mi o czym myślisz patrząc na mnie ?
- O tym czemu Bóg  mnie nie kocha , bo zakochałam się w lasce, która mnie nie chce, a jej charakter do najłatwiejszych nie należy .
Właśnie kończyła nam się 3 butelka alkoholu oboje byliśmy mocno wstawieni. Szczerość z naszych ust wypływała nieubłaganie.
- A ty co myślisz, gdy na mnie patrzysz ?
-To, że życie mnie pokarało spotykając pajaca, najbardziej zadufaną w sobie gwiazdkę, z największą sumą na koncie jaką kiedykolwiek słyszałam, a i tak wpadłam po uszy jak jakaś jebana gimbusiara. A najlepsze jest to, że żadne z nas nie będzie pamiętać słów, które dzisiaj padły i od jutra znowu zaczną się podchody.
-Chcę zrobić dzisiaj najgłupszą rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłem. Może ci się to wydawać dziwne, ale nigdy nie byłem pod napisem Hollywood. Dzisiaj chcę go dotknąć.
- Ale tam nie można wchodzić.
- Skarbie jestem Justin Bieber.
- No i swietnie gwizdka powraca.
...
Justin zbiegł ze skarpy podbiegł do płotu i ustawił ręce w celu pomocy mi w przejściu przez ogrodzenie.
- No dawaj już.
-Nie, bo ty mnie tam zostawisz samą.
- Jasne, oczywiście, z resztą już jestem nagrany, No dawaj.
Minęły 2 min a my oboje byliśmy po drugiej stornie. Ustawiliśmy się do wspólnego selfie. Chłopak nagle odwrócił twarz i nasze usta się zetknęły.
Całował delikatnie, powoli zaczął nimi poruszać, zahaczył językiem o moją dolną wargę proszcząc o dostęp. Jego ręce automatycznie znalazły się na moich biodra. Ja z kolei swoje skierowałam na jego ramiona. Czułam się jak za moim pierwszym pocałunkiem, alkohol dodawał mi odwagi, przez co chłopak uzyskał upragniony dostęp. Ale jak to w  moim pieprzenie idealnym życiu, wszystko co piękne się kończy. Moje motylki odleciały, a ja usłyszałam nawoływanie z megafonu i pełno świateł.
- O kurwa mają nas.
- Proszę podnieść ręce do góry - powiedział gościu z helikoptera.
-Spokojnie wyciągnę nas stąd.
Chłopak szybko przerzucił mnie przez ogrodzenie i po mniej niż 5 min byliśmy już na dole góry, musieliśmy biec przez jakieś krzaki. Normalnie bałabym się o buty i kazała mu je odkupywać, ale w tym momencie całkowicie nie wiedziałam co się dzieje.
Zobaczyliśmy jakiś samochód ze świecącym napisem na dachu. Oboje nie byliśmy w stanie przeczytać, bo alkohol dał w znaki. Z myślą, że jest to taxi wsiedliśmy do środka. Niestety karma to suka i samochód okazał się radiowozem... a gdyby tego było mało wokół było już pełno fleszy... mamusi wczorajszą noc spędziłam w łóżku... grzecznie ...ale ono nie było do końca moje ... tylko więzienne... Boże trzymaj mnie w opiece przed moją matka, żeby nie przyjechał i by temu idiocie udało się nas uwolnić.
Ciąg dalszy nastąpi ...

Dreams meeting✔️Where stories live. Discover now