Rozdział2

3.4K 94 7
                                    




O nie samolot się trzęsie. Nienawidzę tego, o nie. Muszę chyba zobaczyć co się dzieje. Zawsze bałam się latać. Może poproszę tą straszą Panią obok, żeby ze mną porozmawiała, to powinno pomóc. Ale zaraz. Dlaczego tylko ja się trzęsę ? O nie, nie , nie . Co jak co, ale kurde to dziecko już nie żyje. Kto mądry budzi mnie trzęsąc moim fotelem.

- Przepraszam bardzo czy ty masz pięć lat. Ja tu sapałam a ty dajesz moim fotelem, jakbyś kurde dziwkę pukał- dobra nauczyłam się trochę teraz dowalać, no cóż coś czuję, że nici z koleżeńskich stosunków z panią obok. No nic będę siedzieć w ciszy przez kolejne 4 godziny.

-Ej mała, spokój, nie nie mam na pewno 5 lat. Sorczi, że obudziłem księżniczkę, możesz iść spać dalej, bo już będę grzeczny- skądś znam te rysy twarzy.

-Spieprzaj idioto teraz to ja jedynie marzę o jedzeniu.

-Właśnie chciałem ci mówić, żebyś zjadła snickersa, bo chyba nie jesteś sobą, ale cóż wolałem cię już nie denerwować, bo w końcu złość piękności szkodzi.

-Ahh... weź się już zamknij , bo mam cię dość, a twoje żarty wcale nie są fajne, tylko suche.

Dobra Magi patrz przed siebie. Patrz przed siebie. Patrz przed siebie. Gdzie jest ta cholerna baba z jedzeniem. O idzie. Znowu słyszę ten głos.

-Poproszę kanapkę, Tigera, 2 snickersy i wodę.

-Proszę należy się 25.

-Reszty nie trzeba.

-Co Pani podać?- o wreszcie czas na mnie.

-Kochanie nie kupuj snickersa, już o to zadbałem- o dziwo zobaczyłam błysk zazdrości w jej oczach.

-Spierdalaj już ci mówiłam, ale batona biorę, bo ja jedzeniem nigdy nie pogardzę.

-Przepraszam, rozumiem, że mają państwo kryzys w związku, ale ja muszę iść do reszty pasażerów i bardzo proszę o nie przeszkadzanie innym.

-ALE my nie...

-Kochanie nie słyszałaś co pani powiedziała? Proszę nam wybaczyć, pierwsze tygodnie ciąży- na te słowa połowa osób w samolocie wzięła głębszy wdech. Normalnie jakby jakieś pieprzone gwiazdy z nami leciały i każdy słuchał kiedy kto co ruchał.

Zgromiłam go wzrokiem i ostatkiem sił kupiłam tylko kanapkę, czipsy i sok. Po zjedzeniu poszłam dalej spać.

Gdy dolecieliśmy poczułam , że znowu mną trzęsie, więc się obudziłam. Gdy otworzyłam oczy nikogo nie było już na pokładzie samolotu. No dobra Magie już nie ma odwrotu idziemy zaczynać nowe życie w LA.


MOI DRODZY TAK TEN IRYTUJĄCY PAN TO JUSTIN BIEBER. CO BĘDZIE NASTĘPNYM RAZEM PRZEKONAJCIE SIĘ SAMI.

Dreams meeting✔️Where stories live. Discover now