Rany kocham oglądać ten teledysk. Jakoś zawsze mnie napawa pozytywną energią. Pokazuje, że mimo trudności zawsze spotka mnie coś fajnego i że trzeba dbać o tych co się troszczą o nas. <3
Nagle słyszę dzwoni mój telefon, szkoda tylko, że ja nie mam ochoty z nikim gadać. Patrzę na wyświetlacz, Braun... no dobra kurwa muszę odebrać.
-Magi, gdzieś ty do jasnej kurwy jesteś???
-Sory ale tu Magi, jasnej kurwy to ty w burdelu możesz szukać.
-Nie zwracaj się tak do mojej księżniczki. Bo ci żonę do burdelu zaprowadzę.
-Boże, Justin zamknij mordę, bo zaraz nie tylko Magi ci ją obije. Przypominam ci,że to nie ja spierdoliłem tylko znowu ty gwiazdeczko.
-Ejjj, heloł marnujecie mój czas... bo ja z nim nie mam zamiaru gadać, ani go słuchać.
-Dobra Magi sprawa jest prosta i nie będę owijać w bawełnę, ani tłumaczyć tego obrazkowo tak jak muszę to zazwyczaj robić dla tego idioty. Musisz wrócić i z nim pojechać na tą pieprzoną galę.
-Nie ma bata.
-Kochanie zgódź się, kupię ci jednorożca i razem polecimy z nim na drugi koniec tęczy szukając elfa z garnkiem pełnym złotych monet.
-Skąd wiesz który to jest ten DRUGI koniec tęczy ???
-Ja wiem wszystko ty moja zorzo polarna.
-BOZZZ JUSS TO BYŁ NAJGORSZY TEKST NA PODRYW JAKI SŁYSZAŁEM...
-Braun czego on się znów naćpał? Nie ma mowy teraz już totalnie, że ja z nim pójdę gdziekolwiek, kiedy on jest w takim stanie- zaczęłam się wydzierać na środku przejścia dla pieszych w samym sercu miasta, przez co zwróciłam na siebie uwagę kilku osób.
-Spokojnie, nic nie brał, najadł się po prostu za dużo kostek cukru. Ostatnio tak ma, gdy się stresuje.
-Słoneczko ty moje, ja cię jak najbardziej przepraszam. Dobrze wiesz, że nie miałem nic złego na myśli, tylko się z tobą drażniłem, ale to tak dla żartów. Kochanie ty moje, serce mi krwawi, ale to tak dosłownie. Kupiłem, w sensie bardziej zamówiłem od rzeźnika największe serce i je teraz rozcinam, przez co w pokoju mam masę krwi - chłopak zaczął rozpaczać do słuchawki telefonu Brauna.
-Boże co za idiota...hahah... o nie ale ja byłam głupia, że tak się darłam.
-Nie shawty nie wolni ci tak mówić.
-Nie ale ja mówię prawdę, boże co ja teraz zrobię.
-No nie no mała, to moja wina.
-Gołąbki pogruchacie se potem, teraz młoda wracaj do hotelu zanim ktoś cię rozpozna.
-Właśnie na to z późno, tuta...mnóstw...ludzi...tłumy fleszy i paparazzi, nie...dam..rady...sama- co chwilę próbowałam coś powiedzieć, ale słabo mi to wychodziło, przez natłok ludzi jaki mnie naraz zaatakował.
-Rany baby gdzie jesteś, twój superbohater już leci.
-Nie dziecko znikąd się nie rusza tylko siedzi na dupie. Mag powiedz, gdzie jesteś.
-Na tym skrzyżowaniu 4 przecznice na zachód od hotelu.
-Dobra wysyłam ochronę i będziemy jechać.
-Nie ja też jadę.
Nie ty się nie ruszasz.
-Możecie się teraz o to nie kłócić tylko mnie ratować ?
-Jasne słońce już jadę.
-JUSSS... kurwa znowu postawił na swoim i pobiegł, dobra Mag trzymaj się my już jedziemy...
Łatwo mu mówić... Ale chodziło mu o to, żebym trzymała się na nogach? Czy duchowo? Bo obecnie leżę na ziemi... Słyszę pisk opon. Nagle całe stado rzuciło się w tym kierunku i zaczęły się standardowe pytania.
-Justin czy jesteście skłóceni?
-Czy to twoja prawdziwa dziewczyna czy udawana?
-Czy pojawisz się na gali? I czy będziesz sam?
-Co powiesz nam o dziecku ?
No myślę , że jakbym była w ciąży to bym już dzisiaj z jakieś 50 raz poroniła patrząc jak mnie staranowali.
-Przepraszam, muszę dojść do mojej dziewczyny, którą potraktowaliście jak zwierzę. Jest mi strasznie przez to przykro i gdyby Magi faktycznie była w ciąży, myślę, że właśnie przeżywalibyśmy żałobę patrząc na to jak ją zmasakrowaliście. Na szczęście nauczyłem się wyciągać wnioski i teraz już nigdy nie wypuszczę jej beze mnie i obstawy, bo mam za dużo do stracenia. Choć kochanie trzeba się tobą zająć- ręka, którą cały czas mnie obejmował przysunęła mnie bliżej, a drugą zamknął w szczelnym uścisku, w którym czułam się bardzo bezpiecznie i dał całusa w czoło, po czym zgrabnie przemieścił nas do swojego ferrari. W samochodzie oparłam głowę o szybę i próbowałam przeanalizować zajścia sprzed sekundy. On za to złączył nasze dłonie i położył nasze splecione palce na skrzyni biegów i posłał ten swój czarujący uśmiech. Tak teraz nie mogę już udawać , że Justin nic dla mnie nie znaczy, bo w chwili gdy on się pojawia moje serce bije mocniej a umysł zarówno wariuje jak i uspokaja .
-Przepraszam-wypalił nagle.
-Za?
-Wszystko, za paparazzi, za to że cię w to wciągnąłem, za to że zniszczyłem ci życie i za to że byłem dzisiaj dupkiem, a na to nie zasługujesz.
-Nic się nie stało, a tak w ogóle to się cieszę, że ciebie poznałam.
-Też się cieszę, że ciebie poznałem i wszystko co dziś mówiłem w wywiadzie było prawdą.
-Juss czy ty mnie się wstydzisz?
-Oczywiście, że nie skąd ci to przyszło do głowy?
-Bo gdy ciebie spytali czy będziesz na gali i czy będziesz sam nic nie odpowiedziałeś.
-Głuptasku mój najkochańszy oczywiście, że nie. Nie odpowiedziałem, bo jakbym to zrobił to z nerwów bym zabił tego gościa na miejscu. Gdy ciebie tam zobaczyłem, miałem ochotę ich wszystkich pobić... Słuchałaś w ogóle tego co później powiedziałem? Już nigdzie ciebie samej nie puszę, bo się za bardzo o ciebie boję shawty. I na galę pojedziemy.
-Ale ja nadal nie mam w co się ubrać i no jak na razie to nie dostałam wypłaty, nawet tej od ciebie , więc no nie mam w co się ubrać.
Zabrałam rękę z uścisku i zaczęłam się bawić palcami.
-Heloł mała jesteś dziewczyną Justina zasranego Biebera, który na co jak na co ale na brak kasy nie narzeka, więc może rozpieszczać swoją dziewczynę .
Blondyn wziął moją rękę z kolan pocałował jej wierzch i położył sobie na kolanie lekko ją głaszcząc, a drugą wciąż kierował samochód w nieznanym mi kierunku.
-Dobrze, a dokąd jedziemy ?
-Coś ci kupić, a gdzie i co to niespodzianka- znowu pokazał ten swój magiczny uśmiech, a mnie przeszły dreszcze, jednak on chyba tego nie zauważył, przynajmniej mam taką nadzieję, dlatego przybrałam naburmuszoną minę i odwróciłam się w stronę okna jak małe dziecko, które nie dostało lizaka.
-Widziałem, nie musisz udawać.
Kurde teraz to się nie wymigam, jednakżeby nie dać mu tej satysfakcji pokazałam mu język.
-Nie wytykaj języka, bo ci krowa nasika.
-Bardzo śmieszne.
-Kochanie nigdy nie będę tak dobry, ale chociaż się postaram być w 10 % taki jak ty, a teraz trzeba pojechać w jeszcze jedno miejsce zanim pójdziemy na spokojne zakupy , ale nic więcej ci nie powiem.
Taaa światowej sławy Justin Bieber i spokojne zakupy, już to widzę.
Ciąg dalszy nastąpi...
JE LEEST
Dreams meeting✔️
FanfictieW wieku 14 lat Magie była wielką fanką Justina Bieber. Jak większość damskiej populacji marzyła o odwzajemnionej miłości tego chłopaka. W końcu każda marzy o badboyu, za którym lata wiele innych dziewczyn. Dziewczyna jednak przez towarzyszące jej pr...