Rozdział 1

131 18 16
                                    


Ciemna postać siedziała oparta plecami o pień wielkiego dębu. Głowę miała opuszczoną, kolana podciągnięte pod brodę. Uważnie wpatrywała się w przedmiot trzymany w rękach. Była to strzała. Jej zakończenie zdobiły ciemnoszare pióra. Grot był bardzo ostry, a drzewce ciemne.

Megan obracała ją w palcach. Przybliżyła ją do swych zielonych oczu. Oglądała uważnie.

Znalazła ją dzisiaj. „Znalazła". Może w pewnym sensie ukradła. Nie... ona ją tylko pożyczyła, na pewien czas... nieokreślony. Nie wiadomo też czy ją odda, ale... to przecież jeszcze nie była kradzież? Zważywszy na to, że właściciel pewnie o niej zapomniał to z całą pewnością nie mógł to być jakiś zły postępek.

Była wbita w pień drzewa. Wiedziała do kogo należała. Obserwowała go od dłuższego czasu...

Kiedyś, gdy odbywała spacer po lesie, usłyszała głuchy dźwięk. Zaciekawiona nim, podeszła bliżej. Zaczęła szukać jego źródła. Potem usłyszała go ponownie. Całkiem blisko. Położyła się wtedy na brzuch, czując, że niedaleko może być człowiek i zaczęła czołgać się w stronę tego ciekawego odgłosu. Starała się być jak najciszej, nie wywołać żadnego, nawet najmniejszego szmeru.

Zauważyła człowieka. Podpełzła bliżej, schowała się za krzakami i zaczęła go obserwować. Był to jakiś mężczyzna ubrany w długi ciemny płaszcz. Dość wysoki – z całą pewnością przewyższał przeciętnego rolnika, miał czarne włosy lekko przyprószone siwizną i ciemny lekki zarost. Miał przy boku pas, w którym trzymał dwa noże – co wcale Megan nie zdziwiło, ona miała podobne. W tych niespokojnych czasach trzeba być zawsze przygotowanym na niebezpieczeństwo. Tym, co wywarło na niej wrażenie był łuk. Większość mężczyzn go posiadała, ponieważ musieli nauczyć się z nich strzelać. Na wypadek najazdu na kraj, bo każdy może się wtedy przydać armii. Ale ten łuk był o wiele lepiej wykonany niż ten, który widziała u swojego ojca.

Mężczyzna właśnie z niego strzelał. Obrał za cel drzewo rosnące około stu metrów od niego. Wyjął strzałę jednym płynnym ruchem, ułożył łuk tak jakby wcale nie celował i wypuścił pocisk. Trwało to zaledwie parę sekund. Strzała pomknęła w kierunku drzewa i wbiła się w nie. Czarnowłosy nieznajomy skinął z satysfakcją głową i ruszył w kierunku swego celu. Megan dopiero po dłuższym wpatrywaniu się w roślinę zauważyła, że celował on w niewielki listek przyklejony do kory. Była pod ogromnym wrażeniem umiejętności tego człowieka. Trzeba mieć ogromny talent, by z takiej odległości trafić w taki niewielki cel.

Dziewczyna leżała i obserwowała trening nieznajomego przez kolejne dwie godziny. Potem sobie poszedł. Postanowiła, że będzie tu przychodzić codziennie i obserwować ćwiczenia nieznajomego mężczyzny. Wybrał dogodny plac do tego zajęcia, ponieważ tu drzewa nieco się przerzedzały. Po pewnym czasie zauważyła, że przychodzi on w to miejsce trzy razy w tygodniu.

Lecz od pewnego czasu zjawiał się tu codziennie. Na dodatek z towarzyszem. Przychodził tu wraz z chłopakiem w jej wieku. Wyglądał na szesnaście – siedemnaście lat.

Chłopak był wysokim brunetem. Miał gładką cerę, ciemne oczy i szeroki uśmiech, jakby przylepiony do jego twarzy. Za każdym razem widziała go szczęśliwego. Był ubrany podobnie do starszego mężczyzny. Na pewno był wysportowany i silny. Stwierdziła to, widząc łuk także u niego. Nie znała dokładnego celu tych spotkań. Przypuszczała, że po prostu się uczy, bo każdy mężczyzna miał przecież taki obowiązek. Ale on strzelał za dobrze jak na zwykłego rolnika i miał też za dobrego nauczyciela jak na zwykłego chłopca pochodzącego ze standardowej rodziny...

Ta strzała należała do tego chłopca. Nie zabrał jej, gdy dzisiaj strzelał. Wypuścił ich wiele, więc o jednej pewnie zapomniał.

Dziewczyna znów obróciła ją w swych palcach. Widząc wyczyny mężczyzny, a także jego młodszego towarzysza, poczuła ogromną chęć by także nauczyć się strzelać z łuku. Oprócz tego, który miał ojciec kupili jeden, z pobliskiego zamku, o sile naciągu około dziesięciu kilogramów. Wiedziała, że prawdziwa broń powinna mieć co najmniej dwa razy większą wartość siły niż jej. Ale postanowiła zacząć od lżejszego, by przyswoić sobie najważniejsze zasady.

W Królestwie Aglandu: PORWANIEWhere stories live. Discover now