Rozdział XXXIX

5.5K 699 500
                                    

Przez dłuższą chwilę nie mogłam pozbierać myśli. Mój umysł ewidentnie nie chciał przyjąć do wiadomości tego komunikatu.

– Przed Wiktorem i Olkiem? – powtórzyłam jak echo, wciąż mając nadzieję, że zaprzeczy.

Jednak tego nie zrobił. Kilka razy zamrugałam, nie do końca pewna, czy nie jestem wciąż pod wpływem tego odurzającego dymu, którego nałykałam się pod lasem. Uszczypnęłam się i skrzywiłam, gdy na moje nieszczęście zabolało. I niestety nie mówię tu tylko o uszczypnięciu. Ale nie chciałam w to wierzyć. Nie chciałam uwierzyć, że z ich strony może mi coś zagrażać.

– Czemu... czemu przed nimi? – wydukałam zaskoczona.

– Wydaje mi się... a właściwie jestem prawie pewien, że z kimś współpracują i zbierają informacje o Inshi.

Na moment mnie zamurowało.

– Z kim? Z rządem? Z log... – w ostatniej chwili ugryzłam się w język. W sumie druga możliwość wydawała mi się bzdurna, bo nie mogli jednocześnie z nimi współpracować i szukać osób z nimi współpracujących. To wydawało się nielogiczne.

Kacper niepewnie skinął głową.

– Nie wiem. Możliwe.

– Skąd o tym wiesz? – zapytałam, może trochę zbyt oskarżycielsko.

Przez chwilę wygładzał narzutę na łóżku kolegi, której i tak nie dało się doprowadzić do ładu i z ociąganiem znów na mnie spojrzał. Westchnął, jakoś tak niewesoło.

– Ostatnio rozbudowałem Ivo... – Wskazał na urządzenie leżące na biurku, którego wcześniej nie zauważyłam, bo było maleńkie. Jednak dokładnie oddawało schematy, które pokazywał mi Olek, poza tym, że z przodu domontowywano taką mikro kamerkę, czy coś podobnego. Najwidoczniej Kacper nadał mu imię, bo z tego co pamiętam Olek nazywał to coś „robakiem". – I w tę sobotę, gdy zniknęliście razem z Wiktorem, sprawdzałem właśnie jego możliwości. Obraz był dość niewyraźny, ale wszystko działało. W sumie nic wielkiego się nie działo, ale pod twoim pokojem kręciła się gromadka dziewczyn, choć w końcu stamtąd poszły. Przez jakiś czas krążyłem, a potem znów zajechałem pod twoje drzwi i zobaczyłem tam Olka, wyglądał na zdenerwowanego, krążył przez chwilę po korytarzu i pukał do ciebie... no ale... ciebie nie było. Rozejrzał się, wyciągnął klucz i wszedł do środka.

– Do mojego pokoju?!

Sama myśl, że myszkował po moim pokoju, pod moją nieobecność, napawało mnie gorzkim poczuciem zdrady i lęku.

– Tak – potwierdził. – Też się zdziwiłem, więc podjechałem, żeby wsunąć się tam za nim, ale nie zdążyłem. Wyszedł dość szybko. Możliwe, że tylko chciał sprawdzić, czy jesteś... no, to znaczy... tak mi się wydaje...

No ale nie powinien! Cholera. Jasna cholera! Skąd miał klucz do mojego pokoju? No skąd? Bo jako zwykły uczeń nie powinien go mieć, nawet jako „niezwykły" uczeń nie powinien go mieć, a jako przyjaciel... za którego go uważałam, to już w ogóle nie powinien go mieć, a przynajmniej nie powinien tego przede mną ukrywać! O mój Boże. O. Mój. Boże.

– Postanowiłem więc pojechać za nim... no wiesz... akurat nic się nie działo, a to wyglądało podejrzanie – powiedział lekko skrępowany. – Poszedł do siebie, ale był taki zdenerwowany, że nie zauważył, że razem z nim do pokoju przemknął się... on. – Znów machnął w stronę robaka. – Zadzwonił do kogoś. Odebrano prawie natychmiast, jakby czekano na ten telefon. Nie pamiętam dokładnego przebiegu rozmowy... ale było coś o tym, że nie wie gdzie jesteście, ale że spróbuje się dowiedzieć i że wszystko jest pod kontrolą, skoro jest z tobą Wiktor. – Skrzywił się przy ostatnich słowach.

Nieidealna ✔Where stories live. Discover now