Rozdział VIII

9.3K 959 158
                                    

Za drzwiami stała Amanda. Przez moment wahałam się, bo nie byłam pewna. Czy ta dziewczyna mogłaby mnie zastraszać, a zaraz po tym przyjść z niewinną miną? Mogłaby?

Zmięłam kawałek papieru, chowając go do kieszeni, i otworzyłam drzwi.

– O, Ida, już myślałam, że cię nie ma... – powiedziała, ale urwała, gdy zobaczyła moją minę. – Coś się stało? Źle się czujesz? Może przyjdę kiedy indziej?

Nie, nie, to nie mogła być ona. Odpowiedziałam sama sobie.

– Wejdź – otworzyłam szerzej drzwi. – To nic takiego.

Próbowałam się uśmiechnąć, ale najwyraźniej Amandy to nie przekonało.

– No nie wiem... jesteś jakaś blada. Może przynieść ci coś do jedzenia?

– Nie martw się, zaraz mi przejdzie.

Po jej twarzy przebiegały różne uczucia. Obserwowałam je uważnie. Od zakłopotania przez trwogę, do ulgi, którą podkreślił lekki uśmiech. Nie, to na pewno nie ona. Nawet najgłupszy złoczyńca nie przyszedłby pięć minut po podłożeniu takiego listu.

– Siadaj gdzie chcesz - powiedziałam, przejmując od niej tablet z materiałami.

Jej oczy zaświeciły się. Z wesołym piskiem rzuciła się w stronę łóżka i padła na niego jak placek. Uśmiechnęłam się. Robiłam dokładnie tak samo. To łóżko zmuszało do takich reakcji.

– Rany, Ida, ono jest cudowne! – piszczała jak dziewczynka. – Jak to możliwe, że dostał ci się TAKI pokój?

– Moi rodzice chyba sponsorują szkołę – powiedziałam niechętnie.

– Serio? – Uniosła się na łokciach, by na mnie spojrzeć. – W ogóle tego po tobie nie widać.

Skrzywiłam się. To prawda, nie jestem zjawiskowo piękna. Więc to dziwne, że jestem bogata. Amanda zorientowała się, że palnęła głupotę, bo jej oczy rozszerzyła panika.

– To znaczy... ja nie...

– Nie tłumacz się.

– Nie, Ida, poczekaj – spojrzała na mnie poważnie. – Chodziło mi o to, że nie obnosisz się ze swoim bogactwem. To miałam na myśli. Nie chciałam, żeby to tak źle zabrzmiało... jak zabrzmiało. Wiesz... te dwie dziewczyny z naszej klasy... Nadia i Emila... one na prawo i lewo rozgłaszają, że ich rodzice to grube ryby. To naprawdę wkurzające! Cieszę się, że ty taka nie jesteś.

Uśmiechnęłam się lekko.

– Dobra, dobra, już się nie podlizuj.

– Mówię prawdę!

– Taaa...

– Ida, uh, jesteś niemożliwa! Posłuchaj... – spoważniała – ...ja, Amanda Wieczorek przysięgam, że mówię całą prawdę i tylko prawdę.

– Okej, okej, wierzę ci, ale jak chcesz się tego wszystkiego dziś nauczyć... – pomachałam tabletem – ...to lepiej jakbyś przysięgła, że teraz maksymalnie się skupisz.

Przybrała skruszoną minę i pokiwała głową.

– Zrobię co w mojej mocy.

Faktycznie starała się, jak mogła. Była inteligentna, wystarczyło jej tylko pokazać jak coś należy zrobić i szybko rozwiązywała zadania, opierające się na tym samym. To przykre, że przez takiego nauczyciela jak Hulanka, wielu potencjalnie dobrych matematyków nie ma szansy się rozwinąć. Jednak po dwóch godzinach intensywnego wysiłku ani ja, ani Amanda nie byłyśmy już w stanie się skupić.

Nieidealna ✔Where stories live. Discover now