-Ja wstawałem ostatnio - jęknął Andrew gdy po raz drugi tamtej nocy obudził nas płacz małego Tony'iego.
-Ale to ja je wieczorem kąpałam - przypomniałam mu, wciskając głowę w poduszkę. Naprawdę pragnęłam tej jednej, chociaż w połowie przespanej nocy. Spróbowałam zasnąć, jednak do krzyku dołączyła się Nicole, która była jeszcze głośniejsza. Westchnęłam zrezygnowana i obróciłam się na plecy, wykręcając się z uścisku Andy'iego.
-To ty chciałaś je mieć - usiadł i przetarł oczy ręką. Ziewnął i niemal stoczył się z łóżka, stając na zimnym parkiecie. Sięgnął ręką po kapcie i oparł się o komodę - Gdzie jest to cholerne mleko? - skapitulował, nie mając ochoty na kłótnie o to, kto dzisiaj wstaje. Aż zrobiło mi się go żal.
-Czekaj, idę z tobą - uśmiechnęłam się blado i zrzuciłam kołdrę na ziemię. Miałam na sobie jedynie brązową koszulkę mojego narzeczonego, a w pokoju było naprawdę zimno. Nadal nie potrafiliśmy się zmotywować do zamontowania kaloryferów - Więc nie rób już tej smutnej miny.
-Kocham cię - pomógł mi wstać i szybko udaliśmy się do pokoju obok.
Zapaliłam światło i podeszłam do dwóch kołysek. Były ustawione obok siebie, ale niedługo planowaliśmy remont - przecież do końca życia nie będą mieszkać w jednym pokoju. Zsunęłam koszulkę z jednego ramienia, by móc spokojnie nakarmić piersią miesięczne maluchy i wzięłam dziewczynkę na ręce. Andrew podniósł Tony'iego i spróbował go chociaż trochę uspokoić, bo zaczynała mnie znowu boleć głowa.
-Już cicho - szepnęłam, kołysząc maleńką, która już zrozumiała o co chodzi i już po chwili z zamkniętymi oczami zaspokajała swoje pragnienie. Usiadłam na sofie i oparłam głowę o siedzenie.
-Wyglądasz mega seksownie, gdy karmisz tak dziecko - zauważył Andy, patrząc na mnie z pożądaniem. Tony w jego ramionach przestawał już płakać, zadowolony z poświęconej mu uwagi.
-A ty uroczo z dzieciakiem na rękach - usiadł obok mnie i objął jednym ramieniem.
Przez chwilę oboje milczeliśmy. Tak jak przewidywałam, Nicole szybko zasnęła w moich ramionach i zamieniliśmy się trzymaniem dzieci bez słowa. Tony był jakby spokojniejszy i bardziej cierpliwy. Andy położył córkę do łóżeczka i z powrotem się przysiadł.
-Zazdroszczę Tony'iemu - stwierdził, gdy również chłopczyk zasnął i pozwolił się ułożyć w kołysce.
-Dla ciebie nie mam mleka - zachichotałam, siadając mu na kolanach. Brunet przyłożył swój ciepły policzek do mojej klatki piersiowej. Poczułam jego dłoń na swoich pośladkach.
-Też potrzebuję czułości - mruknął i odsunął się, by patrzeć mi w oczy - I ciebie.
-Przecież mnie masz - pocałowałam go delikatnie - Od ponad dwóch lat.
-Wiem - odezwał się po dłuższej chwili, zastanawiając się czy kontynuować - Co pomyślałaś, gdy po raz pierwszy mnie zobaczyłaś?
Uniosłam brew zaskoczona pytaniem. Nie byliśmy jedną z tych uroczych par, które żyły wspomnieniami. Koncentrowaliśmy się na teraźniejszości. Czas przed naszą ostateczną zgodą, po wyjaśnieniu sprawy Victorii oddzieliliśmy grubą kreską. A ja czas przed spotkaniem Andy'iego traktowałam jak książkę, jak życie kogoś innego. Po prostu u nas wszystko działo się tak szybko i niespodziewanie, że nie byliśmy w stanie nadążyć za światem. A raczej to świat nie był w stanie nadążyć za nami.
-Że wyglądasz strasznie poważnie, ja taki surowy żołnierz - powiedziałam po dłuższym namyśle - Potem okazałeś się kimś zupełnie innym - poczułam nagłą chęć dłuższej rozmowy. I tak już nie zasnę.
DU LIEST GERADE
Szeregowa Clary |✔|
Jugendliteratur#29 w DlaNastolatków! #5 w Romans! -Szeregowy Fenns - pułkownik Andrew zabębnił palcami o blat stołu - Czy może powinienem był powiedzeć "szeregowa", hm? Moje serce zaczęło bić szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. -Nie wiem o czym pan mówi, sir - wy...