Rozdział 5

12.8K 702 313
                                    

-Baczność! - komenda wydana przez pułkownika pobrzmiewała mi echem w uszach.

Wyprostowałam się jak struna, złączyłam nogi i przyszpiliłam ręce do boków. Kiedy nie pada nowy rozkaz nieśmiało przeniosłam wzrok na mężczyznę. Nie patrzył na mnie. Marszczył jedynie brwi, intensywnie nad czymś myśląc. Opuściłam głowę. Jest na mnie zły?

Jestem głupia, przecież on na pewno ma ważniejsze sprawy na głowie niż ja. I jak po chwili się okazało... Miałam rację.

-Dzisiaj wszystkie treningi zostają przełożone, na tryb nocny. A to dlatego, że nasza jednostka gości osobę bardzo bliską mojemu sercu-powiedział głośno, tak, by wszyscy go słyszeli. Ja nie chciałam słuchać tego pierdolenia. Każde słowo bolało.

Na plac powolnym, kobiecym krokiem wkroczyła wysoka dziewczyna o płomiennych, kręconych włosach, ślicznej, porcelanowej cerze bez skazy i zielonych oczach.

-Przedstawiam wam Victorię Youth, moją narzeczoną - wskazał na dziewczynę i spojrzał prosto na mnie.

Nieodgadnione spojrzenie przeszyło mnie na wylot. Coś w rodzaju... Ostrzeżenia? Ale przed czym?

-Więc... Cześć -odezwała się rudowłosa. I ją poznałam. Odruchowo chwyciłam Tony'ego za rękę, bo myślałam, że sie przewrócę.

Victoria Youth. Osoba, którą miałam niestety okazję poznać. Dziewczyna, która próbowała zniszczyć moje marzenia, bo sama nie miała żadnych.

Ty? Żołnierzem? Nie rozśmieszaj mnie!

Urocza koleżaneczka z sierocińca.

                               ***

Podciągnęłam kolana pod brodę i pozostałam w tej pozycji przez kilka minut.

-Collin? Wszystko okej? -do sypialni wszedł Tony, żując jeszcze gumę z obiadu.

Otworzyłam usta by coś powiedzieć, ale zaraz zamknęłam je z powrotem. To nie miało żadnego sensu. Blondyn szturchnął mnie ramieniem. Nie zareagowałam.

-Collin, mamy zbiórkę za pięć minut. Chcesz znowu dostać ochrzan? -pokręciłam głową. Czemu nie potrafię wydać z siebie dźwięku?

Zsunęłam się bezgłośnie z twardego łóżka na jeszcze twardszą podłogę i ponownie zostałam w tej pozycji na kilka sekund. Tony westchnął i pomógł mi osiągnąć pozycję stojącą.

-Choć już, proszę -pokiwałam głową i ruszyłam za nim- Ale poczekaj -zatrzymał mnie wskazał na moje bose stopy- Załóż lepiej buty.

                               ***

Dzięki Bogu, że ustawiliśmy sie w dwuszeregu. Mogę skryć się za wysoką sylwetką Harry'ego i daszkiem mojej moro bejsbolówki. Wszyscy byliśmy już gotowi, gdy przed szereg wyszedł Andrew z jego niedoszłą żoną. Ona obejmowała go tak mocno, tak zachłannie, że aż moja zaciśnięta pięść drgnęła, by wyjść i ją uderzyć. By złamać jej ten idealny kobiecy nos. Zedrzeć perfekcyjny makijaż z twarzy. No jasne, nie miała planów, więc postanowiła zostać kochanką wojskowego...

-Chciałem ogłosić, że za tydzień odbędą się testy ogólno-sprawnościowe - utkwił wzrok we mnie i chytrze się uśmiechnął - Osoby, które zdadzą je pozytywnie wyjadą na misję do Afganistanu...

Prawie wszyscy zaczęli między sobą szeptać. No jasne, nikomu raczej się nie uśmiechało trafienie na pierwszą linię walki z ISIS. Szczedze mówiąc, mi też nie.

-Trzeba będzie wykombinować jak szybko złamać nogę w pięć sekund-zachichotał Tony.

-Ale, jeśli ktoś zda testy negatywnie celowo, bądź spróbuje się od nich wykręcić, zostaje odesłany -kończy wypowiedź Andrew i triumfalnie się uśmiecha widząc przerażenie w oczach wielu. Ale nie moich.

-Jeśli ktokolwiek chce się wycofać, niech zrobi to teraz -dodała jego narzeczona. Kim ona kurwa jest, by decydować o takich sprawach?

Początkowo nikt się nie zgłosił. A potem niski szatyn stojacy po mojej prawej stronie przepchnął się i wystąpił, skłaniając głowę. Może się bał. Miał rodzinę. Albo i jedno i drugie.

Coraz więcej rekrutów występywało przed szereg. Niektórzy spokojnie, inni ze wstydem. Wreszcie zgłosił się nawet Harry. Moja tarcza, osłaniająca mnie przed spojrzeniem pułkownika. Teraz mogę dokładnie widzieć jego zdziwione spojrzenie. Dla tego widoku warto przecierpieć wszystkie poligony.

I w ten sposób z dwudziestu rekrutów została zaledwie połowa. Dziewięciu młodych mężczyzn idących walczyć za lepsze jutro. No i jeszcze ja.

 
                               ***

Wezwanie od pułkownika. Uśmiechnęłam się pod nosem. Miałam pójść tam na spokojnie, a zamiast tego dotarłam do jego pokoju w niecałą minutę. Mam nadzieję, że Victorii z nim nie będzie.

-Mhm, przyszła moja odważna pani żołnierz - odezwał się gdy tylko przekroczyłam próg. Przebrał się już w cywilne ciuchy, co oznacza, że koniec z ćwiczeniami na dziś.

Stanęłam kilka metrów przed nim. Przez chwilę probowałam się zmusić do uśmiechu, ale... Dałam spokój.

-Clary, wydajesz się być dzisiaj mało rozmowna -podszedł z uśmiechem- Masz ładny głos, dlaczego go nie używasz? A poza tym, skąd znasz Victorię?

Wychodzi na to, że albo mam bardzo prostą mimikę twarzy, albo ten idiota czyta mi w myślach. Już wolę pierwszą opcję...

-Byłam z nią w sierocińcu -odparłam obojętnie.

-Nie przyjaźniłyście się, prawda?

-Do czego ty dążysz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

Roześmiał się cicho i opuścił wzrok.

-Prawde mówiąc to do niczego. Tak sobie zapytałem -zachichotał, a następnie sięgnął do zamka mojej bluzy. Rozpiął ją, pozostawiając mnie w bluzce na ramiączkach.

-Co ty robisz? -zatrzymałam jego rękę, chwytając nadgarstek.

-Nie zadawaj tak dużo pytań, Clary-szepnął i przyciągnął mnie bardziej do siebie, tak, że stykaliśmy się ciałami.

-Co ty robisz? -powtórzyłam, wykręcając się z jego uścisku - Andrew, ty masz narzeczoną!

Pułkownik mocniej mnie przytrzymał i spojrzał mi w oczy.

-Przeszkadza ci to, pani Fenns? -zapytał ze swoim szelmowskim uśmiechem.

Zaniemówiłam. Nie, nie przeszkadzało mi to. Chciałam, by odrzucił Victorię. Chciałam, by traktował mnie jak... Kobietę.

-Nie, nie przeszkadza mi to -powiedziałam pewnie, a następnie zrobiłam coś, czego nigdy wcześniej nie próbowałam.

Pocałowałam go. Z początku delikatnie, ale z każdą chwilą nabierałam pewności siebie. Andy uśmiechnął się i mocniej przytulił mnie do siebie.

Gdyby nie to, że aktualnie jestem zajęta, skakałabym z radości. Teraz wszystko może być inne... Nabrać większy, lepszy sens!

Nagle drzwi pokoju otworzyły się z hukiem. Odskoczyliśmy od siebie.

Do pomieszczenia wszedł nie kto inny, jak Victoria.

***
Mój pociąg miał 165 min opóźnienia 👏🏻

Btw dzięki za 284 miejsce w kategorii  <3





Szeregowa Clary |✔|जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें