Rozdział 35

5.3K 281 132
                                    

Sceptycznie, ale z zainteresowaniem obserwowałam zza framugi poczynania Andy'iego.

Brunet zrzucił ze stołu w kuchni wszystkie leżące na nim przedmioty i zaścielił na nim cały pomięty, biały obrus. Wyjął z foliówki te wyższe świeczki i postawił dwie na środku stolika. Naprawdę się postarał. Ale sądząc po tym, że wybrał tanie wino i mrożone sushi jako kolację, robił to po raz pierwszy. Stłumiłam chichot widząc, jak próbował otworzyć opakowanie. Tak bardzo się starał...

-Clary... - spojrzał na mnie błagalnie. Teatralnie przewróciłam oczami i wzięłam do ręki opakowanie. Oderwałam folię w sekundę i wysypałam sushi na dwa talerze, a następnie usiadłam po jednej stronie stołu.

-Więc... Smacznego - powiedział nieśmiało, co było do niego zupełnie niepodobne i nalał szampana z drugiej butelki do obu kieliszków. Napój zaczął bąbelkować i po chwili zalał część obrusu. Andrew zaklął cicho i usiadł.

Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Nie zrobił tego wszystkiego na pewno bezinteresownie. Nie cierpiał wszystkiego co tradycyjne i romantyczne. Więc pewnie miał jakiś ukryty cel, teraz pytanie kiedy mi go wyjawi.

-Smacznego - podniosłam kieliszek i stuknęłam się nim z naczyniem mężczyzny.

Czarnowłosy wyjął sztućce i spróbował ukroić kawałek ryby.

-To się je pałeczkami, geniuszu - zabrałam mu widelce i podałam dwie pałeczki. Spróbował chwycić nimi jedzenie, ale posiłek uciekł mu z talerza i upadł na podłogę - Patrz, tak jak ja - pokazałam mu powoli jak się je pałeczkami. Z wahaniem powtórzył moje ruchy i zjadł kawałek. Zauważyłam jak delikatnie się skrzywił. Ach te poświęcenie... Tak, to musiał być coś naprawdę ważnego.

-Skąd wiesz jak się to coś je? - zapytał, powoli spożywając kolejne części. Po chwili popił szampanem i uśmiechnął się do mnie nieśmiało.

-Sushi miało być na naszym weselu - wypaliłam- Mia mnie nauczyła.

Spodziewałam się gwałtownego ucięcia rozmowy, jak zawsze, gdy temat schodził na nasz niedokończony ślub, ale tym razem Andrew nawet się nadal uśmiechał. Tak łagodnie i spokojnie.

-Właśnie, wesele - zaczął tym swoim uspokajającym tonem głosu. Zawsze zwiastował kłopoty. Już wolałam, by na mnie wrzeszczał - Może jednak spróbujemy od nowa?

-Przejdź do rzeczy, Dark - poprosiłam i wysączyłam całego szampana z kieliszka.

-Kiedy masz dni płodne? - zapytał nagle, tak, że prawie wyplułam alkohol.

-Słucham? - wykrztusiłam, dla bezpieczeństwa swojego i jego odstawiłam kieliszek.

-No wiesz, kiedy możesz zajść w ciąże poprzez seks i tak dalej - powiedział po dłuższej przerwie tonem tak normalnym, jakby rozmawiał o pogodzie.

-Nie prowadzę kalendarza - odparłam, nie dając po sobie poznać jak bardzo mnie rozbawił.

-Oh - zdziwił się, po czym wstał i odchrząknął - Może przeniesiemy się gdzieś indziej? Tu jest strasznie brudno.

-Bo ktoś rozlał szampana - przypomniałam mu, ale również wstałam z uśmiechem.

-Zamknij oczy i nie podglądaj. Postaraj się też nie słuchać za dużo, bo się domyślisz - powiedział, stając za mną. Założył mi jakąś czerwoną przepaskę na oczy i chwycił w talii.

-Mogłeś skombinować taką na jedno oko - zachichotałam. Nauczyłam się, że warto mieć do siebie dystans.

-Tak jest bardziej romantycznie - zaczął mnie prowadzić przez mieszkanie, co jakiś czas się zatrzymując, by coś podszepnąć.

-Jak w tych wszystkich książkach i filmach - mruknęłam, gdy stanęliśmy chyba u celu.

-W książkach nie ma tak pięknych bohaterek - szepnął mi do ucha, delikatnie całując jego płatek.

-Słodko - stwierdziłam. Czarnowłosy zsunął mi opaskę z oczu i aż zaniemówiłam z wrażenia.

Staliśmy w łazience, przed dosyć małą wanną, z której unosiła się pachnąca para. Na brzegach były rozstawione małe świeczki, a na tafli pływały płatki róż.

-Powaliło cię już chyba kompletnie - zaśmiałam się, gdy postawił butelki z winem  przy wannie.

-Może odrobinkę - pociągnął mnie za rękę, bym podeszła bliżej- Tak chyba robią normalne pary i rodziny, nie?

Zarumieniłam się. Czyli jednak mu zależało. To było dziwne, ale miłe uczucie. Uważałam, że odrobinę przesadził z tym całym romantycznie. Mogłabym kochać się z nim wszędzie, nawet wtedy, na tylnym siedzeniu zamkniętego samochodu. Ale naprawdę, doceniałam jego dobre intencje.

-Wiesz, że przeważnie ludzie kąpią się nago? - wyrwał mnie z rozmyśleń i ujrzałam, że on już wszedł do wanny. Jego ubrania leżały obok, zmięte na podłodze.

Z wahaniem, ale szybko zdjęłam bluzkę i spodnie, a następnie bieliznę. Nie wstydziłam się go, byliśmy zbyt blisko. Ostrożnie dołączyłam do niego, siadając mu na udach.

-Ojej, mamy mało miejsca- odezwał się z chytrym uśmiechem - Będziemy musieli pozostać w takiej pozycji.

Objął mnie tak, że musiałam położyć się na jego klatce piersiowej. Oparłam głowę o zagłębienie w jego szyi. Poczułam jak jego ręka błądzi po moim biodrze. Westchnęłam  cicho i Andrew natychmiast zamarł.

-Po co to wszystko? - zapytałam odwracając się do niego- Nie jesteś tak bezinteresowny, Andy.

-Zastanowiłem się nad tym co mówiłeś.... O dzieciach -uśmiechnął się delikatnie. Obróciłam się, wywołując delikatną falę i położyłam tak, by podbródek móc oprzeć o jego klatkę piersiową.

-I? - zapytałam, chociaż już czułam jak moje serce zaczyna bić szybciej. Zawsze tak na mnie działał, ale dzisiaj byłam jeszcze bardziej zestresowana niż normalnie. 

-I w sumie, nie jest to chyba takie trudne - jedną dłonią ścisnął delikatnie mój pośladek i zbliżył usta do mojego ucha - Nie ma zbyt wielkiej różnicy między dzieckiem a rekrutem.

Wybuchłam śmiechem, kompletnie psując romantyczny nastrój.

-Dziecko to nie uczeń, kochanie - po raz pierwszy od dawna użyłam tego słowa. Ostatnio wydawało mi się bardzo sztuczne.

-A sushi to nie mięso - chyba udzielił mu się drink, albo po prostu był to suchar na rozładowanie atmosfery - W obu przypadkach kończy się tak, że smakuje tak samo.

-Czekaj - dopiero teraz zaczynało do mnie docierać o co mu chodzi - Więc chcesz jednak tego dziecka?

Spojrzał na mnie z pożądaniem. Jego podniecenie można było właściwie nawet... Wyczuć na tak małej powierzchni.

-Jeśli ty tego chcesz, to ja też - odparł i wplątał palce w moje włosy, a następnie złączył nasze usta w pocałunku.

Wypchnęłam delikatnie biodra do przodu, by mocniej do niego przylgnąć.

-Więc na co czekasz, Dark? - zapytałam, patrząc mu w oczy. Dotknęłam dłonią klatki piersiowej i palcem zaznaczyłam szlak aż do jego podbrzusza. Jedna ze świeczek spadła do wody i z sykiem zgasła.

-W sumie to na nic - zaśmiał się- Zróbmy sobie dziecko- powiedział bardziej entuzjastycznie.

-I czeka nas osiemnaście lat zajmowania się bachorem - przypomniałam mu, ale oboje już nie myśleliśmy racjonalnie.

Myśleliśmy tylko o sobie.



***

Pzdr dla ludzi, którzy skończyli już wszystkie etapy edukacji

Zazdroszczę Wam :'(



Szeregowa Clary |✔|Where stories live. Discover now