Rozdział 7

12.4K 623 159
                                    

Podciągnęłam rękawy do łokci i wykonałam prosty skłon w przód. Pozostały dwa dni do testów. Moja forma musi być perfekcyjna.

Nie rozmawiałam już ani razu z pułkownikiem, jednak mam wrażenie, że między nami utworzyła się jakaś więź, dzięki której nie potrzebujemy słów. Istniejemy obok siebie nie patrząc na drugą osobę.

-Bardzo ładnie, Collin - skomentował Andrew, przechadzając się wśród rekrutów - W nagrodę zrobisz dwadzieścia pompek.

Przynajmniej się do mnie odezwał. Powstrzymałam chichot i wykonałam szybko polecenie, a następnie wróciłam do ćwiczeń.

Victoria nikomu nie powiedziała o mojej płci. Pewnie namówił ją do tego Andy. Jak o tym myślę, to nawet jestem w stanie mu wybaczyć, że zapewne z nią śpi. Może robi to po części dla mnie? Bym nadal mogła być w jednostce?

Ale rudowłosa jest z nim w każdym miejscu, przy każdym posiłku. Założę się, że nie opuszcza go nawet podczas prysznica. Kiedy tylko jestem w tym samym pomieszczeniu patrzy się we mnie z taką nienawiścią, że mam ochotę poprawić swój ostatni wyczyn.

Uśmiechnęłam się mimowolnie do siebie i noga osunęła mi się w błocie, sprawiając, że upadłam twarzą w ziemię.

-Wstawaj, Fenns - mruknął Andrew, nawet na mnie nie patrząc. W takich chwilach mam wrażenie, że on widzi dosłownie wszystko, nawet przez ściany.

Victoria wstała z ławki. Podniosłam wzrok z zainteresowaniem, jednak tym razem nie napotkałam jej zielonych oczu, wzmocnionych soczewkami. Podeszła swoim kobiecym krokiem do Andy'iego i stanęła do mnie tyłem, pokazując te swoje szerokie biodra, mocno opięte przez czarne leginsy.

Stanęła na palcach i przyłożyła usta do jego ucha, ale nie w pocałunku. Szepnęła coś, a następnie odsunęła się i spojrzała na swojego narzeczonego wyczekująco. Zapomniałam o ćwiczeniach i po prostu zamarłam bez ruchu, obserwując ich. Andrew zmarszczył brwi, ale po chwili kiwnął ponuro głową. Kobieta uśmiechnęła się z satysfakcją i zarzuciła swoimi kręconymi włosami. A następnie ruszyła prosto w moim kierunku.

-Collinie, pułkownik chce, bym coś ci przekazała - powiedziała słodko i oparła ręke na biodrze. Kilku mężczyzn wbiło w nią wzrok pełen zainteresowania. Andy zgromił ich spojrzeniem.

Wstałam. Byłam od niej wyższa. Nawet, gdy miała te swoje wysokie obcasy. Ale pod względem kobiecości... To jednak nie dorastałam jej do pięt...

-Tak jest - odpowiedziałam najbardziej męskim głosem na jaki mnie stać - Choćmy więc za halę.

                               ***

-Więc? -oparłam się nonszalancko o ścianę. Nie bałam się jej. To ona bała się mnie.

-Posłuchaj, skarbie -wycedziła ironicznie- Myślisz, że gdy wyjedziesz z nim na misję będziecie sobie razem spali? Powiem ci, że nie ma mowy.

Roześmiałam się i przeczesałam palcami włosy.

-Nie będziesz mi mówić co mam robić, skarbie -przedrzeźniałam ją. Jasne, że nie miałam ochoty z nim spać. Ale podenerwować ją troszkę można.

-Nie pojedziesz do Afganistanu - powiedziała bardzo pewnie, sprawiając, że poczułam się odrobinę śmiała. Albo jest bardzo głupia, albo ma jakieś asy w rękawie.

-Niby czemu? -zapytałam podejrzliwie.

-Masz zawalić te testy -kontynuowała i wyjęła obojętnie telefon, odpisując na jakiegoś SMS-a- Albo wszyscy się dowiedzą kim jesteś.

Szeregowa Clary |✔|Where stories live. Discover now