Rozdział 29

5.1K 299 79
                                    

W końcu nigdy nie dotarłam na wieczorną odprawę. Usiadłam na jednej z ławek na korytarzu z zamiarem chwilowego odsapnięcia, jednak po chwili moje oczy niemal same się zamknęły i usnęłam.

-Żyjesz? - poczułam ciepłą dłoń na szyi - Clary? Wstawaj, już rano...

Otworzyłam leniwie oczy i ujrzałam generała, patrzącego na mnie z pobłażliwym uśmiechem. Przeciągnęłam się i usiadłam obok niego.

-Przepraszam, jednak nie dotarłam na tą odprawę - zamrugałam szybko, by się rozbudzić.

-Nie ma problemu - wzruszył ramionami - Znaczy teraz już jest, bo niedługo mam zajęcia. Przespałaś śniadanie.

-Śniłeś mi się - wstałam i podeszłam do automatu z wodą. Taki sam stał na każdym korytarzu. Nalałam sobie trochę wody i przystawiłam kubek do spierzchniętych ust. Brunet zrobił to samo i stanął obok mnie, zakładając mi jeden z dłuższych kosmyków włosów za ucho - Mogę iść z tobą na ćwiczenia? Victoria mogła - przypomniałam mu, ale zaraz tego pożałowałam. Miałam nieuchronne wrażenie, że stawałam się jak ona.

-Jasne- odpowiedział po krótkim namyśle - Spotkajmy się na poligonie. Wiesz którym - mrugnął do mnie i poszedł się przebrać.

Jasne, że wiedziałam. Jak mogłam zapomnieć miejsca, od którego wszystko się zaczęło?


                                                                                                    ***


-Hej, Clary - przywitała mnie jedna z dziewczyn. Dopiero po kilku sekundach rozpoznałam w niej Mię. Brakowało jej jednej, istotnej cechy.

-Boże, dziewczyno coś ty zrobiła z włosami?! - prawie krzyknęłam, szukając wzrokiem długich, prostych kosmyków. Jednak już ich nie było. Brunetka obcięła się kompletnie na krótko, tak jak ja kiedyś. Nawet nie usłyszałam, gdy podszedł do nas Andrew. Stanął za mną i również wlepił w rekrutkę zaszokowany wzrok.

-Właśnie? - uniósł brew i dotknął dłonią jej skroni, na co dziewczyna zareagowała gwałtownym rumieńcem. Natomiast ja miałam ochotę mu tę rękę odgryźć.

-Nie podoba ci się? - wyszeptała. Andrew zmieszał się i od razu zmienił nastawienie.

-Jest... Inaczej -zareagowałam na to głośnym westchnieniem, za co mężczyzna wbił mi delikatnie łokieć pod żebra, rzucając wymowne spojrzenie w stylu "bądź miła, proszę".

Dziewczyna natychmiast utraciła całą radość i tupet i powoli wstąpiła do szeregu. Rzuciłam generałowi porozumiewawcze spojrzenie i stanęłam z boku, tak, by móc w każdej chwili dołączyć do treningu. Nie chciałam stracić formy. Mężczyzna ustawił się na starcie, jak niegdyś i zwrócił do grupy rekrutów.

-Rozpoczynamy dzisiaj kolejny trening od poligonu na zwiększonym poziomie - zatarł z uśmiechem ręce - Każdy ma przebiec go trzy razy, inaczej odpada i będę musiał zastanowić się nad tym czy będzie kontynuował w ogóle  szkolenia. Zrozumiano?

-Tak jest - odpowiedział mu chór głosów, w tym mój, na co brunet uśmiechnął się rozbawiony.

-Więc, start! - jak zawsze biegł pierwszy. Kiedy przyszła kolej na wspinaczkę, sprawnie pokonał przeszkodę i zeskoczył po drugiej stronie, stając bok mnie. Zmagania reszty rekrutów już jedynie obserwował. No i była jeszcze Mia. Dziewczyna była gibka, tak jak myślałam. Szybko poradziła sobie ze ścianką i na szczycie spojrzała się na mojego narzeczonego. A potem zeskoczyła na ziemię, jednak nie tak giętko jak brunet.

Szeregowa Clary |✔|Where stories live. Discover now