NOORA

156 14 3
                                    

Teraz na pewno William myśli, że dziecko jest jego. Cholera, a jak przyjedzie do Madrytu i powie o wszystkim Edwardowi? - pomyślałam. Wtedy wszystko by się zrujnowało, a nie chcę przecież ranić mojego męża. Kocham go, chyba, tak myślę. Z drugiej strony William nie zrobiłby mi takiego czegoś, nie byłby zdolny, z resztą ma swoje problemy. 

Wszystko powróciło do normy, Eva zapisała się do psychologa, aby poradzić sobie ze swoimi problemami, William całe szczęście nie dzwonił, a ja nadal udawałam idealną żonę i matkę. Ja nadal siedziałam w domu i byłam na chorobowym, bo nie mogłam w dalszym ciągu się przemęczać. Edward wychodził rano, a wracał późnymi wieczorami, więc udawało mi się przed ukrywać mój problem z ciążą, ale po pewnym czasie już o tym zapomniałam. 

Nadchodziły urodziny moich pociech, więc z mężem stwierdziliśmy, aby urządzić im małe przyjęcie. Zaprosiliśmy swoich rodziców, Evę z Chrisem, aby Edward mógł ich w końcu poznać i naszych wspólnych znajomych. Wszystko było zaplanowane i w dniu, w którym Eva miała przylecieć do Madrytu, dostałam od niej telefon.
- Nie będę mogła przyjechać. - powiedziała zapłakana.
- Co się stało? 
- Chris zmarł godzinę temu. - wytłumaczyła, a mi opadła szczęka. - Halo, jesteś?
- Nie wiem co powiedzieć. Zamurowało mnie. Kontaktowałaś się z kimś jeszcze?
- Tylko z Tobą, dzieci i nasi rodzice są w drodze do szpitala.
- Przyjadę do Ciebie jeszcze dzisiaj.
- Nie. Jutro twoje dzieci mają urodziny.

- Nie obchodzi mnie to, zmarł twój mąż, a mój przyjaciel. 

Wytłumaczyłam Edwardowi całą sytuację i że nie będzie mnie na urodzinach naszych dzieci. Oburzył się, że przyjaciółka jest dla mnie ważniejsza niż nasze dzieci. Nie miałam ochoty się z nim kłócić, więc wzięłam swoje rzeczy i poleciałam do Oslo.

- Wróciłam do domu i nagle zobaczyłam, że karetka jest przed naszym domem. A potem pojechaliśmy do szpitala i dzisiaj umarł. HIV go zniszczył, mnie też to czeka. - wytłumaczyła, płacząc mi na ramieniu.
- Eva... Ja nie wiem co powiedzieć. Będę Cię wspierać. - odparłam też płacząc.
- Najgorsze jest to, że byłam na kolacji z moim psychologiem. Ostatnio oddaliłam się od Chrisa i wychodziłam wieczorami z Viktorem. To moja wina. Może gdybym tam była to bym jakoś zareagowała. - obwiniała się trzymając na rękach Jimmiego.
- Nie mów tak, przecież to mogło stać się wszędzie. Chris był chory i jego dni były policzone. - uspokajałam ją.

To było dla mnie ogromnym szokiem. Przyjaciel, którego znałam od liceum, największy wariat i flirciarz w szkole, zmarł. Najbardziej współczułam Jimmiemu, że nie będzie pamiętał swojego ojca. Moim zadaniem było teraz wesprzeć Evę i jej rodzinę oraz zorganizować Chrisowi pogrzeb.


LOVE ME AGAINWhere stories live. Discover now