54

911 57 31
                                    

Tak... niestety to znowu ja haha

* Perspektywa Mai *

- Ale jak to wyszedł? - już któryś raz dopytuje się Mateusza, gdzie poszedł Kamil.

- No nie wiem, powiedział, że nie chce cię budzić i żebym ci przekazał, że idzie do znajomego - westchnął zmęczony moimi pytaniami - Podobno to coś ważnego.

- I nie mogłeś tak od razu? - przewróciłam oczami i wróciłam do siebie do pokoju.

Dzisiaj chcę się spotkać z Julką, ale najpierw muszę do niej zadzwonić. Wzięłam telefon do ręki i wybrałam numer przyjaciółki.

Próbowałam kilka razy, bo nie odbierała, ale na marne. Jest aż tak zajęta Dezym, że nie może odebrać? Może pójdę do Dezego...

Wybrałam kolejny numer, ale tym razem należał do mojej drugiej przyjaciółki.

- No wreszcie się ze mną kontaktujesz - prawie krzyknęła dziewczyna - Czemu nie odbierałaś?

- A dzwoniłaś? - zdziwiłam się.

- I to nie jeden raz - powiedziała zirytowana.

- Dobra, może to jakiś problem z siecią był - machnęłam ręką, ale ona nie mogła tego zobaczyć - Dzwoniłaś do Julki może?

- Dzwoniłam, tak samo jak ty nie odbierała - odpowiedziała, ktoś ją zawołał - Poczekasz chwilę?

- Jasne - Alex zaczęła z kimś rozmawiać.

- Dobra, jestem - odezwała się - A byłaś w szpitalu? Może jest zajęta Dezym.

- No właśnie miałam taki zamiar - podeszłam do szafy z zamiarem wybrania dzisiejszego outfitu - A odstając od tematu. Jak się bawisz tam u Remka?

- Jest zajebiście - powiedziała radośnie - Dosłownie.

- Cieszę się, że chociaż ty się dobrze bawisz - westchnęłam.

- Coś się stało? - zmartwiła się.

- Wszystko dobrze - nie chciałam jej psuć wyjazdu, więc nie wspominałam o Rychliku - Spędzam dużo czasu z Kamilem.

- Znowu on? Nie widzisz, że on nie jest dla ciebie?

- Znowu zaczynasz? Czemu nie możecie go zaakceptować?- podniosłam głos.

- Może dlatego, że uderzył moją przyjaciółkę? - odpowiedziała sarkastycznie.

- Zrobił to raz, a poza tym obiecał, że więcej tego nie zrobi.

- A Ty jak idiotka mu wierzysz - prychnęła - To tylko kwestia czasu.

- Nie chcę słuchać tych bzdur. Bądź sobie u Remusia, a mną się nie interesuj - wkurzona, rozłączyłam się.

Czy ja muszę się ciągle ze wszystkimi kłócić? Niestety, taki charakter.
W końcu wybrałam ciuchy i się w nie ubrałam 👇

- Gdzie lecisz, młoda? - na dole zatrzymał mnie Mati

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Gdzie lecisz, młoda? - na dole zatrzymał mnie Mati.

- Idę do szpitala, może uda mi się spotkać Julkę. Nie mogę się do niej dodzwonić - wytłumaczyłam i zabrałam się za zakładanie butów.

- Podwieźć cię? - zaoferował.

- Jak masz po drodze, to jasne - uśmiechnęłam się i razem wyszliśmy z domu.

( 15 minut później )

- Dzień dobry, co się stało z chłopakiem z sali 85? - zatrzymałam przechodzącego lekarza.

- W nocy musieliśmy go operować, gdyż nastąpiły małe komplikacje, ale na szczęście nic mu nie jest - wytłumaczył i zapisał coś w notesie - Przenieśliśmy go do sali 57.

- Dziękuję bardzo - uśmiechnęłam się życzliwie do mężczyzny i ruszyłam we wskazanym kierunku.

Po chwili znalazłam się pod właściwą salą.

- Hej - powiedziałam cicho, gdy weszłam do środka. Czułam się trochę skrępowana, bo ostatnio nasze relacje nie były za dobre.

- Cześć? - chłopak się trochę zdziwił na mój widok - Jak już tu jesteś, zawołasz Julkę?

- Ja też jej szukam, a nie ma jej na korytarzu - blondyn przeczesał włosy i spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem - Myślałam, że ją znajdę tutaj.

- To źle myślałaś - westchnął - Możesz już wyjść.

- Dezy, nie pamiętam czemu jesteśmy dla siebie tacy...zimni - usiadłam na krzesełku obok jego łóżka - Jesteś chłopakiem, czy przyjacielem mojej przyjaciółki, więc nie chce mieć w tobie wroga.

- Szczerze? - uśmiechnął się - Ja też nie pamiętam dlaczego tak jest.

- To co... zgoda? - zaśmiałam się.

- Zgoda - odpowiedział, a ja delikatnie go przytuliłam, żeby nic go nie zabolało.

- Czyli nie wiesz gdzie jest Julka? - zapytałam.

- Myślałem, że poszła do domu, ale chyba się myliłem - zamyślił się - A może coś jej się stało?

- Co? Nie, to niemożliwe - jego słowa mnie przeraziły.

- A jeżeli? - dopytywał - Musimy coś zrobić.

- Dezy, przestań - próbowałam złagodzić sytuację - Może zasnęła albo coś.

- Zaraz stąd wychodzę - chciał wstać z łóżka, ale mu zabroniłam.

- Nigdzie nie idziesz - zabroniłam - Zadzwoń do Alex i jej o wszystkim powiedz, chyba nie będzie tam za długo siedziała - powiedziałam - Ja nie mam zamiaru narazie z nią rozmawiać. A teraz idę już, poszukam naszej zguby.

Wyszłam z pomieszczenia i usiadłam na chwilę na krzesełku.

Do Kamiś ❤ : Skarbie, gdzie jesteś?

Od Kamiś ❤ : Emm, u koleżanki, a coś się stało?

Do Kamiś ❤ : Potrzebuję cię...

Od Kamiś ❤ : Gdzie jesteś?

Do Kamiś ❤ : W szpitalu, byłam u Dezego.

Od Kamiś ❤ : Po jakiego... a z resztą nieważne. Zaraz będę, myszko.

Włożyłam telefon do kieszni i wyszłam ze szpitala. Teraz tylko zostało mi czekać na blondyna. Potem pojedziemy do domu Julki.

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
Oto nudny rozdział w moim wykonaniu....

Wybaczcie za błędy, jeżeli się pojawią.

Lubicie w końcu tego naszego Kamilka czy jednak nie? hahahhaa

Do następnego ♡

~ Maja

Miłość zmienia wszystkoWhere stories live. Discover now