*47*

2.7K 122 26
                                    

Przekroczyłam próg mojego pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko ze łzami w oczach. Wszystko w ostatnim czasie musi się niemiłosiernie psuć. Łatwiej już chyba było mi, gdy Dominik był dla mnie tylko tym kimś, który był obiektem westchnień każdej dziewczyny w szkole. Moje życie z każdym dniem robi się coraz trudniejsze. Niedługo się nie połapie, kim jestem.

Moje rozmyślenia przerwał dźwięk otwieranych drzwi, z racji tego, że było już późno i leżałam głową w poduszce, nie miałam pojęcia, kto to jest. Nie chciało mi się odwracać i sprawdzać, kto mnie odwiedził, więc leżałam dalej w tej samej pozycji. Nagle koło mnie zaczął uginać się materac, a po chwili poczułam ciepłe usta na moim ramieniu. Już wiedziałam, że to mój chłopak.

-Amber...-zaczął, głaszcząc mnie po ramieniu.-Dlaczego jesteś na mnie zła, o to, że chcę komuś pomóc.

Momentalnie podniosłam się do pozycji siedzącej i popatrzyłam w jego brązowe jak czekolada oczy.

-Nie jestem zła, o to, że chcesz pomóc  Nikoli. Jestem zła o to, że nawet nie zapytałeś co o tym sądzę. Podobno jak się jest razem, to chociaż pyta się o zdanie drugą osobę.

-Skarbie,-wziął w swoją dłoń moją i pocałował jej wierzch.- przepraszam cię. Masz rację, zrobiłem to wszystko bardzo pochopnie i nawet nie zapytałem cię o zdanie. Bardzo chcę jej pomóc.

-Wiem. Nie mogę cię za to obwiniać, ale... po prostu...- po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.- nie mogę pozwolić, żeby coś ci się stało...

-Amber...

Złapał moje policzki i zaczął je gładzić kciukiem. Popatrzyłam niepewnie w jego oczy i zobaczyłam w nich troskę, szczęście i w jego oczach widziałam wszystko. Za jednym spojrzeniem mogłam odpowiedzieć sobie na wszystkie pytania.

Nie chciałam już dłużej czekać i wpiłam się mocno w jego usta. Teraz tego mi potrzebowałam najbardziej. Obecności drugiej osoby. Nie chciałam tego przerywać, więc usiadłam mu okrakiem na kolanach, przerzucając włosy na jedno ramie, aby mi nie przeszkadzały. 

-Poczekaj.- powiedział brunet, po czym zaczął delikatnie odpinać mój stabilizator. 

Gdy została mu ostatnia rzepa, popatrzył mi w oczy i zobaczyłam w nich niepewność. Tak, jakby się bał, że może mi zrobić tym krzywdę. Złapałam go za rękę i pomogłam odpiąć ostatnią zaczepkę. 

Pomału zeszłam z jego kolan i przeniosłam ciężar ciała na zdrową nogę. Dominik wstał zaraz za mną i trzymał mnie za ręce, żebym mogła stanąć na dwóch nogach. Odwróciłam się plecami do łóżka i zachwiałam się delikatnie. Gdyby nie brunet, na pewno upadłabym na podłogę. Po woli zaczęłam stawiać nogę przed siebie wykonując ruch do przodu. Trochę to zabolało, ale da się wytrzymać. Zrobiłam tak około jeszcze dziesięciu kroków i czułam, że noga zaczyna mnie coraz bardziej boleć. 

-Wszystko w porządku?- zapytał zmartwiony Dominik. - Chyba na dziś wystarczy tego chodzenia. wszystko małymi kroczkami. 

Nawet nie wiem kiedy wziął mnie na ręce. Z przyzwyczajenia delikatnie oplotłam go nogami w pasie, uważając na nogę. Zaplotłam ramiona na jego szyi i wpatrywałam się intensywnie w te jego brązowe jak czekolada oczy. Nie wiem dlaczego, ale nagle naszła mnie ochota, na znalezienie się jeszcze bliżej niego. Tak jakby czytając mi w myślach, Dominik wpił się mocno w moje usta. Bardzo nie chciałam przerywać tej chwili.

-Dominik...postaw...mnie..-mówiłam między pocałunkami.- jestem ciężka. 

On jak na zawołanie przyciągnął mnie jeszcze bardziej do siebie i całował zachłanniej. Nie mam pojęcia jak on to zrobił, bo już byliśmy bardzo blisko siebie. Powoli zaczął się kierować w stronę łóżka, po czym delikatnie mnie na nim położył. Dominik stanął przed łóżkiem i z tym swoim uwodzicielskim uśmieszkiem zaczął ściągać koszulkę. Momentalnie zrobiło mi się gorąco. Mogłabym patrzeć na ten jego świetnie wyrobiony brzuszek dniami i nocami, a nie miałabym dość. Widząc, że się mu przyglądam, podszedł do łóżka i zawisł nade mną. Z bliska było widać, że jego czekoladowe oczy zmieniły się w czarne. Przez moment zobaczyłam tylko ten błysk w oku. Nie mogąc się więcej powstrzymać, pociągnęłam go za nieśmiertelnik, który miał na szyi i wpiłam się mocno w jego usta. Doskonale wiedziałam co to oznacza, ale byłam na to w stu procentach gotowa. 

Other than forever Where stories live. Discover now