■12■

4.7K 269 0
                                    

  O ludzie.... wiecie jak to dobrze się wyspać. Po wczorajszym incydencie padłam jak zabita. Mimo, że jest 8.00 h się wyspałam. Nigdy nie należałam do osób, które długo śpią. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Wszystkie ona w domu Doma były zasłonięte. Chłopak musi wziąść się za naprawa tego domu...A ja mogę mu w tym pomóc. Wzięłam z szafki ogrodniczki, czarny crop top i czarne trampki. Pobiegłam do łazienki i ubralam się w przygotowane rzeczy. Włosy związałam w wysokiego kucyka. Robiłam wszytko w błyskawicznym tempie, ponieważ chciałam obudzić Dominika. Schodząc po schodach poczułam piękny zapach kawy. Na środku schodów sie zatrzymalam. Przecież mój brat Nigdy nie wstaje tak wcześnie. Mając obawy powoli schodziłam po schodach. Gdy stanełam w progu o mało co mi padlam. W kuchni siedział Dominik.

-Co Ty tu robisz?- zapytalam
-Może tak dzień dobry?- powiedział odkladajac kubek na stół- twój brat prosił żebym się tobą zajął, bo pojechał pozalatwiac kilka spraw.
-Przecież nie mam dwóch lat.
-Robię to o co mnie prosił.

Podeszłam do ekspresu i przypomniałam sobie co chialam go zapytać.
-Dom?
-Tak?
-Masz zamiar rematowac dom?
-Tak, ale muszę pojechać do sklepu kupić farbę, pędzle i takie duperele.
-Mogę jechać z toba... jak chcesz.
-Jasne

Zebraliśmy się i zanim się obejrzałam jechaliśmy już jego czarnym BMW. W chwili kiedy się skupiał na drodze mogłam się mu dokładnie przyjrzeć. Miał na sobie czarną koszulkę, dżinsy które go lekko opinaly. Włosy były w artystycznym nieladzie. Jakbym go tak nienawidziła może by mi się spodobał.

Zaparkowalismy przed wielkim sklepem budowlanym. Jak Na gentelmena przystało Dom otworzył mi drzwi, za co dostał ode mnie spojrzenie typu  co Ty odpierdalasz. I ruszyliśmy do sklepu.

Przechodzilismy kolo różnych farb, pędził i Bóg wie czego jeszcze.

-To jaki kolor chcesz?- zapytalam stojąc przed półką z farbami.
-Myślałem, ze Ty mi cos polecisz.
-I dobrze myślałeś.

  Podeszłam do półki z szarym kolorem i wzięłam jedną puszkę, po czym podeszłam do półki z niebieskim kolorem i też jedną wzięłam. Z racji tego że Dominik lubi zimne kolory, może mu się to spodobać.
 
    Po około godzinnym wybieranie farb i pędzi szliśmy do samochodu. Jechałam odwieść wózek, gdy nagle ktoś wchodził do sklepu i dostałam prosto w twarz drzwiami.

-O matko, nic Ci nie jest?
Nie wiedziałam czy miałam zwidy czy nie, ale stał przedemna bardzo przystojny blondyn. No tak jak Dominik Ale nie był taki zły. Jego niebieskie oczy były jak czyste morze.
Przylapalam się na tym że się mu przyglądam.
-Nic się nie stalo.

Wstałam z ziemi.
-Jestem Logan.
-Amber. Ale mow mi Am.
-Więc Am. W ramach przeprosin zapraszam Cię na kawę
-Wiesz, bardzo chętnie, ale teraz nie mogę. Daj mi swój numer to sie umowimy.
 
Zrobił tak, jak to prosiłam i ruszyłam do samochodu z wielkim uśmiechem na ustach.

Other than forever Where stories live. Discover now