*39*

3.2K 179 9
                                    

Dziś nareszcie mam spokój od treningów. Przez ostatni tydzień Val cisnęła mnie jak nie wiem co. Cieszę się bo w części wróciłam do starej formy, ale nadal to nie jest to. Wiem, że na zawodach dam z siebie wszystko, ale chce jeszcze więcej.

Aktualnie siedzę sama w domu, bo Luke z Niką pojechali do lekarza na badania. Widać po moim bracie, ze się stara, chociaż go to przerasta, a Dominik...Dominik! Nie wiem co z nim.  Dlaczego od razu nie poszłam do niego?

Jednak jestem bezmózgowiem. Wyszłam z domu ubrana w krótkie spodenki i koszulkę  na grubych ramiączkach. Tegoroczne lato bardzo dobrze dało się wyczuć. Codziennie było po trzydzieści stopni. Czasami nawet więcej. 

Podeszłam do drzwi domu Dominika i lekko zapukałam. Gdy nikt mi nie otworzył, chciałam zrobić to jeszcze raz, ale zobaczyłam na podjeździe jakiś samochód. Zdecydowanie nie należał do Dominika i wydaje mi się, że nie należał również do żadnego jego znajomego. Mogę się oczywiście mylić. Moje rozmyślenia przerwał głośny dźwięk rozbijanego szkła. Co pierwsze w tym momencie przyszło mi do głowy, to, że ktoś się bije. Nie myśląc więcej otworzyłam drzwi i wbiegłam do środka. Gdy byłam na korytarzu usłyszałam, jak ktoś się kłócił. Poznałam głos Dominika, ale były jeszcze dwa obce. Wolnym krokiem podeszłam do drzwi prowadzących do salonu. Gdy przekroczyłam próg zobaczyłam jakiegoś mężczyznę, a obok niego kobietę w podobnym wieku. Byli podobni do Dominika...

Nikt z nich mnie nie zauważył. Może to i lepiej, ale nie widziałam wyrazu twarzy Dominika, bo stał tyłem. Mogłam jednak się domyślić, że jest wściekły, bo miał napięty każdy mięsień, Ale dlaczego? 

-Zostawiliście mnie!-krzyczał brunet.- A teraz chcecie pomocy ode mnie?!

-Dominik...

-Nie! Ja skończyłem. 

Sięgnął do półki po jakieś zdjęcie i chyba chciał rzucić nim w tą dwójkę, ale w tym momencie stanęłam przed nim. Widziałam, że ma załzawione oczy od płaczu i jest cały wściekły.

-Co ty wyprawiasz?-zapytałam łapiąc go za nadgarstki.

-Wypieprzać stąd!-krzyknął, aż się wzdrygnęłam. 

Po chwili zobaczyłam jak para wychodzi z domu Dominika. Staliśmy przez dłuższy czas wpatrując się w siebie. Szczerze mówiąc nie wiedziałam co mam zrobić. Czy go przytulić, czy zostawić samego... W prawdzie mówiąc nie wiedziałam nawet co się stało. 

-Dominik...Kto to był?

Nie odpowiedział, tylko wpadł w moje ramiona i zaczął płakać. Pierwszy raz widziałam, że ten chłopak płacze. Zawsze chodził bez uczuć wymalowanych na twarzy. Nikt oprócz Luke'a nie wiedział o nim wiele, a jeśli wiedział to okazywało się to tylko plotką. Przytuliłam go też i staliśmy tak, nawet nie wiem ile. 

Po chwili, gdy już się prawie uspokoił, wziął mnie na ręce i ruszył w kierunku kanapy dalej przytulając się do mnie. Nie powiedziałam nic, bo nie chciałam pogorszyć sytuacji, a wiem, że mi nic złego nie zrobi. Usiadł razem ze mną na sofie i posadził mnie sobie na kolanach. Oderwał się na chwilę ode mnie i popatrzył mi prosto w oczy. 

-To byli moi... rodzice.- powiedział, a mnie zszokowało. nigdy nie słyszałam o jego rodzicach i tak nagle ich dziś widziałam.

-Czego chcieli od ciebie?

-Żebym im pomógł...

-Dominik... to są twoi rodzice...

-Zostawili mnie...

Serio nie wiedziałam co mam powiedzieć, ale w sumie go rozumiałam, tylko, że ja miałam Luke'a, a on nie ma rodzeństwa. Został sam. 

Nic nie odpowiedziałam tylko się w niego wtuliłam. Zaczęłam mieć mokrą bluzkę w okolicach brzucha. Popatrzyłam w tym kierunku i zobaczyłam krew na koszulce. To nie ja krwawiłam, lecz ręka Dominika.  Zerwałam się na równe nogi.

-Dominik.. twoja ręka. 

-To tylko rozcięcie. 

-Chodź to ci ją opatrzę. 

Ruszyłam za nim do łazienki. Po drodze zobaczyłam wystrój wnętrza mieszkania, bo jakoś wcześniej nie miałam na to czasu. 

Gdy weszliśmy do pomieszczenia, brunet wyciągnął apteczkę i zaczęłam wyjmować z niej potrzebne rzeczy. Zauważyłam, że przy tych czynnościach bardzo mi się przygląda. 

-Co?- zapytałam nie mogąc wytrzymać tego, że tak patrzy.

-Nic... po prostu przypominałem jak kiedyś mnie opatrywałaś, szczególnie po bójkach. 

Nie odpowiedziałam, bo nie bardzo wiedziałam o co mu chodzi. Zajęłam się, tym co robiłam wcześniej. 

Wzięłam do ręki spirytus i namoczylam nim wacik.  Gdy chciałam przyłożyć go do rany na ręce Dominika, wziął rękę, tak jaby bał się.

-No nie wierzę. Dominik Smith boi się lekkiego szczypania.

-Bardziej boje się, że mi coś zrobisz.

Nie powiem zabolały mnie te słowa. Myślałam, że mi ufa. Jednak widocznie się pomyliłam.

Po skończonych czynnościach wyszłam z łazienki i ruszyłam do salonu. Po chwili zobaczyłam, że brunet siada kolo mnie na sofie.

-Może coś obejrzymy?- zapytał

Wzruszlam tylko raminami i patrzyłam jak Dominik wybiera film.

Other than forever Where stories live. Discover now