Koniec końców Magnus usnął, był naprawdę wykończony. Alec wpatrywał się w śpiącego czarownika. Jego włosy, po raz pierwszy w nieładzie, oklapnięte i rozproszone w każdą stronę. Twarz wyraźnie bledsza, policzki zapadnięte, oczy podpuchnięte. Czarny, zwyczajny t-shirt i spodnie dresowe, też zupełnie normalne. Do tego czarny lakier na paznokciach, gdzie nigdzie już zdrapany. Alec przytulił mocniej Magnusa. Kochał go, bez względu na wszystko. Uwielbiał błyszczącego i radosnego Magnusa, ale ten Magnus teraz był na swój sposób taki niewinny, bezbronny. Alec chciał zrobić wszystko, a nawet więcej by pomóc ukochanemu. Uśmiechnął się do pochrapującego czarownika. Dzięki niemu jego życie zmieniło się o 180 stopni, ale nie żałował.
-Kocham Cię Magnus. - czarownik uśmiechnął się i otwarł jedno oko. - Hej, myślałem, że śpisz.
-Ja Ciebie też kocham Alexandrze.
-Jak się czujesz?
-Wspaniale. Dawno nie czułem się tak dobrze.
-Ja pytam poważnie Magnus.
-A ja jestem bardzo poważny. Tęskniłem za Tobą.
-Ja za Tobą też. Nie znikaj już, nigdy.
-Alec.. - Magnus uśmiechnął się na widok karcącej miny chłopaka. - Obiecuję. Już zawsze będę przy Tobie.
-I spróbuj mi tą obietnice złamać. - Magnus ziewnął. Starał się ukryć zmęczenie przed Alec'iem, ale niestety cały czas był strasznie osłabiony. Miał wrażenie, że wcale się nie regeneruje. - Może się jeszcze prześpisz?
-Alec wszystko jest w porządku. Naprawdę.
-Przecież widzę. Dlaczego się nie regenerujesz? To przez utratę magii?
-Nie wiem, nie słyszałem nigdy o takiej sytuacji.
-Zajmiemy się tym jak tylko wydobrzejesz.
-O ile wydobrzeje.
-Już ja się o to postaram, a teraz śpij Magnus. - Alec pocałował czarownika, który już nie miał siły udawać, że wszystko jest dobrze. Zamknął oczy i już po chwili łowca znowu słyszał jego delikatne pochrapywanie. Alec wiedział, że z Magnusem jest źle. Ale liczył na to, że z czasem czarownik dojdzie do siebie i może jego magia wróci? Teraz muszą mu zapewnić spokój, otoczyć troską, wspierać go i przede wszystkim nie poddawać się.
Z zamyślenia wyrwały go krzyki z korytarza. Nie przejął się tym jednak. Ostatnio wszyscy chodzili nerwowi i co chwilę ktoś na kogoś krzyczał. Głównie to jemu puszczały nerwy, ale innym, co prawda o wiele rzadziej, też się to zdarzało. Widocznie emocje nie odpuściły jeszcze. Każdy martwił się o Magnusa i każdy przeżywał to na swój sposób. Po za tym to, że czarownik się znalazł nie sprawiło, że problemy zniknęły. Pojawiły się nawet kolejne.
Jego spokój minął kiedy drzwi otwarły się z hukiem i zobaczył swoją matkę w asyście strażników Clave.
-Alexandrze! Boże ten czarownik znowu Cię omotał! Zabierzcie go! - Maryse nie mogła uwierzyć w to co widzi. Myślała, że wystarczająco zniechęciła Alec'a.
-Mamo, nie, ja Ci to wszystko wytłumaczę! - Alec wstał starając się nie budzić Magnusa. W takich warunkach tak szybko nie dojdzie do siebie! - Wyjdźmy na zewnątrz, dobrze?
-Bierzcie czarownika!
-Co się dzieje? - Magnus obudził się, ale nie docierało jeszcze do niego w jakim niebezpieczeństwie znowu się znalazł. Strażnicy szybko go złapali i wyciągnęli z łóżka.
-Zostawicie go!
-Alexandrze, Magnus musi odpowiedzieć za swoje czyny! Clave szuka go od dłuższego czasu. - po domu rozeszło się wycie, a z korytarza dobiegały wrzaski Izzy i Tessy. Alec wyciągnął miecz zagradzając drogę strażnikom.
YOU ARE READING
Nocny Łowca i Czarownik
FanfictionAlexander, wzorowy Nocny Łowca, który prawo traktuje jak świętość. Magnus, Wielki Czarownik Brooklynu, który uwielbia zabawę i nic sobie nie robi z zasad. Są zupełnie z dwóch różnych, nienawidzących się światów. Los jednak lubi płatać figle...