21.

5.9K 465 93
                                    

Alec nie rozumiał nagłej radości na twarzy Valentine'a.  Niewiele myśląc odwrócił się i zamarł. Jace stał przy Simonie z mieczem aniołów i właśnie brał zamach. Alec nie miał żadnych szans na przeszkodzenie mu, cokolwiek by nie wymyślił nie zdąży. Za parę sekund świat podziemnych przestanie istnieć, a on nic nie może zrobić.. 'Magnus..'

Jace natomiast był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Dla ojca był w stanie zrobić wszystko. Nie martwił się konsekwencjami, chciał by Valentine był z niego dumny. Zamachnął się i z całej siły pchnął miecz. Niestety natrafił na jakąś blokadę, która odrzuciła go na koniec hali. Huk jaki przy tym powstał sprawił, że wszyscy przestali walczyć i zwrócili na niego uwagę.

-Simon! - Clary spojrzał z przerażeniem na swojego przyjaciela, która przed chwilą o mal nie zginął. Łowcy byli w szoku, było o włos od największej tragedii w dziejach podziemia. Valentine wykorzystał okazje i uciekł wraz ze swoją czarownicą nie martwiąc się o syna. Koniec końców i tak na nic się nie przydał.

Alec domyślił się kto ich uratował, ale nie ucieszyło go to. Doskonale wiedział, że jakikolwiek czar rzucony w takim stanie w jakim był Magnus grozi śmiercią. Rzucił się w stronę czarownika, który był pół przytomny. Wziął go delikatnie na ręce i rozpłakał się. Doskonale pamiętał jak pierwszy raz go zobaczył, wtedy jeszcze nie wiedział dlaczego jego serce tak przyspieszyło na widok czarownika. Dopiero po czasie dotarło do niego, że już od pierwszego spotkania poczuł coś do Magnusa. Wszystkie wspomnienia w jednej chwili zaczęły do niego boleśnie wracać. Miał go teraz w swoich ramionach, ale nie wiedział czy Magnus przeżyje.

-Alexander? - głos czarownika był bardzo słaby. Jego serce na widok niebieskookiego przyśpieszyło. Nie do końca rozumiał zachowanie chłopaka. W końcu to on go ranił i oddał Valentine'owi tłumacząc, że Jace jest dla niego najważniejszy i musi mu pomóc. 

-Jestem tu Magnus. Jestem, proszę Cię nie zostawiaj mnie! Magnus.. Kocham Cię! - czarownik uśmiechnął się i ponownie zamknął oczy. Chciał mu powiedzieć, że wybacza, ale nie miał już na to sił. - Magnus! - Alec potrząsał czarownikiem z coraz większym przerażeniem. Czuł, że Magnus umiera. - Proszę pomóżcie mi! - wszyscy na hali byli w szoku. Tessa zastanawiała się jak ona mogła wątpić w tego chłopaka? Skoro tak mu zależy na Magnusie, to mogą go jeszcze uratować. Ruszyła szybko w ich stronę. Izzy przyglądała się scenie ze łzami w oczach, jej brat po raz pierwszy w życiu był szczęśliwy, i to dzięki Magnusowi. To nie mogło się tak skończyć, musiał być jakiś ratunek! Maryse z kolei patrzyła na syna z istnym mordem. On właśnie publicznie przyznał, że kocha podziemnego! Większego skandalu chyba już dzisiaj nie mogło być..

-Alec.. Jeśli podzielisz się z nim swoją siłą..

-Zrobię wszystko, tylko proszę ratuj go.

-Dobrze, już dobrze. - Tessa ukucnęła przy Alec'u. Widząc w jakim stanie jest Magnus omal sama się nie rozkleiła. Było naprawdę źle. Utrata krwi, do tego użycie czaru.. - Złap go mocno za rękę. Jeśli poczujesz, że nie dajesz rady daj mi znać, przerwę połączenie, dobrze?

-Jasne. - Tessa wymówiła zaklęcie. Wszyscy im się przyglądali, łączenie sił łowcy i podziemnego było raczej niecodziennym widokiem, w końcu między nimi panowały nie najlepsze relacje. Alec poczuł delikatnie mrowienie w ręce, w której trzymał dłoń Magnusa. Z czasem mrowienie rozeszło się po całym ciele. Początkowo czuł się bardzo dobrze. Cały czas wpatrywał się w Magnusa szukając jakichkolwiek oznak polepszenia się mu. Niestety, czarownik nadal był nieprzytomny, a jego klatka piersiowa unosiła się prawie niezauważalnie. 'Proszę Cię.. nie zostawiaj mnie..' Z czasem Alec zaczął słabnąć. Starał się jednak o tym nie myśleć. Jeśli zbyt szybko się podda Magnus może umrzeć. Zagryzł zęby i czekał. Czas strasznie mu się ciągnął, miał wrażenie, że minęła już cała wieczność.

-Alec, wszystko w porządku? - Tessa widziała jak chłopak blednie, ale miała nadzieje, że jeszcze chwile wytrzyma. Ten w odpowiedzi kiwnął tylko głową. Niestety chwile później zemdlał. - Cholera jasna Alec!

-Alec! - Izzy ruszyła z niepokojem w stronę brata. Była przerażona. Teraz i Alec i Magnus byli nieprzytomni. 

-Mówiłam mu, że ma mi dać znać! - Tessa natychmiast przerwała połączenie. Była wściekła na łowcę, że tak się narażał. Oddawanie siły to nie byle co. Miała nadzieje, że Magnus nigdy się o tym nie dowie. Przypuszczała, że przyjaciel nigdy by jej nie wybaczył, że zaryzykowała życie Alec'a by go ratować.

-Co teraz?! 

-Teraz możemy tylko czekać Izzy..

********

Wbrew protestom Maryse tą dwójkę przeniesiono do Instytutu w Nowym Jorku. Tam na zmianę opiekowały się nimi Izzy lub Tessa. Leżeli na łóżkach obok siebie, a ich dłonie cały czas były złączone. Jordan i Raphael również byli stałymi bywalcami. Martwili się zarówno o Magnusa, jak i Alec'a. Doskonale rozumieli ich położenie. Łowca i Podziemny, Wampir i Wilkołak.. 

Jace chciał odwiedzić swojego parabatai, ale po tym co zrobił zamknięto go w celi u Cichych Braci i póki co nikt nie zamierzał go przesłuchiwać. Prawie doszło do zniszczenia podziemia, wywołano to nie małe poruszenie i nikt po prostu nie miał głowy by przesłuchiwać syna Valentine'a. Jego wina była przecież oczywista. 

********

Izzy weszła do pokoju szpitalnego. Minął tydzień, a jej brat nadal był nieprzytomny. Przy łóżku Alec'a zastała Tessę. Pomimo szybkiego wytarcia łez przez czarownice Izzy widziała, że ta płakała.

-Chyba jednak mój brat nie jest taki zły, co?

-Pomyliłam się, masz racje. Ale to takie..

-Takie. - Izzy uśmiechnęła się ciepło. - Sama wątpiłam w Alec'a. Bałam się, że odrzuci Magnusa, bo tak trzeba.

-Nie masz do mnie żalu?

-Oczywiście, że nie. Jak ich stan dzisiaj?

-Myślę, że wkrótce się obudzą. To znaczy Alec na pewno, a co z Magnusem to nie mam pojęcia. Ale jestem dobrej myśli.

-Jestem pewna, że wszystko dobrze się skończy. Oboje są silni, poradzą sobie. - Izzy dosiadła się do czarownicy. Przez ten krótki czas strasznie ją polubiła. Było jej też strasznie żał kobiety. Tessa miała ogromne poczucie winy za to jak potraktowała na początku Alec'a.

-Co tam słychać w wielkim świecie? 

-Miecz Aniołów został ponownie schowany. Niewiele osób wie, gdzie on teraz jest, ale póki Valentine jest na wolności nadal jest ryzyko. 

-Jak sobie pomyślę co by się stało gdyby nie Magnus.. Uratował nas wszystkich.. - Tessa ponownie się rozkleiła. 

-Wszystko będzie dobrze. Musimy w to wierzyć!

*********

Magnus obudził się kompletnie nie wiedząc gdzie jest. Chwile zajęło mu zebranie myśli. Wkurzyła go Camille, potem zaatakował go Alexander, na to wspomnienie czuł jak łzy nachodzą mu do oczu.. no i na koniec walka w Idrysie. Musiał stracić wtedy przytomność. Rozejrzał się, ale w pokoju panowała ciemność. Standardowo pstryknął palcami by chociaż trochę rozświetlić pomieszczenie. Ku jego zdziwieniu nic się nie wydarzyło. Czynność powtórzył jeszcze pary, ale nadal otaczała go ciemność. To nie był dobry znak..


/Nie wiem jak wasze wrażenie, ale tak męczyłam ten rozdział, że draaaamat. Obiecuje poprawę;)

Nocny Łowca i CzarownikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz