14.

6.9K 539 57
                                    

Jako, że na czas pobytu podziemnych, ochrona została zdjęta, Magnus po wyjściu z sali wyczarował szybko portal i udał się do swojego mieszkania. Nie było mu jednak dane nacieszyć się spokojem, bo po chwili pojawili się jego przyjaciele.

-Wytłumaczysz nam co to miało być? - Ragnor usiadł się koło przyjaciela, patrząc na niego groźnie.

-Co?

-Dlaczego aż tak gwałtownie zareagowałeś?

-Myślę, że przedstawiłem wystarczające powody.

-I nie ma to nic wspólnego z tym łowcą, z którym ostatnio pracowałeś?

-Tessa myślę, że mamy obecnie poważniejsze problemy. Musimy odnaleźć Valentine'a. To dla niego na pewno Jace ukradł miecz.

-Wiesz kim jest ten cały Jace?

-Jego synem.

-Dlaczego wcześniej nic nie powiedzieliście?

-Jordan, bo to wyszło dopiero wczoraj. Sam chłopak chyba o tym nawet nie wiedział.

-Co robimy? - Raphael również się usiadł. Zastanawiał się nad słowami Tessy. 'Czy Magnus faktycznie tak się zachowuje przez tego łowcę?'

-Wszyscy muszą się pilnować. By uaktywnić miecz Valentine potrzebuje naszej krwi. Bez tego na razie jesteśmy bezpieczni. Proponuje, aby każde stada i klany trzymały się razem, żaden wampir, czy wilkołak nie powinien chodzić sam. Zajmę się tym, a wy się schowajcie. Jak już to załatwię pomyślimy co dalej.

-Magnus, to zbyt niebezpieczne, nie puścimy Cię samego.

-Jestem potężnym czarownikiem Tesso, poradzę sobie. Martwcie się teraz o siebie. I bez dyskusji, nie mamy na to czasu. - Tessa z Ragnorem udali się do jej domu by zająć się chłopcami, którzy i tak już zbyt długo byli sami. Nie byli zadowoleni z pomysłu Magnusa, ale wiedzieli, że jeśli czarownik się uprze to koniec.

-Wracacie do domu czy chcecie tu zostać?

-Jeśli nie masz nic przeciwko to zostaniemy.

-Oczywiście. To wy sobie pogadajcie, a ja ruszam. - Magnus szybko wyczarował portal i ruszył w świat. Jordan spojrzał niepewnie na Raphael'a.

-Magnus mówił, że mnie kochasz. To prawda?

-Tak. - Jordan przewrócił oczami. Raphael nigdy nie był zbyt wylewny. Ale cieszyła go odpowiedź wampira.

-Ja Ciebie też Raphael. Wybaczysz mi? - przed tym wszystkim chłopaki poważnie się pokłócili zrywając ze sobą. Poszło o jakąś błahostkę, Jordan był zazdrosny o jednego wampira z klanu Raphael'a, ale od słowa do słowa i skończyło się bardzo poważnie.

-Tak. - wampir podszedł do wilkołaka i go pocałował. Uważał, że słowa w tej sytuacji są zbędne. Po za tym kiedy był w lochach miał wiele czasu na przemyślenia i zdawał sobie sprawę, że nie wyobraża sobie życia bez Jordana. Może był trochę porywczy, ale Raphael wierzył, że w końcu uda mu się trochę utemperować wilkołaka. -Kocham Cię mój wilczku. - Jordan w odpowiedzi radośnie zawarczał.

********

Alec długo czekał za siostrą. Zamiast niej w holu pojawił się Aldertree ze strażnikami.

-Aldertree co to wszystko ma znaczyć? - strażnicy otoczyli zdezorientowanego łowcę. Chłopak kompletnie nie wiedział o co chodzi. - Gdzie jest Izzy?

-Alexandrze, musimy zachować wszelkie środki ostrożności, sam rozumiesz. Twoi rodzice byli w kręgu, teraz Jonathan, wasz przybrany brat, ukradł miecz. Dla naszego i oczywiście waszego bezpieczeństwa najlepiej będzie was tymczasowo umieścić w lochach.

-O czym Ty mówisz?! - Alec nie wiedział, która informacja była dla niego najgorsza. Próbował wyszarpnąć się strażnikom, ale było ich zbyt dużo. Szybko znalazł się w celi razem z zapłakaną Izzy.

-Izzy! Nic Ci nie jest? Nie płacz, proszę! - mocno przytulił siostrę. Było mu ciężko, ale wiedział, że musi być silny dla siostry. Był wściekły na rodziców, że nic im wcześniej nie powiedzieli. - Wyciągnę nas stąd. Nie martw się.

-Słyszałeś co oni mówili o naszych rodzicach? - dziewczyna cała się trzęsła. Czuła, że inkwizytor nie kłamie w tej kwestii.

-Nie myśl o tym teraz Izzy. Wierzę, że nam to jakoś wytłumaczą. Uspokój się już. - Alec zastanawiał się jak się stąd wydostać. Nie wiedział, że całe zajście widziała Clary wraz z Simonem. Wspólnie postanowili najpierw wyciągnąć rodzeństwo, a potem razem rozpocząć poszukiwania Jace'a. Wiedzieli, że Magnus im w tym pomoże. Simon był wampirem, więc mógł się bardzo szybko przemieszczać. Musieli tylko poczekać do zmierzchu..

********

Magnus w ciągu całego dnia odwiedził prawie każdy zakamarek świata. Starał się prosić innych by powiadamiali całą resztę, nie był w stanie w tak krótkim czasie poinformować wszystkich. Kiedy wrócił do domu zajrzał do pokoju gościnnego. Raphael spał tam razem z wtulonym Jordanem, a to oznaczało, że najprawdopodobniej się pogodzili. Zamknął drzwi z uśmiechem i udał się do salonu. Zmęczony usiadł się na kanapie. Miał zamiar przez długi czas z niej nie schodzić. Kiedy przymknął oczy i zaczął zasypiać usłyszał walenie do drzwi. Początkowo chciał to zignorować, ale intruz najwyraźniej nie miał nic przeciwko rozwaleniu mu drzwi.

-Czego?! - zdziwił się kiedy w drzwiach zobaczył Simona.

-Magnus! W końcu, już się bałem, że nie ma Cię w domu! - do korytarza wszedł zaspany Jordan.

-Co się dzieje?

-Sam chciałbym to wiedzieć.

-Aldertree zamknął Alec'a i Izzy w lochach. Podobno ich rodzice należeli do kręgu i ten grubas obawia się o ich lojalność. - Magnus czuł jak robi mu się gorąco. 'Cały podziemny świat jest w niebezpieczeństwie.Powinienem zostawić ten temat i skupić się na swoim zadaniu.  Powinienem, powinienem, powinienem..'

-Obudź Raphael'a. Musimy im pomóc.

********

Wyjście z Idrysu było bardzo łatwe, ale wejście tam z powrotem, kiedy dodatkowo ochrona była ponownie nałożona wydawało się wręcz niemożliwe.

-Co robimy?

-Na pewno się nie poddamy. Simon zadzwoń do Clary. Musi zagadać strażników. Jakoś się prześlizgniemy, ogłuszymy ich, a potem.. -Magnus na chwilę się zamyślił. - nie ma co planować, zobaczymy.

********

Alec czuł, że całe jego ciało jest odrętwiałe, nie chciał jednak się ruszać, bał się, że mógłby obudzić wtuloną do niego Izzy. Sytuacja wydała mu się beznadziejna. Martwił się, że nikt im nie pomoże. Dodatkowo w jego głowie cały czas tkwił Magnus. Najpierw prześladował go w nocy, teraz dręczył go za dnia..

-Wiedziałam, że po mnie wrócisz!

-Nie jestem tu dla Ciebie. - jego serce przyśpieszyło kiedy usłyszał głos Magnusa. Przez chwilę zastanawiał się czy to dzieje się naprawdę, ale kiedy czarownik stanął przy ich drzwiach nie miał już wątpliwości.

-Alexandrze nic wam nie jest? - Alec ucieszył się słysząc troskę w głosie Magnusa. Miał ochotę się do niego przytulić, ale wiedział, że już dosyć narobił nie panując nad emocjami.

-Co Ty tu robisz? - Alec miał nadzieję, że dobrze zamaskował drżenie głosu.

-Ratuje was, to chyba oczywiste? No chyba, że tak Ci się tu podoba, że wolisz zostać. - Alec uśmiechnął się. Obudził Izzy i po chwili byli już na zewnątrz. Łowca zdziwił się kiedy zobaczył, że Magnus grzebie przy drzwiach od pomieszczenia Camille. -Tylko żadnych numerów, rozumiesz? Robię to tylko dlatego, że możesz mieć ważne informacje. - kiedy chcieli już wracać na górę usłyszeli, że ktoś schodzi po schodach. Magnus dosłyszał głos Maryse. Musieli działać szybko.

Nocny Łowca i CzarownikWhere stories live. Discover now