Epilog (wersja druga)

5.1K 235 34
                                    

Witam:) Postanowiłam napisać drugi epilog, ponieważ tamten nie wszystkim przypadł do gustu:/ Mam nadzieję, że ten was zadowoli i tak...jest HAPPY END:) Jak skończycie go czytać, to zapraszam was na pierwszy rozdział drugiej części:) 

Maja POV: 

Minęło pół roku, sześć miesięcy, dwieście dwadzieścia osiem dni, pięć tysięcy czterysta dziewięćdziesiąt pięć godzin i...z resztą czy to ważne? Minęło tak dużo czasu, a ja wciąż za nim tęsknie, z każdym dniem boli mnie to coraz bardziej. Brakuje mi go. Mimo iż wróciłam do domu, rodziców i brata, to nie czuję, że jestem w odpowiednim miejscu. Nie raz złapałam się na tym, że myślę o tym, jakby to było, gdybym z nim została. Scott...nawet wypowiadanie jego imienia, sprawia mi wewnętrzny ból.

***

Zwariowałam, oszalałam, straciłam zmysły. Nie wiem jak można nazwać to, że właśnie siedzę w samolocie, który leci na Alaskę. Świadomość, że znów go zobaczę, sprawia, iż moje serce bije sto razy szybciej. Czy ja naprawdę jestem gotowa do niego wrócić?

Oczywiście, że tak. Chcę do niego wrócić, tęsknie za nim, nie mogę bez niego żyć. 

To pewne...oszalałam...na jego punkcie. 

***

Scott POV:

To niemożliwe. Ten zniewalający zapach należy tylko do jednej osoby. Do mojej mate. Czyżby mój wilk tak za nią tęsknił, że sprawił, iż straciłem zmysły? Tak bardzo mi jej brakuje, od sześciu miesięcy wyobrażam sobie, że znów się spotykamy. Wyobrażam sobie, jak próbuję odbudować naszą więź. Na pewno by mnie pokochała. Dlaczego byłem wtedy taki głupi i pozwoliłem jej odejść? To moja wina, sam skazałem się na cierpienie. Przez cały ten czas, nie wychodziłem ze swojego pokoju, jedynie do toalety, straciłem całą radość życia, gdyby nie rodzina, prawdopodobnie popełniłbym samobójstwo. 

Moje myśli przerwało ciche pukanie do drzwi. Nie zareagowałem, nie miałem ochotę się z nikim widzieć. Niestety, mój gość otworzył drzwi, zamiast sobie pójść. 

Spojrzałem na tą osobę i zaniemówiłem. Maja...moja mate, stoi w moim pokoju, jest tu. Nie...to halucynacje, to nie może być prawda. Wstałem z łóżka, podszedłem do niej, kładąc dłoń na jej gładkim policzku. To nie halucynacje, ona naprawdę tu jest. 

- Maja...

- Scott...- Nie wytrzymałem, pocałowałem  ją zachłannie. Tak bardzo mi jej brakowało. Teraz kiedy tu jest, nie wypuszczę jej, już na zawsze zostanie ze mną.- Tęskniłam za tobą Scott, przepraszam, że od ciebie uciekłam. Pozwól mi do siebie wrócić.- Nie odpowiedziałem, wolałem poświęcić ten czas, na ponowne całowanie jej słodkich ust. 


Wilczy instynkt ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz