18. Braterska sprzeczka

4.8K 265 19
                                    

Kochani, z racji tego, że mało osób czyta to co piszę pod rozdziałami, postanowiłam napisać to tutaj. Proszę przeczytajcie, bo to bardzo ważne. Mam teraz w szkole mnóstwo sprawdzianów, kartkówek itp. oraz biorę udział w  trzech konkursach, więc mam mało czasu na pisanie. Staram się jak mogę, ale i tak wiem, że rozdziały pojawiają się  rzadko.Wiem, że więcej osób czyta książki, które aktualizowane są codziennie, ale mimo moich starań nie  dałbym rady tak często wstawiać nowego rozdziału. Aktualnie, myślę nad zrobieniem sobie małej przerwy(spokojnie, krótkiej, max tydzień),a później wynagrodziłabym wam to maratonem. 

Pod spodem macie zdjęcia głównych bohaterów, oraz rodzeństwo Scotta. Nie musicie się na nich wzorować, ale pomyślałam, że łatwiej będzie wam ich sobie  wyobrazić, zwłaszcza, że nie wszyscy są szczegółowo opisani w tym rozdziale, ponieważ będą dopiero później  bardziej dokładniej przedstawieni. 

Maja POV:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Maja POV:

Intuicja podpowiadała mi, że nie powinnam nigdzie iść. Tego wieczoru, zdarzy się coś złego, a ja będę w centrum całego zamieszania. Najchętniej zostałabym w pokoju, ale obiecałam, że pojawię się na kolacji, więc słowa dotrzymam. Ubrana w prostą szarą sukienkę, bez dekoltu, sięgającą do kolan z zakrytymi ramionami i plecami, oraz tego samego koloru szpilkach, zeszłam z Scottem do jadalni, gdzie przy stole siedziało mnóstwo osób. Tylko jedna rzuciłam mi się w oczy. On, nonszalancko oparty na krześle z półuśmieszkiem namalowanym na twarzy rozmawiał z siedzącą obok niego dziewczyną o kruczoczarnych włosach. Przełknęłam ślinę, zdając sobie sprawę, że należy on do bliskiej rodziny Scotta skoro pojawił się na tej kolacji. 

- Ekhemm...- Rozmowy w salonie ucichły, a wszystkie spojrzenia skierowały się na nas.- Chciałbym przedstawić wszystkim moją partnerkę, Maję.-Wszyscy oprócz niego, uśmiechnęli się do mnie przyjaźnie.- Skarbie, to moje kochane rodzeństwo.- Wskazał na większość ludzi znajdujących się przy stole w tym na niego. Czyli to jest jego brat, teraz mam pewność, że gdybym mu o wszystkim powiedziała to i tak by mi nie uwierzył. Cudownie.- Babcie już poznałaś, natomiast to są moi rodzice.- Mówiąc to podszedł ze mną do dwóch sympatycznie wyglądających osób w wieku mniej więcej czterdziestu pięciu lat.- Mój tata, Luke oraz mama Emma. Kobieta o krótkich brązowych włosach i zielonych oczach, wstała i przytuliła mnie mocno. Cholera, tak mocno, że zabrakło mi tchu.- Możesz mówić do mnie mamo.- Szepnęła mi na ucho. Kiedy się odsunęła, przyszła pora na przywitanie się tatą Scotta, który wyglądał tak jakby chciał mnie co najmniej zabić. Ciemne, prawie czarne włosy i brązowe oczy. Skinął mi na powitanie głową, po czym odwrócił się w drugą stronę, kompletnie mnie ignorując. Poczułam się nie zręcznie, więc skierowałam się do dwóch wolnych miejsc, koło czarnowłosej dziewczyny. Kiedy już usiedliśmy, Scott przybliżył się do mnie i złapał moją dłoń, ściskając ją lekko- Nie martw się, on nigdy nie był zbyt wylewny, jeśli chodzi o uczucia.- Po tych słowach zostałam obdarowana całusem w policzek, który sprawił, że poczułam się odrobinę lepiej. 

- Oooo...jak słodko. Widać, że do siebie pasujecie. Taka słodka para. Tylko ile ty właściwie masz lat?-Jedna z sióstr Scotta, przyglądała mi się z wyraźnym zainteresowaniem, nie lubię być w centrum uwagi.

- Dziewiętnaście, czemu pytasz?

- Wow, wyglądasz na o wiele starszą, ale to nic, u wilkołaków  te sześć lat między partnerami nie robi różnicy. Tak w ogóle to jestem Jasmine, cieszę się, że mój braciszek, znalazł wreszcie swoją mate. 

- Miło mi cię poznać.- Co?! Scott ma dwadzieścia pięć lat? Boże, to jest sześć lat różnicy, to zdecydowanie za dużo.

- Ten gbur obok mnie to Eric, ale spokojnie, on tylko tak wygląda, da się z nim wytrzymać.- Jasmine zaśmiała się promiennie, najwidoczniej nie wiedząc jakim sukinsynem jest jej brat.- Dalej siedzi John, potem bliźniaczki Kate i Lydia, następnie Rick i David, a na końcu Matt.- Z każdym po kolei zamieniłam zaledwie parę krótkich zdań, aczkolwiek wszyscy wydali się bardzo mili, oprócz niego. Cały czas patrzył się na mnie i uśmiechał zawadiacko. Ma tupet. 

Po skończonej kolacji wszyscy rozeszli się do swoich pokoi, zostałam bardo miło przyjęta z czego bardzo się ciesze. Jest tylko jeden mały problem. Ja nie zamierzam tu zostać. Muszę wrócić do rodziny, a tu, mimo wszelkich starań Scotta, nie będę szczęśliwa. 

Szłam właśnie do mojego pokoju, rozmyślając o tym jak przekonać chłopaka, żeby pozwolił mi wyjechać. Zostałam sama, po tym jak ojciec Scotta poprosił go, aby z nim porozmawiał. O mało nie dostałam zawału, kiedy zobaczyłam Erica, który stoi na szczycie schodów i uśmiecha się do mnie.

- Wszyscy cię polubili, myślę, że my również możemy zachować przyjacielskie stosunki.- Jego obrzydliwy uśmiech sprawił, że naszła mnie nagła chęć, aby mu przywalić. 

- Ty chyba sobie żartujesz?! Zgwałciłeś mnie, szantażowałeś i jeszcze masz czelność być tak bezczelnym.- Moja złość z każdą chwilą coraz bardziej rosła. To przez niego, zaczęłam się bać męskiego dotyku, przestałam wychodzić z domu, próbowałam się zabić. To wszystko jego wina. Nie potrafiąc się już dłużej powstrzymać, uderzyłam go z całej siły w policzek. Jego oczy zrobiły się całe czarne, ewidentnie go wkurzyłam, trudno, nie boję się go, już nie.

- Zapłacisz za to, szmato!- Chciał się na mnie rzucić, jednakże w ostatniej chwili zatrzymał się, a na jego twarzy pojawił się grymas bólu. Upadł na ziemię, stękając cicho. 

Scott rzucił się na niego i zaczął okładać pięściami. Był jak w amoku, próbowałam go powstrzymać, ale moje starania zdały się na nic. Krew lała się po marmurowych schodach i ewidentnie należała ona do Erica. 

- Co tu się u diaska dzieje?!- Spojrzałam w stronę właściciela wściekłego głosu. Tata braci, wbiegł po schodach i kompletnie mnie ignorują, rozdzielił ich. 

Wilczy instynkt ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz