25. Isabella

4.1K 217 6
                                    

Rozdział trochę inny od poprzednich. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Bardzo długo go pisałam, trudno się pisze z perspektywy czterolatka. 

Jackson POV:

Kiedy się obudziłem, zdałem sobie sprawę, że jestem w nowy miejscu. Podniosłem się, czując nowe zapachy, mój brzuch zaczął wydawać z siebie dziwne dźwięki, co oznaczam, że muszę coś zjeść. Zeskoczyłem z łóżka i pobiegłem w stronę drzwi. Skoczyłem w stronę klamki, kiedy wyszedłem na korytarz, skierowałem się w stronę najprzyjemniejszego zapachu-naleśników. Moja mama zawsze mi takie robiła, kiedy jeszcze mieszkaliśmy w naszym domku. Zbiegłem po schodach i wbiegłem do kuchni. Przy blacie stała jakaś pani, która smażyła te pyszności. 

- Hej maluchu, co ty tu robisz? 

- Mogę jednego?- Pokazałem palcem na talerz na którym leżał stos naleśników polanych sosem klonowym. 

- Pewnie, jedz ile chcesz.- Uśmiechnąłem się do niej, wskoczyłem na krzesło i zacząłem jeść. 

- Mmm...są pyszne,proszę pani.

- Cieszę się, że ci smakują, a i nazywam się Jasmine, a ty?

- Jackson.Chyba już więcej nie zmieszczę.- Odsunąłem pusty talerz. 

- Oh, to ty jesteś tym chłopcem, którego znalazła Maja. Nie dziwię ci się. W końcu zjadłeś aż dziesięć naleśników. Jeśli chcesz możesz iść na dwór. Powinna być tam moja córka- Isabella, na pewno się dogadacie.

- Będę się mógł z nią pobawić?

- Oczywiście.- Super, będę miał moją pierwszą przyjaciółkę. Wcześniej tylko tata się ze mną bawił. Wybiegłem na dwór, zacząłem węszyć, szukając zapachu innego wilka. Kiedy coś wyczułem, pobiegłem w tamtą stronę. 

Kiedy dobiegłem na miejsce, przemieniłem się i podbiegłem do trójki innych wilków. Dwóch chłopaków popychało i podgrzało jakąś dziewczynę. To jest taka zabawa? Kiedy podszedłem bliżej usłyszałem skomlenie tej dziewczyny. Zawarczałem na tych, który ją właśnie popchnął. Skoro jej się to nie podoba, to dlaczego to robią? Spojrzał na mnie zdziwiony, ale nie przestał robić jej krzywdy. Skoczyłem ku niemu i odepchnąłem. Wystraszona wilczyca schowała się za mną. Jeden z nich uciekł, ale drugi skoczył na mnie. Turlaliśmy się po śniegu, gryząc nawzajem. W końcu podrapałem go pazurami po pysku. W tedy zaczął skomleć i uciekł w stronę swojego przyjaciela. Podszedłem do wilczycy i potarłem ją nosem. Mnie nie musi się bać. 

- Jestem Jackson, a ty?

- Isabella, dziękuję, uratowałeś mnie.- Położyła swój pyszczek na moim grzbiecie i otarła się, dziękując mi.

- Nie ma za co, pobawimy się razem?

- Pewnie, tu niedaleko, płynie strumyk, chodź pokażę ci go.- Ruszyłem za wilczycą, dopiero teraz zauważyłem, że ma takie ładne, jasne futro, zupełnie inne od mojego, ciemnego. Spojrzałem w dół i zobaczyłem, że jej łapa krwawi. 

- Bella, łapa ci krwawi.- Podbiegłem do niej i wskazałem na zranione miejsce. 

- To nic, szybko się zagoi.  

- Ale może wdać się zakażenie. Poczekaj.- Schyliłem się i polizałem jej przednią łapę.- Teraz możemy iść.- Przez cały dzień bawiliśmy się nad strumykiem, chlapaliśmy się wodą i graliśmy w berka. Wróciliśmy kiedy słońce zaczęło zachodzić. 

- Tu jesteście, a już zaczynałam się o was martwić.- Powiedziała mama Belli.- Idźcie na górę się ubrać, a potem zejdźcie na kolację. 

Odprowadziłem Bellę pod drzwi jej pokoju.

- Pa pa.

- Przecież zaraz się zobaczymy.- Zaśmiała się.- Dziękuję, że mi pomogłeś i opatrzyłeś łapę. Polizała mnie po nosie, po czym weszła do swojego pokoju.

Hejka:) Pod ostatni rozdziałem napisałam, że jeśli do końca książki nabijecie 1K to będę miała dla was niespodziankę. Nie spodziewałam się, że tak szybko wam się uda. WOW, jestem pod wrażeniem:* Obietnicy dotrzymam, ale dowiecie się o co chodzi, dopiero w 30 rozdziale. Miłych snów:*

Wilczy instynkt ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz