Grudzień zbliżał się wielkimi krokami, a wraz z nadejściem nowego miesiąca, zima. Było jeszcze wcześnie na opady śniegu, ale w powietrzu dało się wyczuć zimno. Miałem nadzieję, że w tym roku Seul zrobi się biały. Jimin nie rozstawał się ze mną na krok, a Jin w końcu zaprosił Chizukę do siebie. Taehyung wyznał mi, że chłopak chce jej oficjalnie powiedzieć, że ją lubi. Cieszyłem się, że wszystko dobrze się układa. Lyn i doktor Hoon zbliżyli się do siebie, a ja kilka razy przyłapałem ich na przytulankach. To był miły widok. Pytałem Jimina jak się z tym czuje, ale wydawał się spokojny.
- Nigdy nie będę nazywać go tatą.- wyznał mi w drodze do domu.- Nie potrafię tego zrobić. Ale myślę, że on to rozumie. - spojrzał na mnie, a potem uśmiechnął się radośnie.- Doktor Hoon ma na imię Charlie.
Uniosłem brwi, zaskoczony tym wyznaniem.
- Urodził się w Ameryce, a potem przeprowadził do Korei.- powiedział Jimin spokojnie.- Jest dla mnie jak przyjaciel i zgodził się żebym mówił mu po imieniu. Nam obojgu to odpowiada.
Uśmiechnąłem się do niego i delikatnie dotknąłem za rękę. Jimin spojrzał na mnie zaskoczony, ale nie odsunął się.
- Powiedziałeś mu o nas? - spytałem, ale pokręcił głową. Potem dorzucił cicho:
- Nie musiałem, Jungkookie. On sam się dowiedział. Jest bardzo spostrzegawczy.
Pomyślałem o Taehyungu, który przecież też sam się domyślił moich uczuć do chłopaka.
- Więc..akceptuje to? - zapytałem, wywołując jego uśmiech. Chyba tak, sądząc po jego spojrzeniu.
- Jest tolerancyjny, a w Ameryce sporo widział.- wyjaśnił przyciszonym głosem.- Ludzie tam nie kryją się z uczuciami jak tutaj.
Dobrze o tym wiedziałem. Ameryka była zupełnie różna od Korei, a zwłaszcza w sprawach tolerancji i odmiennej orientacji.
- Jiminnie, może..- zacząłem, a gdy na mnie spojrzał, przygryzłem lekko usta.- Chciałbyś pójść ze mną na randkę?
Chłopak posłał mi delikatny uśmiech, a potem lekko skinął głową.
- Powiedz mi lepiej co chcesz dostać na święta.- zapytał, a ja uniosłem brwi.- Chciałbym ci dać coś wyjątkowego.
Nie potrzebowałem żadnych prezentów, ale skoro pytał..
- Jest coś co bardzo bym chciał.- szepnąłem cicho, a chłopak popatrzył na mnie wyczekująco. Przysunąłem się bliżej i szepnąłem prosto do jego ucha: - Ciebie.
Jimin uśmiechnął się, a potem odpowiedział:
- Przecież jestem twój.
Spojrzałem prosto w jego oczy, a gdy nagle się zarumienił, mój oddech przyspieszył.
- Mogłeś tak od razu.- mruknął, spuszczając wzrok na ziemię. Jego policzki były trochę zaczerwienione, a gdy musnąłem go szybko po twarzy, rzucił mi spłoszone spojrzenie.- Jungkookie, nie zawstydzaj mnie.- poprosił cicho.
Parsknąłem cichym śmiechem i chwyciłem go pod ramię.
- Chodźmy do ciebie, aniołku.- powiedziałem, ciągnąc go szybciej.
Jimin szedł bardzo powoli, co powodowało u mnie zniecierpliwienie. Chciałem go pocałować, ale nie mogłem tego zrobić na środku ulicy.
- Nie spiesz się tak.- szepnął, rzucając mi niewinne spojrzenie. Dobrze wiedział co czuję w tym momencie, a mimo to, bawił się ze mną.
Pociągnąłem go za rękę, a potem odpowiedziałem spokojnie:
- Nie mogę dłużej czekać. Muszę..
YOU ARE READING
Czerwone kakao
FanfictionDruga część opowiadania pt. ''Zielone kakao''. Pora wakacji letnich. Jungkook wraz ze swoim przyjacielem Taehyungiem udaje się na obóz muzyczny gdzie doskonali się w śpiewie i tańcu. Jego ukochany Jimin na dwa miesiące wyjeżdża do szpitala psychiatr...