Rozdział 25.

1.3K 155 34
                                    

Tori zaprzyjaźniła się z Luną już następnego dnia. Gdy obudziłem się wcześnie rano, dostrzegłem jak myją się nawzajem, a potem Luna przystawiła nos do klatki i spojrzała na mnie. Uśmiech zagościł na mojej twarzy. Natychmiast nakarmiłem moje kochane zwierzątka i zmieniłem im wodę, po czym poszedłem się ubrać. W sobotę miało się odbyć spotkanie u Jina więc postanowiłem pójść na zakupy. I bynajmniej nie planowałem kupować ubrań. Raczej...nie chciałem przyznawać się do tego, jak bardzo potrzebuję Jimina, ale musiałem w końcu wykonać jakiś ruch. Jeśli mamy się do siebie zbliżyć bardziej, to zakup pewnych rzeczy był wymagany. Czułem się trochę dziwnie i niezręcznie, lecz nic nie mogłem na to poradzić. Jimin nie będzie cierpieć z mojego powodu, już ja tego dopilnuję.

W szkole powiedziałem chłopakowi o królikach, a jego twarz pojaśniała.

- Mówiłem ci, że tak będzie.- szepnął cicho, a potem skupił się na lekcji.

Nie mogłem oderwać od niego wzroku, a gdy miałem pewność, że nikt nie patrzy, dotknąłem jego ręki pod ławką. Jimin popatrzył na mnie z boku, a potem ostrożnie uścisnął moją dłoń. Uśmiechnąłem się do niego, nie puszczając go aż do przerwy.

Taehyung spędził ten dzień z Yooną, bo powiedział mi, że na weekend planuje coś romantycznego. Nie mówiłem mu, że ja też mam swoje plany. Nie musiał wszystkiego wiedzieć, bo potem będzie mnie wypytywał jak było i w ogóle. To była moja sprawa. Moja i Jimina.

Odprowadziłem blondyna do domu, a gdy się żegnaliśmy, popatrzyłem mu w oczy, aż był zmuszony spuścić wzrok.

- Znowu mnie zawstydzasz, Jungkookie. szepnął cicho więc uniosłem jego podbródek i szybko musnąłem w usta.- Do jutra.

Roześmiałem się cicho gdy tak nagle zniknął za drzwiami. Był słodki jak zawsze. Potem poszedłem do sklepu, chociaż nadal miałem mieszane odczucia, czy dobrze robię.

***********************

Sobota nadeszła szybciej niż myślałem, a ja przypomniałem sobie, że zobaczę Jimina dopiero po południu. Umówiliśmy się, że spotkamy się przed jego domem. Tak więc miałem czas wolny, który poświęciłem na sprzątanie pokoju i zabawę z królikami. Tori chętnie dawała się głaskać, ale była jeszcze trochę nieufna gdy tak nagle zbliżałem się do klatki. Czułem, że przekona się do mnie w momencie gdy mnie bliżej pozna. Luna natomiast skakała jak szalona, biegając i nadstawiając uszy. Śmiałem się co chwilę, przyglądając ich zabawie, a potem usiadłem na łóżku i zamyśliłem się nad swoim życiem. Zazwyczaj nie miewałem takich refleksji, po prostu żyłem chwilą obecną. Teraz przystanąłem na moment i powróciłem myślami do tego co się ostatnio wydarzyło. Spotkanie Jimina było dla mnie przełomem, bo zakochałem się i poznałem prawdziwą miłość. Troszczyłem się o niego, pragnąłem, aby był szczęśliwy. Jeszcze nigdy dotąd nie czułem tyle emocji naraz. Gdyby nie on, to pewnie nadal byłbym taki beztroski i nie miałbym pojęcia czego tak naprawę chcę. Jimin był teraz częścią mnie, a ja miałem nadzieję, że już niebawem stanie się mi jeszcze bliższy. 

***************

Wybierając się do Jina poszukałem w szafie odpowiednich ubrań. Włożyłem ciemne spodnie oraz jasnoniebieską koszulę, a szyję przewiązałem błękitną wstążką. Potem ułożyłem włosy i pomalowałem oczy eyelinerem. Musiałem przyznać, że wyglądam naprawdę dostojnie. Nie wiedziałem jakiego rodzaju jest to spotkanie, ale impreza to nie będzie więc zakładałem, że muszę pójść wystrojony. Tak więc zdecydowałem się na luźny, ale elegancki strój.

Jesień była łagodna i nadal było ciepło, dlatego nie zabierałem kurtki. Spokojnie poszedłem do Jimina, a moje serce już się nie mogło doczekać, aż go ujrzy.

Czerwone kakaoWhere stories live. Discover now