Rozdział 43.

1.1K 144 29
                                    

Przez chwilę przyglądałem się Jiminowi, jak bardzo ostrożnie dotyka wody i usiłuje się uspokoić. Jego oczy były spokojne, lecz wyraźnie widziałem jak jego ciałem wstrząsa lekki dreszcz.

- Jiminnie, chwyć moją rękę.- poprosiłem chłopaka, a blondyn spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem i dotknął mojej dłoni. - Zanurzmy się, dobrze? Nie bój się, nie puszczę cię.

Jimin rozszerzył oczy, a ja starałem się uspokoić go uśmiechem i uściskiem dłoni. 

- Myślisz, że się uda? - szepnął cicho, patrząc na mnie niepewnie.

- Jestem pewny, że tak.- poczekałem, aż skinie głową, a potem powoli zanurzyliśmy się pod wodę. Jimin stawiał opór, lecz ja się nie poddałem tak szybko. Trzymałem jego rękę w mocnym uścisku, a po sekundzie wynurzyłem się na powierzchnię, a chłopak razem ze mną. Oddychał szybko, lecz nie dostrzegłem na jego twarzy strachu. - Wszystko w porządku?

Jimin skinął głową, a potem uśmiechnął się do mnie.

- Tak, nic mi nie jest.- powiedział. - Co teraz?

- Spróbuj sam.- poprosiłem go, a blondyn puścił moją rękę i powoli zanurzył się pod wodę. Patrzyłem jak stara się wytrzymać trochę dłużej, a gdy po dwóch sekundach wynurzył się na powierzchnię, był bardziej pewny siebie.

- Udało się, Jungkookie.- powiedział i dotknął mojego ramienia. Patrzyłem na niego z czułością, a potem przez jakiś czas patrzyłem jak Jimin zanurza się i wynurza z wody. Wyglądało na to, że oswoił się trochę z wodą.

- Jesteś gotowy nauczyć się pływania? - spytałem go z uśmiechem.

Jimin przygryzł usta i skinął głową, a ja wziąłem oddech i wyjaśniłem mu krótko o czym musi pamiętać, aby utrzymać się na wodzie. 

- Najważniejsze to nie poddawać się za pierwszym razem. Nawet, jeśli ci się nie uda, to po czasie nauczysz się tego. 

Wydawał się niepewny, ale przytaknął i skupił się na mnie. Zebrałem swoje siły i unosząc się na wodzie, popłynąłem przez całą długość basenu. Czułem na sobie spojrzenie Jimina, a gdy dotarłem do końca, odwróciłem się i uśmiechnąłem w jego stronę. Chłopak patrzył na mnie przez chwilę zupełnie zagubiony, a potem spróbował popłynąć tak jak ja. Odepchnął się mocno i zaczął machać ramionami. Przez chwilę dobrze mu szło, lecz potem spanikował i zaczął iść na dno. Z przestrachem patrzyłem jak zanurza się w wodzie i desperacko stara się wynurzyć z powrotem. Natychmiast popłynąłem w jego stronę. Jimin był pod wodą, a gdy go wyciągnąłem, zaczął kaszleć i głośno oddychać.

- Nic ci nie jest, aniołku? - spytałem go troskliwie.

Jimin objął mnie mocno, a potem skinął głową. Martwiłem się, że ta sytuacja zniechęci go do dalszej nauki.

- Muszę wyjść.- szepnął cicho i ruszył w kierunku schodków. Pospieszyłem za nim, a potem chwyciłem go za rękę. Odwrócił się do mnie i powiedział:  - Spróbujmy innym razem.

- Powinienem być bardziej ostrożny.- mruknąłem, lecz uśmiechnął się do mnie łagodnie.

- Nie zrobiłeś nic złego. Po prostu...początki są trudne. Ale nie poddam się.- zapewnił mnie, a ja odetchnąłem z ulgi.

Przebraliśmy się w szatni, a potem wysuszyłem jego włosy. Jimin śmiał się gdy łaskotałem go w szyję, a potem pomógł mi z moimi włosami. Musnąłem go szybko w usta, a chłopak uśmiechnął się do mnie z radością.

******************

Następnego dnia ponownie poszliśmy na basen. Tym razem było lepiej, a Jimin nie wpadł pod wodę. Byłem blisko niego i pomagałem mu z pływaniem. Spędziliśmy ze sobą przyjemne chwile, śmiejąc się i wspierając nawzajem. Przez następne dni było cicho i dobrze. Między nami jak zawsze dało się wyczuć tą siłę przyciągania i niesamowitą chemię. Jednak nie próbowałem więcej zaciągać go pod kołdrę, bo wiedziałem, że powinniśmy na jakiś czas odpocząć od zbytniej bliskości. Jimin nie zaczepiał mnie, a ja patrząc na niego gdy nie był tego świadomy, zdawałem sobie sprawę, że nie wysunie się pierwszy z żadną propozycją. Ostatnio znowu stał się taki nieśmiały jak na początku naszego związku, a ja usiłowałem sobie przypomnieć co sprawiło, że wcześniej był tak spragniony mojej bliskości i miłości. Teraz jedynie inicjował pocałunki i nic więcej.

Podczas piątkowej nocy obudził mnie jakiś hałas. Jak przez mgłę słyszałem podniesiony głos mamy, ale nie miałem pojęcia, co się dzieje. Mój brat szarpał mnie za ramię, a gdy rozespany otworzyłem oczy, powiedział:

- Jungkook, musisz iść na dół.- ciągnął mnie gwałtownie.- Jimin przyszedł, a mama nie chce go wpuścić.

- Co?! - krzyknąłem i natychmiast się rozbudziłem.- Ale...

Junghyun podniósł się z mojego łóżka i rzucił:

- Chodź, bo mama jest w nie najlepszym humorze. Pomogę ci.

Wstałem i odrzuciłem pościel na bok, a potem pobiegłem za bratem. Miał rację, moja mama stała przed drzwiami i głośno wyrzucała z siebie potok słów:

- To czysta bezczelność przychodzić w środku nocy. Jungkook śpi, a ty idź do domu.

Jimin wahał się, a na jego twarzy dostrzegłem głęboki smutek. Poczułem lekki skurcz w sercu.

- Mamo, wpuść go.- powiedziałem głośno, a kobieta odwróciła się i spojrzała na mnie, a potem na mojego brata.

- Myślałam, że śpicie.- odpowiedziała, zaskoczona.

- Mamo, nie krzycz, bo uszy mi zwiędną.- rzucił Junghyun i chwycił ją pod ramię.- Chodź spać, a Jimin niech zostanie. W końcu należy do rodziny.- skwitował mój brat i mrugnął.

- Coo? - rzuciła mama, całkowicie zdumiona.

- No chodźmy.- odparł i pociągnął ją w stronę pokoju.

Spojrzałem na Jimina, który stał w przejściu całkowicie bezradny, a gdy na mnie popatrzył, uśmiechnął się niepewnie.

- Jungkookie, przepraszam, że tak późno..

Pociągnąłem go za rękę i przytuliłem do siebie. Chłopak objął mnie ramionami, a potem westchnął cicho.

- Tęskniłeś za mną, aniołku? - spytałem cicho i popatrzyłem w jego oczy.

Jimin przytaknął niepewnie, a ja uśmiechnąłem się i pociągnąłem go w stronę pokoju.

- Poczekaj, buty.- mruknął i zdjął obuwie, a potem ruszył za mną.

Wciągnąłem go do pokoju i przytuliłem do siebie. Jimin obejmował mnie mocno, a ja poczułem jego słodki zapach blisko siebie. Czułem się szczęśliwy, mimo późnej pory i zmęczenia.

- Nie mogłem zasnąć bez ciebie.- szepnął cicho, a ja odsunąłem go i pociągnąłem za rękę. Chłopak poszedł za mną, a gdy położyliśmy się do łóżka, okryłem go kołdrą i przysunąłem się bliżej. Popatrzył na mnie z lekkim uśmiechem.- Śniłem koszmary, Jungkookie.

Przyjrzałem się mu uważnie, a Jimin westchnął bezsilnie i wyszeptał w ciemności:

- Tonąłem, ale nikt nie mógł mi pomóc. Ciebie też nie było w moich snach. To..trochę mnie przestraszyło.

- Teraz jestem obok ciebie.- odpowiedziałem cicho.- Możesz przychodzić gdy tylko zechcesz.

Chłopak nie spuszczał ze mnie wzroku, a potem powiedział cicho:

- Zachowuję się głupio, ale nie mogę nad tym zapanować. Tabletki nie działają.

Patrzyłem na niego spokojnie, a potem chwyciłem za rękę. Jimin ostrożnie dotykał moich palców, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.

- Jiminnie, jesteś bardzo dzielny.- szepnąłem, a w jego oczach dostrzegłem wzruszenie.- Nie poddajesz się i walczysz z chorobą. Na twoim miejscu już dawno bym się załamał. Przeszedłeś tak dużo..

Jimin przytulił się do mnie, a ja pogłaskałem jego włosy i pocałowałem w czoło.

- Kocham cię.- wyszeptał cicho, a potem zamknął oczy.

Patrzyłem na niego z miłością i ciepłem, a potem szepnąłem:

- Ja ciebie też.

Po chwili usłyszałem jego cichy oddech. Uśmiechnąłem się, bo przy moim boku zasnął niemal natychmiast.

***********************************************************************************************

Czemu mam wrażenie, że to co piszę jest jakieś takie nudne? Ostatnio mam brak wiary w siebie:/ Mam nadzieję, że jednak wam się podoba<3



Czerwone kakaoWhere stories live. Discover now