Rozdział 31

328 19 0
                                    

2 LATA PÓŹNIEJ

Asia
Dziś moja córeczka była pierwszy raz w przedszkolu. Mama mówiła że to był błąd, że powinna zostać jeszcze ze mną w domu ale jej nie posłuchałam. To moje dziecko i mam zamiar jej wychować jak chce. Gdy ją odbierałam postanowiłam, że pójdziemy jeszcze do parku na spacer. Usiadłam na ławce a mała była w wózku dojąc smoczek. Była taka malutka, moja kochana córeczka.
-Gabbbii!!!- usłyszałam za plecami. To był głos Natalii. Podeszła do mnie i przywitałyśmy się buziakiem w policzek-Hej
-Hejka
-Jak tam ten mały skarb?-zaczęła wyjmować małą z wózka. Natalia uwielbiała ją. Od zawsze przy niej była , ciągle pomagała mi przy opiece nad tym małym szkrabem, a na pewno takowa była mi potrzebna.
-Dobrze, właśnie wracamy z przedszkola. Widzę, że jest trochę senna dlatego wzięłam ją do parku żeby usnęła.
-Aaa to w takim razie przepraszam ale nie mogłam się oprzeć.
-A ty co tu robisz?
-Umówiłam się z Marcinem, zaraz powinien być.
-A właśnie! Marcin! Jak tam ci się z nim układa?
-Dobrze, dobrze.- uśmiechnęła się do mnie po czym znów zaczęła robić głupie miny do Gabrysi- Boże, jak ja ci jej zazdroszczę.-uśmiechnęłam się
-Przecież możecie adoptować. Chyba masz na tyle samo kontroli żeby nie zjeść dziecka
-No mam, ale zwróć uwagę na to że nie mieszkam sama, a jeszcze z Klausem i Marcinem. A wątpię żeby Klaus był szczęśliwy z tego że zamiast walczyć z najmocniejszymi czarownicami, będę zajmować się dzieckiem.

-No właściwie racja, ale przecież ty nie możesz poświęcić całego swojego wiecznego życia na służbę Klausowi

-Ale to jemu zawdzięczam to że jestem heretyczką i teraz muszę się odwdzięczyć

-To ja za uratowanie mi życia też ci się mam odwdzięczyć wieczną służba?

-Nie, no oczywiście że nie.

-No to dlaczego ty to robisz?

-Ale to dwie różne rzeczy

-Nie prawda!-w tym momencie mała zaczęła płakać. -Pewnie jest głodna- z torby wyjęłam butelkę z mlekiem, następnie wzięłam małą na kolana i zaczęłam ją karmić. Po chwili wkładałam ją śpiącą do wózka.

-Dziękuje, że sprowadziliście się do Nowego Orleanu. Ześwirowałabym jeśli nie miałabym tu mojej najlepszej przyjaciółki. - przytuliła się do mnie

-Nie ma za co, ja ciebie też potrzebuje i na pewno potrzebowałam.- zaczęłyśmy się śmiać. Wtedy zobaczyłam idącego Marcina, pokazałam mi palec na buzi oznaczający żebym była cicho i tak zrobiłam. Podszedł do nas i złapał Natalię w "boczkach"
-Jezusie....-odwróciła się- Głupek! Czy ty zawsze musisz mnie tak straszyć?
-Zawsze- powiedział po czym pocałował ją
-To my już spadamy- powiedziałam i wzięłam wózek- Paa
Natalia
Gdy Asia poszła my postanowiliśmy coś zjeść
-Dawno nie piłam krwi z żyły...
-W takim wypadku uważaj żeby ich nie zabić
-Okey..okey- zobaczyłam idącego z naprzeciwka chłopaka- Moja ofiara...- podbiegłam do chłopaka- Nie krzycz!- wgryzłam się w jego szyję, gdy poczułam się syta zostawiłam chłopaka. Kontrola przede wszystkim.
-Umiesz się kontrolować. Czyli nie każdy młody wampir ma z tym problem...
- No jak widać
-Jestem z ciebie dumny- uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek- Moja kochana wampirzyco
-Heretyczko chciałeś powiedzieć.....

Your Lips Tastes Like A Strawberry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz