Rozdział 19

16 0 0
                                    

Przez kilka kolejnych dni Lucy i Mike praktycznie się nie widywali. Chłopak spędzał całe dnie na planie, a Lucy przesiadywała u Sue. Ze wszystkich sił starała się pomóc przyjaciółce. W końcu nadszedł weekend. Sue zapewniła Lucy, że poradzi sobie sama i kazała spędzić przyjaciółce trochę czasu z ukochanym. Emma zabrała akurat Lily na spacer więc Mike i Lucy zostali tylko we dwoje. Siedzieli razem na kanapie przed telewizorem.

- w końcu mam cię tylko dla siebie - powiedział Mike, obejmując Lucy.

- też się cieszę, że mamy chwilę dla siebie. - wtuliła się w niego.

- nie wiadomo kiedy taki moment się powtórzy.

- to prawda. Musimy korzystać.- pocałowali się.

- Lucy ...

- tak skarbie ?

- przemyślałaś już sprawę rodzeństwa dla Lily ?

- Mike...nie żartuj sobie

- ale ja mówiłem poważnie.

- naprawdę ?

- no jasne...

- To wszystko dzieję się tak szybko...dlaczego tak nagle mówimy o dziecku ?

- nie wiem, może mi się włączył instynkt, może się starzeję, a może po prostu dorosłem i chcę założyć rodzinę z moją ukochaną. To chyba nic dziwnego ?

- nie. To wspaniałe. Ciesze się, że masz takie poważne zamiary, ale czy to nie za szybko ?Przecież mamy Lily.

- tak, ale ja chciałbym ...

- własne dziecko ?

- no tak...

-a co z Lily..

- jak to co ?

- no boję się że kiedy będziemy mieli dziecko, to będziesz poświęcał mu więcej uwagi niż Lily. W końcu ona nie jest twoją córką

- Myślisz, że zaniedbywałbym Lily ?

- nie wiem co myślę Mike...po prostu się boję, że nie będziesz już jej tak samo traktował. Będziesz wolał swoje dziecko. Będziesz je kochał inaczej...bardziej, a ja nie chce żeby ona się czuła gorsza, albo odrzucona.

- tak o mnie myślisz, tak ?!

- Mike...nie denerwuj się, po prostu mówię ci o swoich obawach.

- o obawach ?! Kocham Lily, dobrze o tym wiesz, akceptuje ją i traktuję jak swoją córkę. A ty uważasz że nagle jak ostatni dupek o niej zapomne ? Że ją oleje ?!

- Mike...

-praktycznie ją wychowuję. Jestem dla niej jak ojciec.

- jesteś , ale ...

- ale ?! jakie znowu ale ?! jestem złym ojcem ?!

- nie o to mi chodziło

- Ty sama nie wiesz o co ci chodziło. Nie wiesz czego chcesz.

- Mike...

- Nie... wiesz co, chyba faktycznie się pomyliłem. Nie powinniśmy zakładać rodziny

- ale...

- Nie dorosłaś do tego. Jesteś niedojrzała, sama nie wiesz czego chcesz i nie powinnaś być matką. - Powiedział wściekły Mike. Poszedł na górę i trzasnął drzwiami od sypialni.

Lucy siedziała jak wryta. Nie chciała się kłócić z Mike'iem. Może faktycznie jej obawy były bezpodstawne, ale miała je i chciała, żeby on o tym wiedział. Wstała z kanapy, poszła na korytarz, ubrała buty i kurtkę i wyszła z domu. Łzy popłynęły jej po policzkach. Może niepotrzebnie zaczęła tą kłótnie, ale to co powiedział Mike, że Lucy nie powinna być matką, bo się do tego nie nadaje, bardzo ją zabolało.

Lucy napisała Emmie sms-a, że czeka na Lily u Sue i tam właśnie poszła. Sue była zaskoczona kiedy otworzyła drzwi zapłakanej koleżance.

- co się stało ?

- masz wino prawda ?

- mam....wejdź

- nalej mi, ale cały kieliszek.

- Lucy...

- nalej mi proszę.

- jasne już- Sue nalała przyjaciółce wina. W końcu namówiła ja na rozmowę. Dziewczyny siedziały i piły jeszcze jakiś czas, a z butelki ubywało wina. W końcu usłyszały dzwonek do drzwi. Sue poszła otworzyć.

-o hej Emma !  Lily słonko ! chodźcie do środka.- Emma weszła do środka razem z Lily i odprowadziła siostrzenicę do mamy.

- Mama !- Lily od razy przytuliła się do Lucy.

- hej kochanie.

- Lucy... ty piłaś ?

- tylko kieliszek wina do towarzystwa.

- bo ja umówiłam się ze znajomymi, ale mogę to odwołać i zająć się małą.

- bez przesady, potrafię się zająć swoim dzieckiem. Idź baw się póki jesteś młoda .

-ale na pewno ?

- tak..na pewno przecież dam sobie radę, nie jestem pijana.

- no...dobrze...to na razie - Emma opóściłą dom Sue. Lucy po pewnym czasie też postanowiła się zbierać. Posadziła Lily w wózku i okryła kocykiem .

- Możecie zostać u mnie na noc - zapoponowała Sue.

- Spacer nam dobrze zrobi. Dobranoc Sue i dziękuję za dzisiaj.

- nie ma za co Lucy - przytuliły się na pożegnanie.

Lucy opuściła dom przyjaciółki i ruszyła w drogę powrotną. W rzeczywistości wypiła dośc sporo więc trochę szumiało jej w głowie. Pchała wózek co ułatwiało jej utrzymanie równowagi. Jednak nie na długo. Nagle poczuła mocne uderzenie. Ktoś popchnął ją i wyrwał jej wózek. Lucy oparła się o mur, szybko odzyskała równowagę i zaczęła szarpać się z napastnikiem. Lily zaczęła płakać. Lucy udało się wziąć ją na ręcę. Zaczęła biec przed siebie tak szybko jak mogła. Jednak mężczyzna w kapturze, który ją zaatakował, wyrwał teraz dziecko z jej rąk. Popchnął Lucy na tyle mocno, że ta przewróciła się na chodnik, mocno uderzając o niego głową. Mężczyzna nie przejmując się tym zabrał dziecko i wsiadł to czarnego samochodu, który właśnie podjechał. Lucy straciła przytomność, jedyne co słyszała w głowie to donośny płacz jej małej córeczki.

" Za jeden dzień"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz