57. Tysiąc pięćset funtów

Start from the beginning
                                    

     – Mówiłeś coś? – kręcę głową w niedowierzaniu. – Co ona tu robiła? – pytam.

     – Chciałem z kimś porozmawiać, do niczego między nami nie doszło – tłumaczy, kierując się głębiej w stronę salonu.

     – Mogłeś do jasnej cholery zadzwonić do mnie – wywracam oczami, coraz bardziej zniesmaczona. – Co jest z nami nie tak, że nie potrafimy sobie zaufać? – siły opadają i czuję się bezradna. Czuję, że łzy pojawią się wkrótce. Harry nie patrzy na mnie, co boli bardziej niż jego poprzednie czyny, które doprowadziły do tej kłótni.

     – Nie wiem Scarlett, mam wrażenie, że w momencie, kiedy wszystko już jest dobrze, coś zaraz psuje się przez naszą nieufność – pierwszy raz od dawna Harry używa pełnej formy mojego imienia. Nie jestem już jego Scar.

     – Kocham cię Harry, ale nie chcę męczyć się w ten sposób. Za jakiś czas znowu coś się popsuje, a ja cholernie boję się, że następny raz to będzie finał tego wszystkiego – łzy same spływają po moich policzkach.

     To by było na tyle z załatwiania spraw jak dorosły człowiek, moja złość i smutek połączyły się w toksyczną mieszankę i pogorszyły to wszystko, co chciałam uratować.

     – Co chcesz przez to powiedzieć? - Harry spogląda na mnie z bólem w oczach. Słowa nie chcą przejść przez moje gardło, czuję jak ogromna gula zaciska mnie w okolicach krtani. Zaciskam zęby i rzucam się naprzeciw chłopaka, by po chwili mocno wbić się w jego miękkie wargi. Łzy spływają po naszych ustach, które leniwie, a zarazem mocno walczą ze sobą. Musiałam, potrzebowałam tego. Odrywam się od niego nagle i gwałtownie, po czym spoglądam mu prosto w oczy.

     – Potrzebujemy przerwy na przemyślenie wszystkiego – zdobywam się na słowa. Wzrok Harry'ego spada gdzieś w dół. – Ja potrzebuję – odsuwam się od niego, choć bardzo tego nie chcę. Sięgam po swoją torebkę, którą wcześniej rzuciłam na podłogę w przypływie złości i kieruję się powoli w stronę drzwi, aby opuścić jego mieszkanie i życie... na jakiś czas.

     – Scarlett, zaczekaj! - krzyk Harry'ego powstrzymuje mnie, zanim wychodzę. – Scarlett, kocham cię – jego spojrzenie przepełnione jest smutkiem i żalem. Mam ochotę wrócić w jego ramiona i udawać, że nic się nie stało. Nie mogę jednak tego zrobić. Zanim zatrzaskuję za sobą drzwi jego mieszkania, mówię:

      – Wiem Harry, wiem.

Harry:

     Beznamiętnie przeskakuję pomiędzy różnymi kanałami przy telewizorze, zegarek wskazuje godzinę dziewiętnastą. Jestem pełen podziwu jak szybko dzień zleciał, na siedzeniu na kanapie i kontemplowaniu swojego życia. To, co dziś rano wydarzyło się w moim mieszkaniu naprawdę mną wstrząsnęło. Nigdy nie widziałem Scar tak wściekłej i zawiedzionej na mojej osobie. Faktycznie, może pospieszyłem się z osądami, ale z drugiej strony, czy naprawdę jest się czemu dziwić?

     – Koneser sztuki Zayn Malik, postanowił wypowiedzieć się na temat ostatnich plotek o domniemanym związku z jego asystentką – głos prezenterki telewizyjnej dociera do moich uszu, co od razu przywraca moją uwagę. Wylądowałem na kanale E!, który głównie skupia się na życiu gwiazd. Marszcząc brwi, zwiększam głośność telewizora, by posłuchać, co ma na ten temat do powiedzenia. Na ekran wstępuje Malik, cały uśmiechnięty i jakby w skowronkach. Widząc go mam ochotę splunąć na ziemię.

(ukośna czcionka to cały wywiad)

     – Dziękujemy, że zdecydowałeś się osobiście skomentować tą całą sensację. Co na ten temat powie sam Zayn Malik? - pyta prezenterka. Malik uśmiecha się od ucha do ucha, siadając na krześle przeznaczonym dla niego.

InstruktorWhere stories live. Discover now