52. Efekt motyla

2.8K 151 57
                                    

Przepraszam, że ostatnio nie było rozdziału, pomimo tego, że go zapowiedziałam. Mam nadzieję, że mi wybaczycie!

P.S Dziękuję za zbliżające się 100 tyś!

___________

Scarlett:

     Śmiać mi się chce, bawi mnie to jak życie potrafi zmienić się w ciągu zaledwie dwóch miesięcy, kiedy poznajesz nowych ludzi, którzy wprowadzają szaleństwo do twojej marnej codzienności. Jednej z tych osób trzymam się w tym momencie kurczowo za silną dłoń, nie wyobrażam sobie, by w tej chwili nie wspierać się o jego ciepły dotyk. W sytuacji w jakiej się teraz znalazłam nie ma innego wyjścia, niż to, by Harry był obok mnie i wspierał mnie w takiej chwili, przy tym sprawiając, że czuję się bezpieczna.

     Zbliżając się do budynku, w którym mieszka Evan odczuwam niespokojne bicie serca. Dopiero teraz tak naprawdę zdaję sobie sprawę z tego, że ogarnia mnie strach przed tym co czeka mnie tuż za moment. Kompletnie nie wiem jak poradzić sobie z zaistniałą sytuacją, jak przemówić do Evana, którego już nie poznaję. Nie wiem kim jest Evan Coles, już nie. Wiem natomiast kim niegdyś dla mnie był i tego będę się trzymać, by przywrócić mu jego spokojne życie. W tym momencie niczego nie chcę bardziej.

     – Zawsze masz poczucie jakby w twoich rękach spoczywało naprawienie całego zła jakie się wokół ciebie roztacza, prawda? - głos Harry'ego wytrąca mnie z myśli. Spoglądam na jego spokojną twarz, kącik jego ust uniósł się lekko ku górze. Wciągam powietrze do płuc, po czym je wypuszczam. Słowa chłopaka zastanawiają mnie. Nie dlatego, że są absurdem, ale ponieważ są niepodważalną prawdą i dopiero Harry mnie w tym uświadamia. Odkąd pamiętam miałam poczucie, że wszystko musi być idealne. Nic nie mogło zaburzać mojego spokojnego rytmu życia, bałam się porażek i zejścia z jednego wytyczonego szlaku, a jeżeli coś już pojawiało się na mojej drodze, co wyraźnie chciało ją zaburzyć, robiłam wszystko, by pozbyć się tego jak najszybciej. Szczególnie w przeciągu ostatnich miesięcy. Nawet jeśli do końca nie dotyczyło to mojego życia, bałam się, że w pewien sposób osiągnie to coś w rodzaju efektu motyla. Coś co dzieje się wokół mnie, z łatwością może negatywnie wpłynąć na wszystko... czym jestem. Dlatego też, brałam wszystko na siebie....

     Nie zdążam odpowiedzieć na pytanie chłopaka, ponieważ znajdujemy się przed mieszkaniem Evana, a przede mną wyrasta postać mężczyzny. Z początku zastanawiam się kim jest tajemniczy, młody mężczyzna przede mną, lecz potem przypominam sobie, że z ośrodka, do którego chcę wysłać Evana, wysłali do pomocy jednego z lekarzy. Mężczyzna odwraca się do nas, zapewne słysząc nasze kroki. Jest nieco niższy od Harry'ego, jego ciemne włosy zaczesane są do tyłu, a jego policzki pokrywa gęsty zarost. Jest stosunkowo młody jak na lekarza takiego przypadku. Przynajmniej tak sądzę, kiedy na niego spoglądam. Mężczyzna uśmiecha się do nas, kiedy tylko znajdujemy się obok niego.

     – To z państwem byłem umówiony w sprawie... - mężczyzna spogląda na kartkę formatu A4, którą trzyma w dłoni. – Evana Coles'a? - dodaje, zapewne po przeczytaniu jego nazwiska na dokumencie.

     – Tak – odpowiadam niepewnie. – Mieszka na drugim piętrze – dodaję, sama nie wiem po co. Harry ściska delikatnie moją dłoń, kiedy odczuwa, iż się denerwuję. To samo zapewne odczuwa lekarz, który lekko uśmiecha się do mnie.

     – Niech się pani nie denerwuje, poradzimy sobie z pani przyjacielem – mówi, a ja tylko delikatnie potakuję głową. – Oh, na Boga, nie przedstawiłem się – lekarz kręci zabawnie głową, wyciągając dłoń w moją stronę. Starając się opanować własne trzęsące się dłonie, ujmuję ją.

InstruktorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz