12. Hej, nie jesteś idiotką...

9.9K 429 94
                                    

Będzie krótki, ale na rozkręcenie akcji :) Miłej lektury...

Scarlett's POV:

Zaskoczona faktem, iż po przebudzeniu znajduję się w pokoju gościnnym w mieszkaniu Harry'ego przeciągam się z uśmiechem na twarzy. Wspomnienie wczorajszego wieczoru uderza we mnie w sekundzie kiedy kładę stopy na miękkim dywanie przy łóżku. Spoglądam przed siebie i widzę swoje odbicie w lustrze, ubrana jestem w JEGO koszulkę i JEGO luźne spodenki. Nic do siebie nie pasuje. Pamiętam, że zasnęłam otulona wtulona w Styles'a w bieliźnie, w jego łóżku. Czyżby przeniósł mnie w środku nocy? Wzruszam ramionami udając się szybko do łazienki czując coraz większy stres na spotkanie z nim w kuchni przy śniadaniu.

Kiedy znów go zobaczę poczuję jego dłonie na mojej nagiej skórze, jego usta na swoich... Kręcę głową próbując choć na chwilę wyrzucić te wspomnienia z głowy co jak na razie wydaje się niemożliwym zadaniem...

Po szybkim prysznicu schodzę na dół ubrana w sukienkę, którą nosiłam wczoraj. Serce przyspiesza kiedy słyszę, jak Harry krząta się w kuchni najprawdopodobniej szykując śniadanie.

- Dzień dobry – mówię ku jego zaskoczeniu. Harry odwraca się z uśmiechem lustrując mnie z góry do dołu.

- Dzień dobry, sukienka już nie gniecie? – pyta, a ja chichoczę.

- Da się przeżyć, muszę w czymś wrócić do domu – siadam na jednym z krzeseł przy drewnianym stole.

- Raczej nie będziesz wracała nago – chłopak mówi – To znaczy nigdy nie widziałem cię nago – odchrząkuje. – Sądzę, że wszystkim by się podobało – jego zmieszana odpowiedź rozbawia mnie i intryguje. Marszczę brwi na jego stwierdzenie, przecież dopiero co kochaliśmy się w jego łóżku, tego raczej nie robi się w ubraniach!

Biorę to za kolejny przezabawny żart chłopaka i kręcę głową. Harry odwraca się ponownie w stronę stołu tym razem w dłoniach trzymając dwa talerze z omletami. Kładzie je na stole i podaje mi sztućce.

- Smacznego – mówi i nie owijając w bawełnę przechodzi do spożywania posiłku. Patrzę zaintrygowana na jego ruchy. Harry nic nie wspomniał, nic a nic o wczorajszej nocy jakby nie pamiętał co jest niemożliwe pomimo ilości wypitego przez nas alkoholu. Nie odzywając się ani słowem biorę widelec w dłoń i zabieram się do jedzenia śniadania. Na pewno będę potrzebowała dzisiaj siły...

- Odwiozę cię do domu, co ty na to? – chłopak proponuje. Ja tylko potakuję głową. Już mnie wygania? To wszystko wydaje się tak dziwne zważając na to do czego doszło między nami... a może to nie miało dla niego żadnego znaczenia?

****

- Poczekaj chwilę, zostawiłam torebkę w pokoju u góry – mówię do Harry'ego w momencie kiedy mieliśmy już opuścić jego mieszkanie. Biegiem udaję się na piętro, a kiedy znajduję się w korytarzu coś wydaje się nie w porządku... Na końcu korytarza nie ma żadnych drzwi, ŻADNYCH. Przecież pamiętam jak wczoraj przechodziliśmy przez nie na drugie patio, było tam jacuzzi, a my z Harry'm... Kręcę głową i podchodzę do ostatnich drzwi po lewej stronie, aby upewnić się czy nie pomyliłam wejścia. Otwieram klamkę, ale za nimi mieści się mały salonik...ściągam brwi kompletnie zdezorientowana. Co wczoraj się stało? Czy powinnam zapytać, co nigdy się nie wydarzyło...?

Wchodzę do pokoju gościnnego zabierając małą kopertówkę i biegnę do Styles'a, aby wszystko wytłumaczyć...

Harry's POV:

Jadąc w samochodzie Scarlett wydaje się zachowywać tajemniczo, widzę jak ściąga brwi i przygryza wargę co jest cholernie seksowne, ale wiem, że zastanawia się nad czymś intensywnie.

- Co jest? – pytam, a ta gwałtownie odwraca głowę w moją stronę. Dziewczynę z pewnością coś trapi.

- Co się wczoraj działo? – w jej głosie słyszę niepewność. Dziewczyna zaskakuje mnie tym pytaniem. Na moje usta wstępuje mały uśmieszek. – Z czego się śmiejesz!? – Scarlett dodaje.

- Nie możesz pić dużo wina, wczoraj tak na ciebie zadziałało, że kompletnie zbiło cię z nóg, mówiłaś mi coś o patio i o jacuzzi więc zaniosłem cię do łóżka – tłumaczę spoglądając na dziewczynę. Scarlett otwartą dłonią uderza się w czoło, a po chwili wybucha gromkim śmiechem.

- Ale kicha! – mówi przez śmiech. Śmieję się razem z nią nie bardzo wiedząc o co chodzi. – Wszystko jasne... - dodaje kręcąc głową.

- Co jest jasne? – pytam skręcając w drogę prowadzącą do mieszkania dziewczyny.

- Nie wiem czy powinnam...- zatrzymuje się spoglądając na mnie wyczekująco.

- Mów! – śmieję się.

- Ja... myślałam, że u ciebie w domu znajduje się drugie patio z jacuzzi, pamiętam jak wskoczyłam do jacuzzi, dołączyłeś się do mnie i...- Scarlett zaczyna chichotać. – To musiało mi się śnić, ale kochaliśmy się w jacuzzi... - dziewczyna wypala, a ja niemal powoduję wypadek. Krztuszę się spoglądając na nią, jest rozbawiona. – To wszystko działo się z twojej perspektywy i było takie rzeczywiste, ale ze mnie idiotka, myślałam, że to działo się naprawdę... - Scarlett robi się czerwona na twarzy.

- Hej nie jesteś idiotką, to tylko sen... - odpowiadam sam nie będąc zadowolonym z tego, iż to tylko był jej sen...no i że nie mam cholernego jacuzzi! Zatrzymuję samochód pod jej domem przekręcając kluczyk. Samochód gaśnie. – Widzimy się pojutrze na jazdach? – pytam, a dziewczyna potakuje głową dalej speszona.

- Tak, do zobaczenia pojutrze – odpowiada kładąc dłoń na klamce. Dziewczyna wychodzi i otwiera tylne drzwi, aby zabrać obraz, który jej podarowałem. Nie wiem dlaczego, ale szybkim ruchem opuszczam samochód i staję przy niej.

- Może pomogę ci z obrazem? – proponuję pomoc, ale ta przeczy kręcąc głową.

- Dziękuję, poradzę sobie...- uśmiecha się do mnie i przez chwilę wpatruje się w moje oczy. Ten wzrok jest tak magnetyczny...

- Do zobaczenia – mówię i nachylam się do jej policzka, aby złożyć słodki pocałunek. Ten mały gest sprawia, że cały drżę...mógłbym uzależnić się od tego uczucia.

Scarlett's POV:

Rzucam się na swoje łóżko w moim mieszkaniu. Zamykam oczy oddychając miarowo. Tyle się wydarzyło w ciągu ostatnich 24 godzin. Chichoczę przypominając sobie śmieszną sytuację jaka zdarzyła się w mieszkaniu Styles'a, a raczej w ogóle nie miała miejsca. Jak potrafiłam nie odróżnić jawy od snu?! Musiałam naprawdę wypić za dużo wina, na dłuższy okres muszę zrobić sobie przerwę.

Nie mam pojęcia gdzie jest moja współlokatorka, wróciłam do pustego, ale uporządkowanego mieszkania, jestem bardzo zadowolona z mojego wyboru, a tak bardzo się go obawiałam...

W momencie kiedy wstaję, aby otworzyć laptopa z zamiarem ogarnięcia się ze studiami słyszę dzwonek do drzwi. Bez większego namysłu odchodzę od biurka i udaję się do drzwi wejściowych. Przekręcam zamek i pociągam drewniane drzwi w swoją stronę.

- Cześć, możemy porozmawiać? – za drzwiami stoi Evan. Nikt inny jak mój były chłopak.

InstruktorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz