55. Mona Lisa

2.7K 141 29
                                    


Scarlett:

     Zmrok przykrył już większość ogrodu w stylu angielskim na tyłach hotelu. Wraz z opadającą na niego ciemną, wieczorną kurtyną, zmianę pory dnia odczuwam też na swoich policzkach, które owiane przez chłodny wiatr szczypią mnie tuż pod oczami. Nie wstaję jednak z małej, drewnianej ławki, by wrócić do hotelu. Zmiana pogody nie zniechęca mnie, a wręcz przeciwnie, tylko orzeźwia mój umysł, w którym teraz dzieje się bardzo wiele. A co za tym idzie, pomaga mi to w wyplewieniu tego co zatruwa moje myśli.

     Tym razem nie gorączkuję się nad rozwiązaniem problemów, nie ma ich teraz na mojej drodze. A te o których istnieniu mam świadomość – zwyczajnie nie są moje. Jak na przykład sytuacja skonsternowania miłosnego mojego szefa i przyjaciela. Nie mogę tego zakwalifikować jako „Problem Scarlett Kray Wagi Pierwszej". Już nie. Zanim pomyślę teraz o innych, muszę pomyśleć o sobie i o tym czego ja chcę. O tym czego pragnę i potrzebuję, a nie o tym czego wymagają i chcą ode mnie inni. Pierwszy raz od dawna muszę się naprawdę zastanowić kim jestem i co jest dla mnie ważne. Ostatnio nie miałam na to czasu.

     Denerwuje mnie to, że Zayn wyładowuje swoją złość na mnie za to, że nie czuję do niego nic więcej poza przyjaźnią. Przecież to nie moja wina. Nie można zmusić się do kochania, a on nie potrafi tego zrozumieć. Poczułam się jakby niemal obwiniał mnie za swoje nieszczęście, a ja kompletnie nie chciałam, by rozpoczęcie mojej pracy w galerii wiązało się z zakończeniem jego narzeczeństwa i narodzin głębszej sympatii do mojej osoby. Nie miałam tego w zamiarze, pomimo tego, co zaszło między nami w tym całym procesie „odnawiania przyjaźni"... Nie powinnam dopuścić do pewnych wydarzeń czego bardzo żałuję...

     – Nie marzniesz? - męski głos dochodzący zza moich pleców zaskakuje mnie. Odwracam się w stronę źródła głosu i zauważam Toniego, który z dłońmi w kieszeniach uśmiecha się do mnie. Prycham cicho wracając spojrzeniem przed siebie. Chwilę później Toni dosiada się obok mnie na ławce, ta ugina się lekko pod ciężarem jego ciała.

     – Już od jakichś dwudziestu minut – chichoczę. – To pozwala mi jednak myśleć trzeźwo – dodaję otaczając się ramionami. Spoglądam na chłopaka obok mnie, ten zaczyna ściągać swoją skórzaną kurtkę i zarzuca mi ją delikatnie na plecy. Uśmiecham się do niego ciepło. – Dziękuję – mówię cicho.

     – Koniec myślenia na dzisiaj – dłonie Toniego ponownie lądują w kieszeniach jego dżinsów. – Świetnie dzisiaj wypadliście, dokument będzie petardą – zaczyna. Nagrania trwały dłużej niż byśmy tego chcieli, ale dzięki temu wszystko będzie dopięte na ostatni guzik. Przynajmniej taką mam nadzieję. Na początku czułam się skrępowana przed kamerami, lecz później nieco się rozluźniłam. Napięcie po rozmowie z Zayn'em minęło, chociaż ciężko było o tym zapomnieć.

     – Dzięki, że nas tu zaprosiłeś – mówię cicho zaciskając palce u dłoni. Toni tylko potakuje głową, spoglądając przed siebie.

     – Zauważyłem, że byłaś strasznie spięta. Stało się coś? - no i nie wyszło. Udawanie, że wszystko jest w porządku nie powiodło mi się, a świadczy o tym troska Toniego... Chcę zaprzeczyć, pokręcić głową na znak, iż wszystko jest w porządku, ale nie potrafię...

     – Sama nie wiem... - wzdycham. Czubkiem buta ryję w ziemi pod ławką małą dziurę.

     – Powiedz mi – zaczyna Toni. – Jeśli oczywiście mogę zapytać... Co jest między tobą a Zayn'em? - gwałtownie przenoszę swój wzrok na jego twarz, przy tym rozszerzając lekko oczy. Czy to aż tak oczywiste, że pomiędzy mną, a moim szefem jest coś... nie w porządku?

InstruktorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz