22. So let's start right now...

8.2K 415 70
                                    

Internet wrócił, Instruktor także! Miłej lektury...

Dziękuję za 30 tyś. wyświetleń!

________


Wydaje się jakby dzień moich urodzin, był najdłuższym dla mnie dniem w roku zważając na to ile zdążyło się już wydarzyć. A przecież dochodzi dopiero siedemnasta!

− Chcielibyśmy zostać dłużej, ale wieczorem przychodzi księgowa, tata musi załatwić parę spraw – mama przytula mnie mocno, kiedy stoimy przed budynkiem mojego dotychczasowego mieszkania.

− Zadzwoń jak będziesz potrzebowała pomocy z przeprowadzką − mówi ojciec całując mnie czule w czoło tak jak robi to zawsze odkąd się urodziłam.

− Myślę, że sobie poradzę, poproszę kogoś o pomoc – uśmiecham się do ojca.

− Ah no tak, masz na myśli Harry'ego? – ojciec mruga do mnie oczkiem, a ja chichoczę.

− Chyba pierwszy raz zapamiętałeś imię chłopaka, który obraca się w moim towarzystwie − opieram się o granatowy samochód rodziców.

− Wydaje się, że na to zasługuje − tata uśmiecha się.

− Tak...masz rację − spoglądam zakłopotana na dłonie.

− Dobrze Scarlett – mama odchrząkuje widocznie zmieszana tematem. − Będziemy zmykać, baw się dobrze przez resztę dnia. Nie żałuj sobie – mama ściska mocno moje ramiona i całuje mnie w policzek. Odsuwam się od samochodu, by rodzice mogli bez problemu zapakować się do środka. Ze łzami w oczach macham im na pożegnanie kiedy ci wyjeżdżają z podjazdu. Jestem im wdzięczna za ogrom rzeczy w jakich mi pomogli podczas mojego stosunkowo krótkiego życia, są dla mnie najważniejsi...

Kiedy wchodzę do swojego mieszkania rozglądam się wokoło, niedługo już nie będę tu mieszkać... Czuję ciarki na ciele, kiedy myślę o żmudnym procesie pakowania się, po to by za jakiś czas rozpakować wszystko co schowane w pudłach. No i... muszę porozmawiać z Libby i w razie czego znaleźć kogoś na moje miejsce.

Słysząc dźwięk przychodzącej wiadomości wyciągam telefon z tylniej kieszeni spodni i podświetlam ekran.

Od: Harry

Wiadomość: Boże, czy to jest dziwne, że już nie potrafię się Ciebie doczekać, pomimo tego, że widujemy się dosyć często? Z niecierpliwością czekam do 19:00...

Czuję jak robi mi się ciepło po przeczytaniu zaskakującej wiadomości od Styles'a, niby zwyczajny sms, ale to co zawiera sprawia, że czuję wypieki na policzkach, a moje serce przyspiesza... Uśmiecham się do siebie rzucając telefon na łóżko, to będzie ciekawy wieczór. Żeby jednak był udany, muszę się porządnie przygotować... a jak wiadomo, kobiecie zajmuje to ogromną ilość czasu...

****

Przed dziewiętnastą słyszę dźwięk dzwonka do drzwi. Spoglądam szybko do lustra w przedpokoju i poprawiam włosy, które zakręciłam w lekkie fale. Z uwagi na przyjemną, słoneczną pogodę ubrałam się tak, aby się nie przegrzać. Zadowolona z efektu, w którym króluje beż uśmiecham się do siebie na odwagę i pędzę do drzwi, aby powitać Harry'ego.

Otwieram drzwi z szerokim uśmiechem na twarzy, który po chwili znika w sekundzie.

− Co... co ty tu robisz? – czuję jak krew w moich żyłach się gotuje. Za drzwiami nie stoi Harry, a Evan... W dłoni trzyma różę i patrzy na mnie z zakłopotaniem.

InstruktorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz