57. Tysiąc pięćset funtów

2.4K 130 56
                                    


Scarlett:

     Jest gorąco. Obcasy moich butów stukają gwałtownie o posadzkę w korytarzu, budynku, przez który właśnie przemierzam. Patrząc wciąż w jeden, stały punkt przede mną, idę, zaciskając usta i pięści. Ogarnia mnie cholerna złość, a serce bije szybko, jakbym przebiegła właśnie maraton. Samo przebywanie w tym miejscu wywołuje we mnie poczucie zawodu więc staram się kontrolować emocje jak mogę, by tylko nie pogorszyły sytuacji. Nie będę od tego uciekać i czekać, aż sprawa sama się rozwiąże. Załatwię to jak dorosły człowiek, bo w końcu nim jestem, tak?

     Stając przed drzwiami, do których dojście od windy zajęło mi pół minuty, wyciągam dłoń naprzeciw, by gwałtownie do nich zapukać. Odwracając na chwilę wzrok na bok, czekam, aż mieszkaniec otworzy je przede mną, a wtedy będę mogła przejść do konkretów. W końcu drzwi uchylają się przede mną, a zza nich wychyla się głowa Harry'ego. Wciągam powietrze do ust i gwałtownie odpycham drzwi na bok, by przejść przez nie do wnętrza mieszkania. Harry kompletnie zbity z tropu odskakuje na bok, zatrzaskując za sobą drzwi.

     Staję w połowie przedpokoju i zakładam ręce na piersi. Oskarżającym wzrokiem wpatruję się w chłopaka, po czym wybucham.

     – Ty zakichany idioto! - krzyczę, rzucając torebkę na ziemię i podchodząc do niego, uderzam otwartą dłonią jego policzek. Delikatnie, ale uderzam. – Dlaczego mi to robisz?! - Harry kompletnie wytrącony z równowagi łapie się za policzek, który lekko zaczerwienił się. Jego reakcja jest zmieszana, nie potrafi wysilić się na żadne słowo. – Robię wszystko, żeby było między nami dobrze, a ty łapiesz się na fałszywe osądy, zamiast wytłumaczyć to ze mną! Chciałbyś poznać choć trochę prawdy, choć trochę tego jak to naprawdę wyglądało? Możesz się do tego zmusić? Czy nie chcesz słyszeć innej opcji, o ile ta nie zrani twojego biednego serduszka? – jestem wściekła. Przysięgam, że gdyby było to możliwe, złość parowałaby z każdej części mojego ciała. Harry w końcu wydaje pierwszy dźwięk, jest nim prychnięcie.

     – I kto to mówi. Osoba, która pierwsza podjęła się fałszywych oskarżeń, wzięłaś to co miałaś podane na tacy, a teraz dziwisz się, że ja robię podobnie? - palec wskazujący Harry'ego skierowany jest na niego samego. Słowa uderzają we mnie niczym grom, są jednak prawdziwe, co sprawia, iż na chwilę zamykam usta. Oddycham ciężko w złości, zastanawiając się nad odpowiedzią. Harry podchodzi bliżej, spod rękawa jego koszulki wystaje opatrunek, który założono mu po postrzale. Na chwilę docierają do mnie wyrzuty sumienia, że go uderzyłam.

     – To, co widziałeś na stronie tego szmatławca, to kłamstwa. Mnie i Zayn'a nie łączy nic poza przyjaźnią. Rozmawialiśmy wtedy, tak naprawdę kłóciliśmy się, a zdjęcie zostało zrobione w najmniej odpowiednim momencie – tłumaczę już spokojniejszym głosem. Harry odwraca wzrok w drugą stronę, kręcąc głową. Dokładnie tak, jakby mi nie wierzył...

     – Co tu się dzieje? - damski głos dociera do moich uszu nagle i niespodziewanie. Nieprzyjemne dreszcze ogarniają moje ciało, kiedy odwracam się w stronę źródła głosu. Przede mną, jakby nigdy nic wyrasta Jade. Jade do cholery! Z pobłażliwym uśmiechem na ustach odwracam się w stronę Harry'ego i teraz to ja kręcę głową z dezaprobatą.

     – To nie tak – Harry zaczyna, a ja prycham. Odwracam się ponownie w kierunku Jade i z nienawiścią w oczach, podchodzę bliżej niej.

     – Masz się stąd zmyć w mgnieniu oka, nie chcę cię widzieć – unoszę ton głosu, patrząc jej prosto w oczy. Dziewczyna zdobywa się na cichy, kpiący chichot.

     – Kim ty jesteś, żeby mi mówić co mam robić? - dziewczyna zakłada ręce na piersi.

     – Wypierdalaj! - krzyczę, pierwszy raz złość przejmuje tak moje ciało, a przekleństwo wychodzi z moich ust szybciej, niż bym tego chciała. – Idź i nie wracaj – dodaję. Jade jest wyraźnie wycofana i unosząc brwi, bez słowa kieruje się w stronę wyjścia. Po chwili, drzwi zatrzaskują się za nią i zostaję sama z chłopakiem.

InstruktorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz