I jak na moje szczęście spotkałam na wyjściu parówę.
-A ty gdzie wychodzisz?- spytała zamykając mi drzwi żebym nie wyszła.
-Nie musisz wszystkiego wiedzieć- prychnęłam.
-Idziesz sprzątać kuchnię.
-Ale dziś mam wolne.
-Nie obchodzi mnie to nie wyjdziesz nigdzie- zamknęła drzwi na klucz aha.
-Idiotka- powiedziałam pod nosem.
-Za 5 minut sprawdzam czy jesteś..
*******
Kiedy parówa już poszła szybko otworzyłam okno i wyskoczyłam z niego jak petarda żeby zdarzyć...
*Leo*
Czekałem na nią już sporo czasu nie przyjdzie jestem beznadziejny tylko robię sobie nadzieję..
Wracałem powoli do tego gównianego ośrodka. Bawiłem się rękawami bluzy i nagle usłyszałem, że coś upada. Spojrzałem się w tamtą stronę to Dani.
-Ała- mrukneła cicho.
-Dani?!!- spytałem zdziwiony- co ty tu robisz?
-No przecież miałam przyjść, ale trochę się spóźniłam- próbowała wstać.
-Trochę 30 minut- podszedłem do niej i pomogłem jej wstać- coś cię boli?
-Ugh lewe kolano..- skrzywiła się.
-Chodź wezmę cię ba barana- wyskoczyła mi na plecy i wróciliśmy do budynku.
*Dani*
Leondre niósł mnie przez całą drogę, bo jak zwykle muszę sobie coś zrobić.
Zniósł mnie do swojego pokoju i położył na swoje łóżko.
-Poczekaj chwilę znajdę coś przeciw bólowego- zaczął szukać leków w walizce- mam- w końcu uradowany wykrzyczał.
-To dobrze- zaczęłam papugować jego głos.
- Odkryj kolano- podwinęłam nogawkę od spodni.
-Na początku będzie bardzo piekło, ale później powinnaś poczuć ulgę- odkręcił maść i zaczął smarować mi kolano co było dziwnym uczuciem.
-To dlaczego chciałeś żebym tam przyszła?- spytałam po chwili...