37

330 36 11
                                    

Nie dochodziła do mnie ta informacja. Mój kochany Li, nie mógł umrzeć! 

Chwyciłem jego poranioną dłoń w swoją i cicho zacząłem łkać, a moje łzy zaczęły skapywać na jego skórę. Wszystko na nic, kiedy on nie żył.

Nawet nie zareagowałem kiedy obok pojawił się Niall i objął mnie, tuląc do siebie i też cicho płacząc. Nikt nie spodziewał się takiego zakończenia. 

Obróciliśmy głowę, kiedy usłyszeliśmy huk. W jednej ze ścian magazynu była ogromna dziura, przez którą przeszedł feniks. Podszedł no nas powoli i pochylił nad Liamem. Z jego oczu zaczęły spływać gorące łzy, które lądowały na jego ciele. Byłem nieco zaskoczony zachowaniem ptaka, kiedy zauważyłem że wszystkie rany Li zaczęły znikać. Byłem w prawdziwym szoku, kiedy oczy Li powoli otworzyły się.

-N-Niall- wydusiłem.

-Będzie dobrze Zee- wyszeptał w moje włosy.

-Nie Ni, spójrz na Liama!- pisnąłem.

Blondyn zrobił co kazałem i zaniemówił  w szoku.

-Coś mnie ominęło?- wychrypiał szatyn,rozbawiony.

-Li!- krzyknąłem i przytuliłem go płacząc ze szczęścia.

-Zee... udało ci się- szepnął, chowając twarz w mojej szyi.

-Myślałem że cię straciłem, nie rób mi tego więcej!- pisnąłem, całując go w jego brudne włosy.

-Zayn... Feniks... On uzdrowił mnie i podarował wszystkim wilkom i tobie nieśmiertelność w podzięce za twoją pomoc- powiedział szybko.

-Co?- zdziwiłem się i spojrzałem na feniksa.

Ukłonił mi się nisko, a ja otworzyłem szerzej oczy w zaskoczeniu.

-Oddaje ci królewski hołd.- dodał Li, uśmiechając się szeroko.- Zostałeś królem wilków i nadnaturalnych stworzeń.

Nawet nie miałem pojęcia że coś takiego może się wydarzyć.

Friend✅जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें