26

433 45 8
                                    

Jak codzień odprowadziłem Zayna na uczelnie jako wilk. Byłem trochę zdziwiony kiedy zaczął wiać silny wiatr, bo o niczym nie mówili o tym w telewizji. Zee też wydawał się być jakiś dziwny.

-Cześć! Ale wieje!- pojawił się obok nas Niall.- Wszystko w porządku Zee?

-Ja... Nie wiem- wymamrotał.

-Może powinieneś zrobić sobie wolne?- spojrzał na niego z troską.

-Nie! Nic mi nie jest! Po prostu... Nie umiem tego wytłumaczyć... czuję się taki nieobecny- westchnął.

Chwilę później całkiem nie oczekiwanie zemdlał. Niall w ostatniej chwili złapał go, by nie upadł.

-Cholera! Wiedziałem że coś jest nie tak!- zawołał.

Szczeknąłem na niego żeby szedł ze mną do domu. Byłem bardzo zmartwiony stanem Zayna. Nie miałem pojęcia co jest. Jeszcze wczoraj wszystko było w porządku, a teraz Zee jest nie przytomny.

Kiedy szliśmy, wiatr o wiele się wzmocnił, jak by nadchodził jakiś huragan. Byłem naprawdę zaniepokojony tym co się dzieje. W końcu kiedy dotarliśmy do domu, ja się przemieniłem, natomiast Niall położył Zayna na łóżku w sypialni.

-Co teraz zrobimy?- spytał Niall.

-Nie wiem... kompletnie nie mam pojęcia co robić... Nigdy nie byłem świadkiem czegoś takiego- złapałem dłoń mulata.

-Nie rozumiem?

-Ten wiatr jest powiązany z Zaynem. Myślę że zaczynają ujawniać się jego cztery żywioły- przygryzłem wargę- To przez nasze połączenie. Nie dość że jesteśmy chronieni, to jeszcze Zayn będzie władać czteroma żywiołami i wilkami. Boję się że jest na to zbyt delikatny- wytłumaczyłem.

-Cholera... Coś mi się obiło o uszy kiedy odchodziłem od swoich- przeczesał swoje włosy dłonią- Co teraz?

-Czekamy i dzwonię do swojej matki.- mruknąłem biorąc od Zayna telefon.

Friend✅Where stories live. Discover now