6

574 59 2
                                    

Zayn jak obiecał, kupił mi kilka par bielizny. Nie naciskał na mnie żebym się otworzył. Miałem ogromne szczęście że mnie potrącił i się mną zaopiekował.

Mimo wszystko lubiłem być w jego obecności wilkiem. To jak mnie drapał za uszami albo po brzuchu, było cudownym uczuciem.

Jednak pewnego dnia odkąd się obudził, był smutny. Nie miałem pojęcia jak temu zaradzić, bo moje sztuczki które zawsze go rozweselały nie działały. W końcu przemieniłem się i pod jego nie obecność postanowiłem zrobić mu obiad i przygotować pachnącą kąpiel. Kiedy na zegarze wybiła siedemnasta, do domu wszedł Zayn. Posłałem mu zatroskany uśmiech, widząc jego smutne oczy i pomogłem zdjąć mu płaszcz.

-Zrobiłem ci obiad- odezwałem się.

-To miło z twojej strony Li- uśmiechnął  się odrobinę i poszedł do salonu, gdzie czekał zastawiony już stół.

Kiedy zaczął jeść, zacząłem masować jego spięte ramiona, na co z jego ust uciekł jęk.

-Powiesz co cię trapi Zee?- spytałem, kiedy skończył jeść.

-Ja... Dzisiaj jest rocznica śmierci moich rodziców- wyszeptał.

-Oh...

-Zginęli w pożarze domu, który tylko ja przeżyłem- wyznał- Staram się z tym pogodzić ale tak bardzo za nimi tęsknię- jego głos się lekko załamał.

-Przykro mi- kucnąłem obok niego i złapałem jego dłoń- teraz na pewno patrzą dumni na ciebie z góry- starałem się go pocieszyć.

-Cieszę się że jesteś tutaj- podciągnął nosem i wtulił się we mnie.

-Zawsze będę najdroższy- wyszeptałem, mierzwiąc jego włosy.- Chodź, zrobiłem ci kąpiel, odprężysz się- ucałowałem go w czoło.

Friend✅Where stories live. Discover now