15

449 47 8
                                    

Wciąż nie mogę uwierzyć że Andy mi to robi... Mój najlepszy przyjaciel.

-Dlaczego? Starsi kazali ci mnie zniszczyć?- spytałem słabo.

-Nie. Nie chce mieć z nimi nic wspólnego. Odkąd odszedłem, gram na własnych zasadach. To przez ciebie zabili Radlley'a, mogłeś trzymać rączki przy sobie. Bawi mnie to, jak słaby i bezbronny jesteś. Jesteś jak insekta, którą trzeba zgnieść. Po za tym Zayn... Aż szkoda nie skorzystać, je mi z ręki- zaśmiał się.

-A ja ci ufałem- syknąłem.

-Spokojnie, nauczę Zee kilka sztuczek, żeby po hamować twój ostry języczek.

-Wynoś się stąd- warknąłem.

Uśmiechnął się do mnie tylko kpiąco i odszedł.

Kiedy wróciłem do środka, od razu podszedłem do Zayna.

-Zee, błagam, nie zadawaj się z Andym- spojrzałem mu w oczy.

-Dlaczego? Jesteś zazdrosny?-uniósł brwi.

-On... Jest niebezpieczny, okay? Musisz obiecać że nie będziesz się do niego zbliżać- spojrzałem na niego błagalnie.

-To twój przyjaciel!

-Jeszcze chwilę temu też tak myślałem- skrzywiłem się.

-Oh...

Wtuliłem się w niego mocno, czując się taki bezsilny. Nie miałem pojęcia co jeszcze mogę zrobić, żeby ochronić siebie i mulata.

-Wszystko w porządku Li?- spytał cicho, głaszcząc moje plecy.

-Już nic nie jest w porządku- szepnąłem, łamliwym głosem.

-Hej, masz mnie, tak?- mruknął i ucałował mnie w skroń.

-Po prostu nie daj się.

Odsunąłem się trochę i złożyłem na jego ustach czuły pocałunek. Oddał go od razu i po chwili pocałunek zmienił się w bardziej namiętny.

Życie to suka.

Friend✅Where stories live. Discover now