Rozdział 10

4.9K 153 30
                                    

 "So you can keep me inside the pocket of your ripped jeans ." ~ Ed Sheeran

„Twój ojciec potrzebuje nowej nerki." Powiedział doktor skanując swoje notatki. Wpatrywałam się w niego zastanawiając się czy mogę ofiarować tacie swoją.

„Mogę mu dać swoją." Odezwałam się. Harry wysłał mi gniewne spojrzenie, ale zignorowałam go.

„Musimy zrobić testy sprawdzające czy macie taki sam typ krwi." Powiedział. To jest mój tato, czy nie powinien mieć on tej samej grupy krwi co ja?

„Ale to mój tato." Powiedziałam zmieszana.

„Wciąż musimy je zrobić, żeby mieć pewność." Powiedział doktor.

„Czy nie możecie znaleźć kogoś innego? Nie pozwolę ci tego zrobić, Bell." Odezwał się Harry kierując ostatnie słowa w moją stronę.

„Proszę Pana, jeśli chce to zrobić nie może jej Pan powstrzymać." Odpowiedział lekarz biorąc moja stronę. Uśmiechnęłam się z wdzięcznością w jego stronę.

„A teraz przejdźmy do wykonania testu." Powiedział zabierając mnie od Harrego. Dzięki ci Boże, ten mężczyzna jest taki uparty.

„Proszę tutaj usiąść, za chwilę przyjdzie pielęgniarka, aby pobrać od ciebie krew." Powiedział doktor zostawiając mnie.


*********


„A więc mam już wyniki." Powiedział niepewnie lekarz. To dziwne, hm.

„Przykro mi, ale twój typ krwi nie jest zgodny z grupą krwi twojego ojca." Co? Przecież to mój tato. To niemożliwe. Co do cholery.

„C-co, ale to mój tato. Co Pan przez to rozumie?" Zapytałam. W szoku zeskoczyłam ze swojego siedzenia.

„Wiesz co, wracajmy już." Powiedział Harry chwytając mnie za ramię i wyciągając z pokoju zanim miałam szansę otrzymać jakiekolwiek odpowiedzi.

„Nie waż się zadawać żadnych pytań inaczej twój tyłek będzie czerwony jak twój okres." Zagroził wpychając mnie do samochodu. Nie odezwałam się ani słowem unikając jego złego nastroju.


*********


„Odbiorę cię po szkole maleńka." Powiedział Harry podrzucając mnie pod bramę mojej prywatnej szkoły. Boże jak ja jej nienawidzę. Wszystkie dziewczyny są pyszałkowate i nieznośne. Nie brakowało im pieniędzy, a najgorszą z nich jest Ashton. Pała do mnie taką nienawiścią, ale nigdy nie dowiedziałam się dlaczego. W dzieciństwie byłyśmy nierozłączne, ale wszystko zmieniło się w 7 klasie.

Oczywiście jest śliczna i każdy chłopak natychmiast się w niej zakochuje. Potrafi każdego zwrócić przeciwko mnie. W szkole nie ma ani jednej osoby, która lubiłaby mnie. Nawet pierwszoklasiści są przeciwko mnie.

„Zobaczcie kto wreszcie postanowił pojawić się w szkole." Roześmiała się Ashton razem ze swoimi koleżankami. Spuściłam głowę zdając sobie sprawę, że mam przed sobą długi dzień.

Podeszłam do swojej szafki. Ostatniej rzeczy jakiej teraz potrzebuje to ośmieszenie.


**********


W końcu nadszedł lunch i nie wiem czy mam się cieszyć z tego powodu. Może wezmę tylko jabłko, albo coś w tym rodzaju i zjem na zewnątrz. Ale z drugiej strony nie chciałam ryzykować zobaczenia Ashton. Podjęłam niepewną decyzję i wyszłam na dwór. Może będę mieć szczęście i mnie nie zauważy. Szybko weszłam do stołówki i ustawiłam się w kolejce. Chwilę później nadeszła moja kolej. Chwyciłam jabłko i podałam kasjerce swoja kartę I.D.

Chwilę później odwróciłam się, aby zostać uderzona talerzem spaghetti w twarz. Jabłko wyleciało mi z ręki. Podniosłam głowę, aby zobaczyć chłopaka Ashton złośliwie uśmiechającego się do mnie.

„Ooops." Zaśmiał się razem z resztą osób znajdujących się w stołówce. Spojrzałam na ludzi śmiejących się ze mnie. Byłam zażenowana.

Wybiegłam z pomieszczenia, a chwilę później byłam już poza budynkiem. Pobiegłam na parking i schowałam się za jednym z samochodów, aby nikt nie mógł mnie zobaczyć.

Dlaczego coś takiego zawsze musi przytrafiać się mi. Jak mocno zgrzeszyłam żeby na to zasłużyć? Nikt nie troszczy się o mnie, ale za to wszyscy chcą mnie zranić.

Wyciągnęłam telefon i postanowiłam zadzwonić do jedynej osoby, która przyszła mi na myśl. Harry.

„Arabella?"

„H-Harry czy mógłbyś proszę przyjechać po mnie do szkoły?" Zapłakałam do telefonu. W tle słyszałam krzątaninę i odgłos kluczy.

„Bell, jesteś cała? Co się dzieje? Już jadę." Powiedział szybko. Płakałam do telefonu, gdy powtarzał, że wszystko będzie w porządku. Mam przeczucie, że jednak tak nie będzie.

„H-harry, proszę, pospiesz się." Płakałam. Ostatnią rzeczą jakiej teraz chce to zobaczenie kogoś ze szkoły.

„Jestem w drodze maleńka, wytrzymaj jeszcze chwilę." Powiedział spokojnym, kojącym tonem. Mimo to nie mogłam się uspokoić. Dopiero co zostałam ośmieszona przed całą szkołą. Tak bardzo nienawidzę życia.


***********


„Nie chcę tutaj zostać Harry." Płakałam podnosząc kolana na siedzenie i owijając wokół nich swoje ramiona.

„Przeszłam przez wystarczająco dużo gówna w szkole. Nie jestem już w stanie znieść więcej."

„Wiem maleńka. Wszystko jest już dobrze." Powiedział zabierając jedną rękę z kierownicy kładąc ją na moim kolanie.

„Wcale nie jest. Harry, proszę. Najpierw dowiedziałam się, że mój ojciec nie jest moim biologicznym ojcem po czym zostałam ośmieszona przed całą szkołą. I tonie był pierwszy raz. Proszę." Płakałam biorąc jego rękę i ściskając ją mocno. Chciałam uciec od tego wszystkiego.

„Bell, twój tato jest twoim prawdziwym tatą. To nie zależy od tego czyja krew w tobie płynie..." Powiedział wahając się. Nie zadawał sobie z prawy jak bardzo potrzebuje jego wsparcia.

„Harry proszę. Błagam cię. Zabierz mnie stąd." Błagałam go gdy stanęliśmy przed jego domem. Wpatrywał się w moje przekrwione od płaczu oczy próbując mnie odczytać.

„Jesteś tego pewna?" Zapytał mam nadzieję po raz ostatni.

„Jestem tego pewna." Zapewniłam go. Nie zdawałam sobie wtedy sprawy, że te słowa zmienią moje życie na zawsze w najgorszy możliwy sposób.

Yes, Daddy (Harry Styles) //Tłumaczenie PLWhere stories live. Discover now