|031| - wersja początkowa

1.5K 103 12
                                    




Maybelly spała, opierając głowę o ramię Louisa. Po kilku godzinnym przesłuchaniu, czuła się całkowicie wyczerpana i nie potrafiła wdać się w rozmowę ze swoim chłopakiem. Chciała znaleźć się we własnym łóżku... Niestety wciąż nie mogli opuścić komisariatu – czekali na rodziców May, którzy byli w drodze do San Diego. Bała się spotkania z nimi, choć nie była niczemu winna. Po prostu po tylu dniach nieobecności w domu, zniknięciu w niewyjaśnionych okolicznościach, czuła, że jest gdzieś obok rodziny. Czy wciąż będą patrzeć na nią tak samo? Wciąż będzie ich Maybelly? Nie chciała stracić tego, co miała. Kochających rodziców, siostrę i Louisa. To właśnie oni trzymali ją tutaj.

Zayn i Victoria nie mieli żadnych szans, aby się z tego wszystkiego wywinąć i chociaż to miała z głowy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zayn i Victoria nie mieli żadnych szans, aby się z tego wszystkiego wywinąć i chociaż to miała z głowy. Czuła ulgę. Powstaniowo im poważne zarzuty poparte jednoznacznymi dowodami. Nikt z rodziny Maybelly nie spodziewał się, że dojdzie do porwania tak bliskiej im osoby. Kiedykolwiek. Dopiero teraz tak bardzo zderzyli się z okrutną rzeczywistością i nieprzewidywalnością losu. Najważniejsze było to, że Maybelly nic się nie stało, jedynie jej psychika mogła ucierpieć – tak myśleli rodzice dziewczyny. Jak było naprawdę? Psychikę Maybelly już dawno naruszył ktoś inny...

Zaczęła się przebudzać, słysząc hałas. Policja krzątała się po korytarzu, nieraz głośno trzaskając drzwiami. May zamrugała kilkakrotnie, jasne światło na moment ją oślepiło. Poczuła, że ból pulsuje w jej skroniach i westchnęła ciężko.

Louis poruszył się i spojrzał na rozkojarzoną Maybelly, która marszczyła brwi.

– Jak się czujesz, kochanie? – spytał cicho, przyciskając usta do jej czoła.

Ziewnęła i przytuliła się do twardego torsu chłopaka.

– Chcę do domu, Lou. – Spojrzała na niego smutno. – Mam dość tego miejsca, tej sytuacji. Chciałabym być z rodziną, z tobą... Zrób coś.

Miała ochotę się rozpłakać, lecz powstrzymała łzy. To nie był odpowiedni moment na płacz. Po prostu musiała poczekać...

– Wiem, maleńka. Ale nic nie mogę zrobić, nie tym razem. – Założył jej za ucho kosmyk włosów. – Oni muszą za to odpowiedzieć. Gdybym mógł to bym go zabił za to, że do głowy przyszła mu taka myśl, a co dopiero, że spróbował cię dotknąć. Umierałem każdego cholernego dnia na nowo, chcąc wiedzieć co się z tobą dzieje. Mnie też posądzali – dodał z bólem w głosie.

Maybelly wyprostowała się gwałtownie, wbijając w Louisa zaskoczone spojrzenie.

– Co? O czym ty mówisz? – spytała, mrugając kilkakrotnie.

– Myśleli, że mam coś wspólnego z twoim porwaniem, ale rozwiałem ich wątpliwości. To chłopcy cię znaleźli. Zdobyli nagranie ze stacji paliw. Potem poszło łatwo. – Wyjaśnił, podnosząc jej dłoń do ust i ucałował delikatną skórę.

FEAR →psycho romansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz