|027| - wersja początkowa

1.4K 112 9
                                    


#FEARPL

Przebudziła się, gdy do pokoju wpadły promienie słońca. Otępienie minęło, nie czuła żadnego bólu. Uniosła powieki i zamrugała, odsuwając od siebie miękką kołdrę. Czuła się nieswojo w zupełnie nieznanym sobie pomieszczeniu. Była to sypialnia zadbana, nowoczesna, z zapewne drogimi meblami. Pod oknem stała ogromna szafa, a obok sofa, na której znajdowało się kilka markowych torebek ze sklepów. Łatwo było domyślić się, że są w nich nowe ubrania. Maybelly usiadła, taksując sypialnię wzrokiem. Gdzie była? Pytanie krążyło w jej głowie, gdy przeczesywała włosy chłodnymi palcami. Ostatnie to co pamiętała była rozmowa z Louisem i to, że ktoś ją złapał w pasie. A potem pustka. Czy ktoś zacznie się o nią zamartwiać? Czy sam Louis zacznie jej szukać? Taka wiele pytań i kolejny raz, zero odpowiedzi. Poczuła ucisk w żołądku spowodowany głodem, stresem i przerażeniem. To miejsce... Kompletnie jej obce. Została porwana, lecz nikt nie trudził się, by ją związać, a na dodatek była pewna, że drzwi również zostały otwarte. Powoli wygrzebała się z kołdry i bosymi stopami stanęła na dębowych panelach. Od razu przeszedł ją zimny dreszcz, przez co się wzdrygnęła.

Podeszła do okna, chcąc sprawdzić gdzie jest. Nie rozpoznała nic. Ogród był bardzo zadbany i duży. Rozciągał się do samej plaży. Co? Plaża? Maybelly zmarszczyła brwi, czując jeszcze większy niepokój. Na pewno nie była w Seattle.

Usłyszała jak drzwi się otwierają. Odwróciła się w tamtą stronę by ujrzeć blond dziewczynę.

– Witaj – mruknęła nieznajoma, kładąc ręce na biodra.

Miała na sobie krótką, bardzo obcisłą sukienkę koloru czarnego i kozaki do kolana. Wyglądała groźnie, niebezpiecznie. Zupełne przeciwieństwo Maybelly.

– Co tutaj robię? – ciche pytanie wyleciało z ust brunetki.

Uważnie obserwowała dziewczynę przed sobą, choć nie mogła się cofnąć, bo za sobą miała okno. Zacisnęła dłonie na parapecie. Nigdy wcześniej nie czuła takiego przerażenia.

Blondynka pewnym siebie spojrzeniem zlustrowała May i uśmiechnęła się drapieżnie. Odgarnęła grzywkę z oczu, po czym zrobiła kilka kroków w stronę wystraszonej Maybelly.

– Boisz się. To mi się podoba. Wiesz co mówił mój były? – szepnęła. – Niech nienawidzą. Byleby się bali. Aby zapanować nad człowiekiem, trzeba sprawić, by zaczął się bać.

– Czego ode mnie chcesz? – spytał May, drżącym głosem.

Nie uzyskała odpowiedzi na pytanie.

– Jestem Victoria. Tam masz ubrania. Przebierz się i możesz wyjść z pokoju. Możesz również próbować uciekać, ale to bez sensu. Stąd nie ma wyjścia, chcę, żebyś to wiedziała. Lepiej się z nami nie drażnić, skarbie. Zawsze byłaś taka strachliwa? – Uniosła brew, przyglądając się Maybelly. – Aż dziwne, że Louis nie nauczył cię, jak się bronić. No nic. Śniadanie jest w kuchni, trafisz.

Victoria opuściła pokój, ale odgłos obcasów, uderzających o podłogę, było jeszcze słychać. Drobna Maybelly osunęła się na podłogę, zakrywając twarz dłońmi. Nie płakała, lecz ciężko oddychała, próbując przyswoić wszystkie fakty. Została porwana, nie była ubezwłasnowolniona, nie chcieli jej zabić. Pytanie: po co tutaj była? zaczęło ją dręczyć. Siedziała tak przez dłuższą chwilę. Nie mogła zebrać myśli w jedną spójną całość. Skoro Zayn ją porwał, chciał zemścić się na Louisie. I co dalej? Miała tutaj zostać już zawsze? Wciąż miała nadzieję, że to się skończy tak szybko, jak zaczęło...

Ociężale wstała z podłogi i powoli podeszła do kanapy. Z jednej z toreb wyjęła koronkową, białą bieliznę. Nie miała wyjścia i musiała się przebrać, a także umyć. Może wtedy poczuje się choć minimalnie lepiej. Ze wszystkich ubrań, które zostały przeznaczone dla niej, wybrała najbardziej skromną sukienkę, ziewną bladoróżową. Stawiała niepewne kroki w stronę kolejnych drzwi, które tym razem prowadziły do łazienki. Otworzyła je i stanęła w progu, rozglądając się. Pomieszczenie było spore, wyłożone granatowymi kafelkami, czasem czarnymi. W środku znajdowała się dużej wielkości wanna oraz prysznic ze szklaną kabiną. Dwie umywalki były po prawej stronie od wejścia, a nad nimi wielkie lustro, w którym Maybelly zobaczyła przerażoną dziewczynę z potarganymi włosami.

FEAR →psycho romansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz