rozdział 20

852 31 6
                                    

Christopher

– Pierdolę to – warknąłem do siebie, rzucając klucz na załadowany narzędziami stolik i biorąc głęboki wdech, zacząłem wycierać ręce.

– Mam dla ciebie radę. Nie pierdol, bo rodzinę powiększysz – odparł Douglas, sprawdzając coś w komputerze.

– Chcesz dostać po pysku? Bo się aż prosisz...

– A, czekaj, nie popierdolisz, bo jesteś pokłócony ze swoją lalą – zaśmiał się krótko.

Wywróciłem oczami, zamykając maskę samochodu z hukiem. Nie zamierzałem w żaden sposób tego komentować. Melody zachowała się jak rozkapryszona dziewczynka. Nie miałem w planach biegać za nią. Doskonale wiedziałem, że działa jak bumerang. I tak wróci.

– Dobra, muszę ci coś powiedzieć.

Douglas przerwał ciszę po jakiś pięciu minutach. Długo nie wytrzymał. Miałem nadzieję, że nie zacznie mnie dobijać. Inaczej naprawdę mogła polać się krew.

Spojrzałem na niego znudzony, ale gotowy na kolejne docinki.

– Będę ojcem – mruknął.

Chyba nie dosłyszałem.

– Mogłeś wymyślić, że kogoś zabiłeś, byłbym skłonny uwierzyć.

– Chris, kurwa, będę ojcem.

Stanął przede mną i patrzył mi w oczy z powagą.

To nie był dobry moment, by się śmiać. Poczułem się, jakby nastoletnie dziecko właśnie oznajmiło mi te informacje. Mój brat... Nie. To nie mogło być prawdą. Amber zaciążyła? Cholera, czy Douglas naprawdę nie wiedział, co to są gumki?!

– Nie osłabiaj mnie. – Zamknąłem oczy i odchyliłem głowę do tyłu.

Ja pierdole. To był idealny komentarz na całą sytuację.

– Co mam ci poradzić na to? Amber mi powiedziała wczoraj. Jej rodzice już wiedzą, Melody też. Dowiedziałem się ostatni. Myślałem, że się zabiję, jak to usłyszałem. – Jego głos był wypruty z emocji.

Moment, moment. Melody wiedziała? Wszystko zaczęło się układać, zwłaszcza ta ich cała „nieobecność" powiązana z nieodbieraniem telefonów.

– I co twoi teściowie na to?

Wzruszył ramionami i oparł się o blat z narzędziami. Wyglądał na bardzo przybitego.

– Ojciec był wściekły, a matka w szoku. Teraz trochę ochłonęli i chcą, żebym przyszedł do domu. Więc czeka mnie super fajna rozmowa.

– Nie znam w tym momencie większego idioty od ciebie, Dougie.

– Weź się odpierdol, co? – warknął. – Nie wiem, jak do tego doszło, to znaczy nie wiem kiedy, ale to na pewno moje dziecko. Przecież nie zostawię jej z tym. Tylko, że nie nadaję się do tego.

Byłem pod wrażeniem decyzji brata. Skoro nie zamierzał uciec od odpowiedzialności, co w zasadzie jakoś tam pochwalałem, oznaczało to, że trzeba będzie jeszcze bardziej kontrolować Amber poprzez opiekę nad nią. Maxwell nie mógł się dowiedzieć.

Męczyło mnie ciągłe myśleniem o tym, czy nie czai się gdzieś za rogiem. Do walki zostało dwa dni. Dwa, cholerne, dni. Potem staniemy oko w oko i raz na zawsze pozbędę się go stąd.

– Poradzisz sobie – mruknąłem. – Pomogę ci. Finansowo, nie zamierzam zmieniać pieluch.

Zapadła cisza i żaden z nas już jej nie przerwał. Po chwili Douglas odłożył klucz, wziął telefon i wyszedł z warsztatu bez słowa. Nie skomentowałem tego, nie zatrzymałem go. Musiał ochłonąć i w zasadzie ja również. Skupiłem się na naprawianiu tego auta, żeby klient mógł je dziś odebrać, gdy usłyszałem, jak drzwi warsztatu się otwierają. Miałem ochotę krzyknąć, że jest zamknięte lub żeby przyszedł chociaż za godzinę, jednak miło było zarabiać pieniądze, by potem moc je wydawać.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 10, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

FEAR →psycho romansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz